REKLAMA

88 lat po katastrofie Hindenburga mogą powrócić sterowce. Będziemy nimi latać na krótkich trasach

W dzisiejszych czasach, kiedy podróże samolotami są już tak ekscytujące jak jazda autobusem miejskim do pracy, jest jeszcze jedna wąska działka lotnictwa cywilnego, która mogłaby przywrócić ludziom emocje związane ze światem awiacji. Brytyjska firma Hybrid Air Vehicles chciałaby ją przywrócić w najbliższych latach.

88 lat po katastrofie Hindenburga mogą powrócić sterowce. Będą latać na krótkich trasach
REKLAMA

Nie ma tu szczególnej niespodzianki, bo w tytule już napisałem, o co chodzi. Tak, chodzi o sterowce, potężne podniebne wieloryby, które sto lat temu leniwie pokonywały potężne odległości. Ich historia, przynajmniej masowa, zakończyła się wraz z katastrofą Hindenburga, do której doszło w 1937 r.

REKLAMA

Z tego też powodu, w powszechnej opinii sterowce wciąż kojarzą się z tą starą, romantyczną awiacją, sprzed ery tanich linii lotniczych i samolotów wypełnionych półnagimi plażowiczami lecącymi z Radomia do Hurghady.

Kilka dni temu firma Hybrid Air Vehicles poinformowała, że udało jej się stworzyć „ekologiczne” sterowce, które - jeżeli wszystko dobrze pójdzie - już w 2025 r. zaczną wozić pasażerów na krótkich trasach międzynarodowych.

Warto jednak podkreślić, że sterowiec różni się od typowego Beoinga 737 niemal pod każdym względem, także prędkości. Z tego też powodu trasę np. z Barcelony do Palmy na Majorce zamiast w kilkadziesiąt minut, sterowiec pokona raczej w 4,5 godziny. Ale czy nie o to właśnie chodzi?

Po co to komu?

Komu to nie wiem, poza miłośnikami lotnictwa, ale z pewnością środowisko naturalne spojrzy na taki rozwój sytuacji przychylnym okiem. Jak przekonują przedstawiciele HAV, podczas takiego lotu Airlander wygeneruje ok. 4,5 kg dwutlenku węgla na pasażera, podczas gdy typowy samolot pasażerski generuje na tej samej trasie 53 kg.

Co więcej, badania wskazują, że niemal połowa lotów regionalnych łączy miasta oddalone od siebie o mniej niż 370 km, które swobodnie można obsługiwać za pomocą sterowca, emitując przy tym aż dziesięciokrotnie mniej gazów cieplarnianych. Przedstawiciele HAV zaznaczają jednocześnie, że z czasem produkowane przez nich sterowce, kiedy już z silników hybrydowych przesiądą się na silniki elektryczne, będą emitować jeszcze mniej dwutlenku węgla.

No dobrze, ale czy to jest w ogóle realne?

Wkrótce powinniśmy się tego dowiedzieć. W ciągu najbliższych kilku miesięcy Hybrid Air Vehicles poinformuje o zawarciu pierwszych umów z liniami lotniczymi na obsługę pierwszych połączeń. Szwedzka firma OceanSky Cruises podpisała już umowę na zakup jednego sterowca, który będzie przeznaczony do wycieczek nad biegun północny.

REKLAMA

Prototyp sterowca Airlander 10 wykonał jak dotąd sześć lotów testowych, osiągając podczas lotu wysokość 2100 m i prędkość 90 km/h.

Nie wiem jak wy, ale ja trzymam za ten projekt więcej kciuków niż za załogowe wyprawy na Marsa czy na Księżyc. Jakby nie patrzeć, Airlandery (szczególnie w większej liczbie) mogą być narzędziem, które korzystnie wpłynie na środowisko naturalne, a nie tylko na ego wielkich eksploratorów przestrzeni kosmicznej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA