REKLAMA

Wyślemy sondę kosmiczną na planetoidę, która może uderzyć w Ziemię. Spokojnie, nie będziemy jej wysadzać

W 2004 roku astronomowie odkryli planetoidę, która postawiła zazwyczaj spokojne środowisko astronomów na nogi. Analiza jej orbity wskazywała bowiem, że szansa na zdarzenie z Ziemią w 2029 r. wynosi aż 1 do 325. Teraz do tej planetoidy najprawdopodobniej poleci sonda kosmiczna.

19.01.2021 17.02
Do planetoidy Apophis leci sonda kosmiczna. Jej nazwa to... OSIRIS-REx
REKLAMA

Mowa oczywiście o planetoidzie (99942) Apophis. Nie jest to może największy obiekt, ale w kontekście potencjalnego zderzenia z Ziemią jej rozmiary rzędu 325 metrów są już bardzo poważne. Wystarczy sobie przypomnieć planetoidę, która spadła nad Czelabińskiem i fakt, że miała ona zaledwie ok. 19 metrów średnicy.

REKLAMA

Tuż po odkryciu, w kierunku planetoidy skierowano wiele różnych teleskopów. Kolejne obserwacje sprawiały, że ryzyko uderzenia w Ziemię zdawało się coraz wyższe i w pewnym momencie osiągnęło nawet wartość 1 do 37.

Na przestrzeni kolejnych lat astronomowie obserwowali planetoidę bardzo uważnie, dzięki czemu potrafili coraz precyzyjniej opisywać jej orbitę. Ostatecznie szanse na zderzenie z Ziemią w 2029 r. spadły do zera, a z czasem wyeliminowano także możliwość zderzenia podczas kolejnego spotkania w 2036 r.

 class="wp-image-1565780"
Trajektoria lotu planetoidy Apophis względem Ziemi i satelitów geostacjonarnych

Nie zmienia to jednak faktu, że 13 kwietnia 2029 r. planetoida przeleci w odległości zaledwie 38 000 km od Ziemi, czyli znajdzie się dziesięć razy bliżej niż Księżyc. Będzie to na tyle blisko, że planetoida będzie widoczna gołym okiem jako punkt świetlny nad Europą, Afryką i Azją. Będzie to wyjątkowe wydarzenie, bowiem statystyki wskazują, że tak duża planetoida przelatuje tak blisko Ziemi średnio raz na 1500 lat. Oby tylko chmur nie było, bo z obserwacji nici.

Co by było gdyby Apophis jednak uderzył w Ziemię?

Oczywiście wszystko zależy od budowy, składu, gęstości planetoidy, kąta, pod którym zderzyłaby się z atmosferą ziemską i miejsca, w które by uderzyła. Nie jest to co prawda planetoida na tyle duża, aby doprowadziła do zniszczeń w skali globalnej, ale jednocześnie mogłaby zniszczyć tysiące kilometrów kwadratowych wyzwalając energię rzędu 1200 megaton trotylu.

Dla porównania eksplozja widoczna powyżej to eksplozja car-bomby skonstruowanej przez Rosjan w 1961 r. Wyzwolona przez nią energia to 57 megaton trotylu. 57 a 1200 - może nie starczyć wyobraźni.

Skoro OSIRIS-REx zakończył już misję...

Amerykańska sonda OSIRIS-REx dopiero co pobrała próbki z powierzchni planetoidy Bennu i wiosną rozpocznie podróż w kierunku Ziemi, gdzie dotrze we wrześniu 2023 r. Po zrzuceniu zasobnika z próbkami w atmosferę Ziemi sonda minie naszą planetę i zacznie się od niej oddalać. Aby nie zmarnować całkiem dobrej sondy, naukowcy zaczęli rozważać, czy nie mogłaby ona wykonać jeszcze jednego zadania. Jedną z możliwości jest wysłanie sondy na spotkanie z naszym niedoszłym kosmicznym problemem o nazwie Apophis. Jeżeli faktycznie NASA podejmie decyzję o realizacji takiej misji, to sonda powinna dotrzeć do planetoidy kilka dni po jej przelocie w pobliżu Ziemi.

 class="wp-image-1565789"
Sonda OSIRIS-REx nad powierzchnią planetoidy Bennu

Co szczególnie ciekawe, konfiguracja trajektorii sondy i planetoidy sprawia, że OSIRIS-REx nie tylko przeleci w pobliżu planetoidy, ale może wejść na orbitę wokół niej. To wyjątkowa okazja, bowiem cel misji będzie w momencie dolotu znany wszystkim ludziom na Ziemi (wyobrażam sobie, że zdjęcia planetoidy przelatującej w pobliżu Ziemi będą w kwietniu 2029 r. na pierwszych stronach wszystkich gazet na Ziemi) i nie będzie to tylko kilka zdjęć wykonanych podczas szybkiego przelotu, a wejście na orbitę, na długi czas.

REKLAMA

Na razie nie wiadomo czy taka misja dojdzie do skutku. Naukowcy z projektu OSIRIS-REx planują zaproponować takie przedłużenie misji sondy dopiero w 2022 r. Czysto teoretycznie jednak sonda mogłaby zbadać Apophis co najmniej tak dokładnie jak planetoidę Bennu. Więcej, mogłaby także wykorzystać instrumenty, które po dotarciu do głównego celu misji nigdy nie zostały wykorzystane.

Szczerze mówiąc, jakakolwiek duża planetoida, z którą możliwe by było spotkanie po zakończeniu głównej misji, byłaby dla nas ekscytująca. Ale to jest Apophis! Apophis jest po prostu słynna. Wszyscy, którym mówię gdzie chcemy się udać naszą sondą, wiedzą, o jakim obiekcie mówię

- podsumowuje Dante Lauretta, główny badacz misji OSIRIS-REx.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA