O takim widoku zapomnij. Podhalanizacja to nowa betonoza. Z polskimi górami robią to, co z osiedlami
Zdjęcie budowy w miejscowości Kościelisko koło Zakopanego stało się hitem internetu. Inwestorzy raczej z tego powodu nie będą zadowoleni, bo reszta Polski zobaczyła, jak masakruje się polskie góry.
Fotkę przedstawiającą powstającą inwestycję zamieścił profil „Krótka historia jednego zdjęcia”. Od razu stała się wiralowym hitem, bo nietrudno nie zapłakać za tradycyjnym górskim krajobrazem.
Zamiast niego mamy rząd domów, powstających jeden nad drugim - co budzi skojarzenie z osiedlami rozrastającymi się wokół polskich miast, w których domy wyglądają tak samo. Nawet jeśli te w Kościelisku będą drewniane i nawiązujące w pewien sposób do podhalańskich tradycji, to jednak ich liczba i zagęszczenie przeczy temu, czego oczekujemy od gór.
Mamy tu raczej typowo miastowe myślenie – gdzie jest grunt, tam trzeba go wycisnąć jak cytrynę, stawiając nowe bloki i zarabiając na sprzedaży mieszkań. Na Podhalu – ale rzecz jasna nie tylko – ma się dobrze myślenie wyłącznie o własnym zysku.
Sytuację na Podhalu opisał architekt
Jest ogromna pazerność na metry kwadratowe. Uzyskać ich jak najwięcej w takim stylu jest trudno. Planiści, robiąc plany miejscowego zagospodarowania przestrzennego, tam, gdzie widzą, że są już stare, płaskie dachy albo inne formy, wpisują do planu możliwość zrobienia płaskiego dachu, od 20 do 50 stopni. Wiadomo, że każdy wtedy zrobi te 20 stopni, bo chce jak najwięcej powierzchni uzyskać i "opylić" mieszkanka. Wychodzą takie koszmary, że szkoda gadać. Kościelisko, Murzasichle, Małe Ciche… Tam większość jest zmaltretowana, ponieważ sami ludzie wywierali na planistach nacisk, by z działek rolnych robić budowlane - mówił Jan Karpiel-Bułecka.
W konsekwencji zagraniczni inwestorzy kupowali działki i robili na nich to, co się im żywnie podoba. Efekt widzimy.
Dotyczy to rzecz jasna nie tylko architektury. Od dawna mieszkańcy, ale i miejscy aktywiści zwracają uwagę, że stare domy są burzone, a wszędobylskie reklamy zasłaniają piękne krajobrazy. Jak pisała zakopiańska „Wyborcza”, podhalańska patodeweloperka ma się dobrze: w cichych i spokojnych zabytkowych dzielnicach buduje się „pięciokondygnacyjny kompleks apartamentów z przestronną podziemną halą garażową”.
Innym „góralskim” hitem była przebudowa willi Monte, bez poszanowania dla jakichkolwiek tradycji:
Problem zauważyło Muzeum Tatrzańskie, które przygotowało konkurs na nową pamiątkę z Zakopanego. Nie przez przypadek pierwszym miejscem nagrodzono pracę o nazwie „Domy. Duchy” Łukasza Leśniaka, będącą zestawem świec dekoracyjnych inspirowanych niszczejącymi, zabytkowymi domami Zakopanego
„Domy. Duchy” niosą mocny, ale przede wszystkim jednoznaczny przekaz – niszczenie zabytków i zmienianie ich w nijakie budynki powoduje usuwanie z tkanki miejskiej elementu, który nadał mu charakter.
W kontekście patodeweloperki nawiedzającej polskie góry, ciekawa była też trzecia praca. Grań Giewontu, którego autorką była Joanna Makowska-Surowiec, odwoływała się do pragnienia każdego turysty: widoku z okna na góry.
No właśnie – tymczasem deweloperzy, owszem, chcą zagwarantować widok na góry, ale nieco przerywany dachami i ścianami kolejnych budowli. Przykro się na to patrzy, nawet jeśli mieszka się daleko od Podhala.