REKLAMA

Huawei MateView.Jak się sprawdzają proporcje 3:2 w zewnętrznym monitorze 4K+? Recenzja

Huawei rozszerzył swoją ofertę o monitor o rozdzielczości 4K+, który wyróżnia się nietypowymi jak na tę kategorię proporcjami ekranu, czyli 3:2. To nie koniec miłych niespodzianek, jakie ma dla nas MateView.

05.08.2021 05.00
Huawei MateView
REKLAMA

W przypadku monitorów komputerowych z tej średniej półki cenowej - przy czym mówię o tych modelach dla normalnych ludzi, a nie dla profesjonalistów - wszystkie sprzęty wyglądają w zasadzie podobnie. Oczywiście poszczególne z nich mają obudowy różniące się gabarytami albo kształtem, a matryce potrafią być jaśniejsze i ciemniejsze, albo lepiej lub gorzej odwzorowują kolory. Jednak parametry takie jak proporcje ekranu i rozdzielczość są niemal zawsze standardowe.

REKLAMA

Wiele klasycznych monitorów ma proporcje 16:9, co przy rozdzielczości 4K przekłada się na 3840 na 2160 pikseli. Dzięki temu przy standardowym skalowaniu interfejsu możemy uzyskać taki sam obszar roboczy, jak przy tańszych monitorach Full HD, czyli 1920 na 1080 punktów (tyle że zamiast jednego piksela mamy tutaj cztery). Oprócz tego są monitory 16:9 o rozdzielczości 2560 na 1440 oraz ekrany ultrapanoramiczne o proporcjach wydłużonych do 21:9 albo wręcz 32:9.

Huawei MateView
Huawei MateView w pełnej krasie

A co z osobami, którym przestrzeni nie brakuje w poziomie, tylko w pionie? To właśnie z myślą o nich powstał Huawei MateView.

W biurach i domowych centrach dowodzenia można co prawda spotkać monitory 16:9 przekręcone o 90 stopni i postawione na krótszym boku, ale to rozwiązanie dość ekstremalne. Na rynku niezwykle brakuje niestety ekranów o proporcjach zbliżonych bardziej do kwadratu niż do prostokąta — a takie w wielu przypadkach sprawdzają się lepiej przy pracy niż ekrany panoramiczne, które dobrze radzą sobie z filmami, serialami i grami wideo.

Tę lukę postanowił wypełnić właśnie Huawei, który wprowadził do oferty monitor o nazwie Mate View. To 28,2-calowy ekran o proporcjach 3:2 z cienkimi ramkami, który zamknięto w eleganckiej srebrnej obudowie. Na solidnej kwadratowej podstawie umieszczono nóżkę. Znalazło się w niej miejsce na USB-C do ładowania monitora, HDMI 2.0 i Mini DisplayPort (na pleckach) oraz USB-C do podłączania komputerów z opcją ładowania i 2× USB-A (na prawym boku).

Huawei MateView to idealny kompan dla MacBooka albo innego laptopa z portem USB-C, któremu wystarczy 65 W mocy, bo właśnie tyle dostarcza port USB-C.

Szkoda przy tym, że port USB-C służący do podpinania do monitora laptopów umieszczono na bocznej krawędzi nóżki, a nie na pleckach gdzieś obok złącz USB-C do ładowania oraz HDMI 2.0 i Mini DisplayPort, bo taki wystający z boku kabel nigdy nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Na szczęście miałem w domu kilka kątowych przejściówek USB-C, co ułatwiło chowanie przewodu USB-C służącego mi do podpinania do Huaweia MateView kilku różnych komputerów.

Huawei-mateview-huawei-mateview-gt-3
Na monitorze Huawei MateView mieści się znacznie więcej treści w pionie niż na klasycznym ekranie o proporcjach 16:9

A o jakich sprzętach w zasadzie mowa? Monitor testowałem w połączeniu z 13-calowym laptopem MacBook Pro (2017), 14-calowym notebookiem Acer Swift 5 oraz stacjonarnym komputerem Mac mini (2021). W każdym przypadku ekran sprawował się bez zarzutu, przy czym w tym ostatnim przypadku zdecydowałem się na przeskalowanie rozdzielczości z 4K+ do 5K+, co procesor Apple M1 zniósł z godnością i bez kręcenia nosem (albo wiatrakami).

W przypadku macOS-a renderowany był obraz w rozdzielczości 5120 na 3414 pikseli, który potem zmniejszany był do natywnych 3840 na 2560 pikseli.

Przekłada się to odpowiednio na obszar roboczy o wielkości 2160 na 1707 punktów (5K+ skalowane do 4K+) oraz 1920 na 1280 punktów (natywne 4K+). W praktyce oznacza to, że Huawei MateView daje o ok. 18,5 proc. więcej miejsca w pionie niż typowe monitory 5K i 4K o proporcjach 16:9. Dzięki temu znacznie rzadziej scrollowałem ekran podczas przeglądania sieci, a w przypadku krótszych newsów w iA Writerze na ekranie mieściła się zwykle cała treść bez przewijania.

Takie rozszerzenie przestrzeni roboczej daje naprawdę sporo komfortu, ale jeśli zdecydowałbym się na ten monitor na stałe, to musiałbym przeorganizować nieco biurko. Dzisiaj do Maca mini, który jest moim głównym komputerem, podpinam monitor 16:9, który stawiam zaraz nad nim na podstawce o wysokości 4 cm. Jak postawiłem na niej Huaweia, to zaczęła boleć mnie szyja, bo górna krawędź wylądowała już nieco za wysoko jak na mój gust.

Huawei MateView
Szkoda, że w Huawei MateView port USB-C do podłączania laptopa znalazł się na bocznej krawędzi

Huawei MateView najlepiej stawiać bezpośrednio na blacie biurka.

Po tym nie pozostaje nic innego, jak zachwycać się jakością obrazu, która w tej półce cenowej stoi na naprawdę wysokim poziomie przy 98-procentowym pokryciu DCI-P3 przy Delta E < 2, a w przypadku przestrzeni kolorów sRGB mamy 100 proc. pokrycia przy Delta E < 1. Do tego jest też obsługa HDR400, ale jasność potrafi dochodzić podobno do 500 nitów (ale tutaj akurat nie ma co się czarować — tak naprawdę nie ma to za wiele wspólnego z HDR znanym z telewizorów).

Warto przy tym też nadmienić, że Huawei w modelu MateView dorzucił kilka innych ciekawych funkcji i rozwiązań, z których niektóre się sprawdzają, a inne… niekoniecznie. Jednym z ciekawszych dodatków jest możliwość bezprzewodowego wysyłania obrazu o rozdzielczości 2K bezpośrednio na monitor (aczkolwiek nie znalazłem scenariusza, w którym to faktycznie byłoby przydatne). W monitorze znalazło się też miejsce na dwa głośniki o mocy 5 W oraz podwójny mikrofon.

A co z minusami Huawei MateView?

Najbardziej nietrafionym pomysłem jest płytka dotykowa na dolnej krawędzi monitora. Służy ona do obsługi menu. Z początku myślałem, że taka możliwość suwania po niej palcem i tapania, zamiast wciskania klasycznych guzików lub operowania czterokierunkowym joystickiem, to strzał w dziesiątkę, ale w praktyce nigdy nie potrafiłem wybrać odpowiedniej opcji. Wolałbym, gdyby akurat w tym aspekcie producent nie eksperymentował.

Huawei-mateview-huawei-mateview-gt-19
Huawei MateView — tak wygląda z boku

Podczas użytkowania monitora przez dwa tygodnie zauważyłem też dwa niepokojące problemy. Jedna związana jest z renderowaniem obrazu — podczas pracy na Maku mini z Apple M1 czasem pasek kilku pikseli na samej górze interfejsu dziwnie… migał. Nie udało mi się ustalić, co było przyczyną i niewykluczone, że to wina macOS-a, gdyż w przypadku pracy na Windowsie podobne problemy nie występowały,

Huawei miał też problemy z odtwarzaniem dźwięków.

Również i w tym przypadku winę prawdopodobnie ponosi macOS, który od zawsze potrafi robić cyrki z odtwarzaniem audio na zewnętrznym monitorze, ale nie zmienia to faktu, że po chwili ciszy interfejs audio się „usypiał” i nie budził na czas, przez co ułamek sekundy każdej nowej ścieżki audio był ucięty — i tak jak w przypadku np. piosenki albo filmu to mała niedogodność, tak w przypadku dźwięków powiadomień doprowadzało mnie to do szału.

Możliwe, że aktualizacja monitora lub macOS-a poprawi te problemy wieku dziecięcego, które u mnie w przypadku Huaweia MateView się ujawniły. Niestety podczas testów przed premierą Apple nie aktualizował swojego oprogramowania, a aplikacja mobilna Huaweia, która ma umożliwić zdalne wpisanie w monitorze hasła do sieci domowej, nie wykrywała jeszcze nowego sprzętu. Pewnym pocieszeniem może być jednak fakt, że inni recenzenci podobnych problemów nie zgłaszali.

Huawei-mateview-huawei-mateview-gt-8
Podstawka ma chip NFC do inicjacji bezprzewodowego wysyłania obrazu

Z kolei jeśli zdecydujecie się na zakup tego modelu, to już wiecie, co warto sprawdzić od razu po wyjęciu z pudełka.

REKLAMA

Mam przy tym ogromną nadzieję, że te dwie wspomniane niedogodności to albo jednostkowy przypadek, albo usunie je uaktualnienie, bo nowy sprzęt Huaweia jest monitorem jedynym w swoim rodzaju. MateView ma nie tylko nietypowe proporcje ułatwiające pracę i niezwykle elegancką wizualną obudowę (przy czym obraz zajmuje aż 94 proc. frontu), ale został również niezwykle atrakcyjnie wyceniony, czyli na 2999 zł, a na start jego cena to 2599 zł (i to ze smartwatchem gratis).

Warto też dodać, że w ofercie Huaweia pojawiły się wczoraj nie jeden, a dwa niezwykle ciekawe i atrakcyjnie wycenione monitory. Oprócz testowanego przeze mnie MateView jest też MateView GT, który testował Łukasz Kotkowski, a recenzja tego drugiego modelu pojawi się u nas już niebawem. W tym przypadku mamy do czynienia z 34-calowym panelem o rozdzielczości 3440 na 1440 pikseli (21:9) odświeżanym w aż 165 Hz, a to wszystko za 2399 zł.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA