REKLAMA

Beton, beton i pot. Oto najbardziej gorące miasta w Polsce. Ugotujesz się, jeśli tam pojedziesz

Po krótkiej przerwie, która wcale nie była przeznaczona na odpoczynek, bo w jej trakcie dochodziło do wielu ekstremalnych zjawisk pogodowych, upały powróciły. To oznacza, że niektóre miejsca w Polsce znowu zapłoną. To przenośnia, ale niewielka, biorąc pod uwagę fakt, jak narażono na wysokie temperatury mieszkańców.

betonoza w polsce
REKLAMA

Ile dają drzewa w mieście? Nawet do 20 stopni mniej – szczególnie w gorące dni da się to odczuć. Niestety w Polsce przez wiele lat filozofia była inna. Wycinać drzewa, dawać więcej betonu, Polacy wytrzymają. Tak mówili zarządzający miastami w kraju, od prawa do lewa. Gdzie jest teraz najgorzej? Podejrzewam, że właśnie tych miejsc lepiej w wakacje nie odwiedzać.

REKLAMA

Kutno

Kutno kiedyś miało brzydki dworzec, a teraz ma ładny. Może więc w przypadku rynku będzie podobnie i za jakiś czas znowu będzie dało się tam żyć, oddychać i nie roztapiać. Na razie Kutno jest jednym z najbardziej znanych przykładów polskiej betonozy. Co ciekawe, prezydent miasta, odpowiadając na internetową krytykę w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyznał, że właśnie oto prosili mieszkańcy. Dotychczas rynek był  parkingiem, a teraz jest… parkingiem z miejscem spotkań.

I faktycznie. Nic, tylko gaworzyć, kiedy w cieniu jest 30 stopni, a w słońcu – strach pomyśleć:

Chorzów

Chorzów to piękny przykład, bo oto mamy do czynienia nie tylko ze skrajną betonozą, ale jeszcze samochodozą. Siedząc w słońcu i czekając na udar można cieszyć oko przepięknym widokiem na… samochodową estakadę. To oczywiście zasługa komunistycznej władzy, która postanowiła przeciąć miasto drogą, rujnując dawniej pięknie wyglądający rynek:

 class="wp-image-1765947"
źródło: Wikipedia/domena publiczna

Nie ma co jednak zwalać winę na komunistów, skoro współcześni dołożyli betonu, palemkę i fontannę. Nowocześnie? Być może, ale choć rynek jest miejscem organizowania imprez i spotkań, to na pewno nie może kojarzyć się ze strefą relaksu i odpoczynku.

Plac Dąbrowskiego – Łódź

To miejsce, po którym wielu łodzian wylało niejedną łzę. Betonoza i okropna fontanna, budząca skojarzenia z… nieważne, powiedzmy, że Łódź i Rzeszów mogą być miastami partnerskimi. Plac bez drzew kosztował 16 mln zł, z czego sama fontanna to pięć milionów złotych. „Projekt został wybrany przez najtęższe i najbardziej wrażliwe umysły czołówki łódzkiej elity architektów i plastyków” – tłumaczył ówczesny prezydent Łodzi, Jerzy Kropiwnicki, który był pomysłodawcą rewitalizacji. Niestety, najtęższe i najbardziej wrażliwe umysły” łódzkiej elity nie przewidziały globalnego ocieplenia i tego, że bez drzew mieszkańcy będą się smażyć. Ale cóż – może na prezentacjach wszystko prezentowało się jak trzeba?

Wadowice

„Do Wadowic wróć” – śpiewali bracia Golcowie Janowi Pawłowi II. Teraz podobną pieśń mogą zaintonować mieszkańcy pod adresem drzew. „Centralny plac Wadowic przez długi czas wyglądał jak park: z alejkami, fontanną i mnóstwem zieleni” – wspominał jeden z lokalnych serwisów. Aż w końcu przyszedł 2010 rok, dano sobie spokój z tradycją w postaci natury i postawiono na nowoczesny, piękny, polski beton. Tak jak łódzki plac Dąbrowskiego to pamiątka po dawnym prezydencie, tak Wadowiczanie roztapiając się na rynku mogą wspominać rządy burmistrz Ewy Filipiak.

Lublin – plac Litewski

Z jednej strony rewitalizacja, za którą Lublin został nagrodzony 2. nagrodą w kategorii Zrewitalizowana przestrzeń publiczna, przyniosła istotną zmianę: samochody zostały wygonione z placu Litewskiego. Olbrzymi kawał terenu stał się dostępny dla pieszych. Tylko co z tego, skoro idąc Krakowskim Przedmieściem od Bramy Krakowskiej, jednego z charakterystycznych miejsc, ciągle drepczemy po betonie, tęskniąc za zielenią? Aktywiści lubelscy od dawna zwracali uwagę na problem, ale niestety nie zostali wysłuchani.

Włocławek

Włocławek to dla mnie jedno z najbardziej depresyjnych miast w Polsce. Pamiętam rynek poddany rewitalizacji, gdy spacerowałem po nim w jesienne popołudnie – nawet październikowe słońce i ostatnie w miarę ciepłe dni nie były w stanie choć trochę rozjaśnić smutnego betonowego placu. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak nieprzyjemnie musi być tam w tegoroczne ciepłe dni: a przecież przez rynek przechodzi się idąc w stronę Wisły, szukając zapewne ochłodzenia. Najpierw trzeba się jednak przemęczyć.

Skierniewice  

Skierniewice dostały wersję demo katastrofy klimatycznej. W 2019 roku w mieście zabrakło wody, właśnie z powodu upału i większego zapotrzebowania. To właśnie wtedy internet zalały za to zdjęcia zrewitalizowanego rynku, rzecz jasna pozbawionego drzew i jakiejkolwiek zieleni. Symboliczna sytuacja, bo to przecież drzewa w mieście mają zapewnić nawilżanie bardziej suchych okolicach poprzez odparowywanie wody.

Rynek Łazarski – Poznań

Wydawać by się mogło, że powszechna dyskusja o nadmiernej ilości betonowych krajobrazów, która przetacza się od kilku lat w Polsce, coś zmienia. Poniekąd tak – Kraków chce, aby na Rynek Główny powróciły drzewa. Niestety, z każdą dobrą wiadomością musi najwyraźniej przyjść gorsza. Dużo gorsza.

W Poznaniu planuje się rewitalizację Rynku Łazarskiego i… tak, będzie w nim mało zieleni, za to dużo betonu. Lokalni mieszkańcy uważają, że prace nie idą w dobrym kierunku, natomiast miasto się broni – rynek to jednak nie park.

Inwestycja kosztująca 42,3 mln zł nie wszystkim jednak się podoba, a mieszkańcy narzekają na to, że zieleni będzie za mało. I raczej słusznie, bo upalne dni pokazują, jak ważna jest liczba drzew w okolicy.

Radom

Na rynek w Radomiu uwagę zwrócił niedawno znany antyekologiczny dziennikarz, Łukasz Warzecha. Publicysta zdziwił się, że w ciepły dzień miasto śpi zamiast tętnić życiem. Zobaczmy:

Pewnie grubo ponad 30 stopni, zero cienia, duchota nie do wytrzymania – dlaczego nikt nie spędza czasu w takiej okolicy? Ach, żeby dało się rozwiązać tę zagadkę…

Sieradz

 class="wp-image-1766025"
źródło: Google Maps
REKLAMA

Sieradz to Polska w pigułce. To mógł być naprawdę ładny rynek – jak wiele innych w niedużych miejscowościach. Znajduje się na nim pomnik Antoniego Cierplikowskiego, światowej sławy fryzjera, który strzygł m.in. Matę Hari, a przyjaźnił się z Pablem Picasso. Jest browar, który pozwala napić się na miejscu nowofalowego piwa. Tylko co z tego, skoro to wszystko okraszone jest widokiem na beton. Wielką pustkę, poprzecinaną kilkoma drzewami i wszędobylskimi samochodami. Polskie rynki mogłyby ładne – ale są wielkimi wyspami ciepła.

zdjęcie główne: Pheexn

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA