Asus ROG Flow X13 jest mały, ładny i potężny. A przecież są jeszcze Zephyrus i Strix
ROG to marka Asusa przeznaczona przede wszystkim dla graczy. Od lat oferuje znakomite produkty, jedne z najlepszych w swojej klasie. W tym roku to zupełnie nowe rozdanie. Linie Strix i Zephyrus stały się jeszcze lepsze. A najnowszego ROG Flow wręcz chciałbym mieć na własność.
Stwierdzenie, że gry wideo to najbardziej wymagający rodzaj aplikacji dla użytkownika indywidualnego to truizm. Zauważenie, że w związku z tym wymagana jest duża moc obliczeniowa komputera do gier jest również stwierdzaniem oczywistości. I nietrudno się domyślić, że wpakowanie potężnych podzespołów i ich skuteczne schłodzenie w komputerze przenośnym to nie lada wyzwanie.
Temu wyzwaniu od lat stara się sprostać Asus w ramach linii sprzętów ROG (Republic of Gamers). Zresztą z bardzo dobrymi rezultatami, co potwierdzają nie tylko opinie mediów i moja prywatna praktyka. Notebooki z linii ROG są najchętniej wybierane przez graczy, kontrolując 25 proc. zatłoczonego rynku gamingowych laptopów. Na szczęście Asus nie stoi w miejscu i nie spoczywa na laurach. Jego nowe sprzęty pod pewnymi względami są wręcz przełomowe.
Asus ROG Flow X13 to gamingowy laptop. Choć na pierwszy rzut oka nie jest to takie oczywiste.
Od dwóch dni mam przyjemność pracować na wskazanym wyżej notebooku. Jego szerszy test opublikuję w późniejszym terminie, jednak już dziś mam na co zwrócić uwagę i czym się zachwycać. Przede wszystkim – choć to dość subiektywne – podoba mi się jego wzornictwo.
Flow X13 na pierwszy rzut oka w ogóle nie przypomina gamingowego laptopa. Może nie jest tak smukły jak chociażby ZenBook czy inne sztandarowe ultrabooki, jednak mimo tego jest bardzo kompaktowy. Mierzy 29,9 x 22,2 x 1,58 i – jak nazwa sugeruje – wyposażono go w 13-calowy wyświetlacz. Jest przy tym dość lekki: 1,3 kg. Jak na laptopa dla graczy, jest to wręcz komputer ultramobilny.
Gamingowy charakter zdradza jednak jego wzornictwo. Zadziorne, ale w żadnym razie przekombinowane, co niestety jest dość częste w laptopach dla graczy. Nazwałbym je wręcz eleganckim: matowa, czarna obudowa, bardzo cienkie ramki wokół wyświetlacza sprawiają, że wyciągnięcie X13 na jakimś biznesowym spotkaniu nie spotka się z pobłażliwymi uśmiechami.
Komputer jest na tyle smukły, że Asus wręcz zdecydował się na zamontowanie zawiasu typu 360 stopni – można go odchylić tak, by zamienić laptopa w nieco przerośnięty tablet. Bo tak, nie brakuje tu warstwy dotykowej w wyświetlaczu, co ułatwi codzienna pracę. Mamy przy tym do wyboru dwie wersje komputera: z wyświetlaczem 4K lub z wyświetlaczem 1080p, ale za to pracującym w 120 Hz.
Drobne detale, takie jak nietypowa faktura obudowy na klapie czy specyficzna czcionka na przyciskach podświetlanej klawiatury informują jednak, że to produkt przede wszystkim dla miłośników wirtualnej rozgrywki, a nie do Excela.
Wróćmy jednak do wydajności. Na pokładzie Flow X13 znajdziemy najnowszy układ od AMD i to w bardzo wysokim standardzie. Konkretnie, chodzi o Ryzena 9 5980HS (Zen 3) z wbudowanym Radeonem. Mamy dodatkowo osobny układ graficzny w formie GeForce’a GTX, do 32 GB RAM LPDDR4X 4266 MHz i nawet terabajtowy dysk SSD. Szersze testy jeszcze przede mną, ale wykonany na szybko test Cinebench R23 zapewnił rezultat w formie 11 040 punktów (multi-core) i 1464 punkty (single-core). Imponujące, ale to dopiero początek. Nie tylko testów, ale i rzeczonej wydajności.
Do Flowa X13 możemy podłączyć zewnętrzną kartę graficzną ROG XG Mobile, laptop ten obsługuje bowiem rozwiązanie eGPU. Jeżeli wbudowany w testowany przeze mnie wariant notebooka GPU GeForce GTX 1650 Max-Q nie zaspokoi naszego apetytu nie ma żadnego problemu, by pod ten sprzęt podłączyć, na przykład, GeForce’a RTX 3080. A temu żadna gra nie powinna sprawić najmniejszych kłopotów, nawet przy najwyższych ustawieniach i śledzeniu promieni.
Nie ukrywam, że ROG Flow X13 tylko rozbudził mój apetyt. ROG Strix i ROG Zephyrus również zapowiadają się świetnie.
O Zephyrusie wiemy już sporo więcej niż tylko to, że się zapowiada. Zazdroszczę Łukaszowi, że ten miał już okazje go przetestować. Po szczegóły odsyłam już bezpośrednio do jego tekstu. Warto jednak zauważyć, że również i Zephyrusy coraz mniej wyglądają jak gamingowe pokraki – co do tej pory wymuszone było stanem rozwoju napędzających go podzespołów – a coraz bardziej jak eleganckie laptopy z gamingowym sznytem. To samo zresztą tyczy się linii ROG Strix.
W obu tych komputerach znajdziemy podzespoły najnowszej generacji, zapewniające wysoką wydajność przy równie wysokiej – w kontekście sprzętów dla graczy – kulturze pracy. W szczególności uwagę zwracają maszyny z układami Ryzen serii 5000 z towarzyszącymi im układami graficznymi GeForce RTX serii 3000. Asus chwali się, że takie połączenie układów scalonych najnowszej generacji z autorskimi rozwiązaniami istotnie wpływa na czas pracy na akumulatorze oraz ich wydajność. Jakie to autorskie rozwiązania?
Należą do nich chociażby autorskie konstrukcje 84-łopatkowych wentylatorów, które zapewniać mają skuteczne chłodzenie przy jednocześnie niskiej emisji hałasu, których działanie regulowane jest przez zaawansowany firmware tych komputerów. Warto też zauważyć, że wszystkie laptopy z linii ROG wykorzystują płynny metal do łączenia powierzchni podzespołów z radiatorami. W mniej wymagających sytuacjach laptopy te mają być wręcz bezgłośne (na przykładzie Flow X13 mogę to śmiało potwierdzić), a podczas bardziej wymagających zadań i tak pozostaną względnie ciche.
Szczególną uwagę zwracają komputery z podgrupy Strix Scar. A konkretniej, chodzi o ich wyświetlacze. Strix Scar dostępne będą z wyświetlaczami o przekątnej 15,6 oraz 17,3 cala. Pierwszy zaoferuje nam obraz w rozdzielczości Ful HD lub WQHD, przy odświeżaniu, odpowiednio, 300 Hz oraz 165 Hz przy czasie reakcji 3 ms z pełnym pokryciem palet sRGB i DCI-P3 i z obsługą Adaptive Sync. Największy ze Scarów w wersji Full HD zaoferuje odświeżanie aż 360 Hz. Lepiej się nie da. A przynajmniej nie ma nic bardziej responsywnego na rynku.
Nawet w kwestii wbudowanego systemu dźwiękowego nowe komputery co najmniej intrygują. Zwiększono w nich liczbę głośników, co ponoć zapewnia bardzo skuteczne pozycjonowanie dźwięku w ramach obsługiwanego przez te laptopy Dolby Atmos. Moją uwagę zwrócił jednak mechanizm AI Noise Cancelling – algorytmy sztucznej inteligencji na życzenie przetwarzają dźwięk rejestrowany przez mikrofon i usuwają z niego niepotrzebne hałasy, takie jak dźwięk wciskanych przycisków na klawiaturze czy odgłosy otoczenia, dzięki czemu znajomi w grach multiplayer nie mają problemu ze zrozumieniem tego, co mówimy.
Jak tak ma wyglądać przyszłość mobilnego grania, to ja w to wchodzę.
Testowany przeze mnie Flow X13 nie tylko świetnie sprawdzi się jako maszyna gamingowa, ale już teraz zapowiada się na rewelacyjny komputer domowy. Jest lekki, smukły i cichy. Ma świetną podświetlaną klawiaturę, na której pisanie długich tekstów to przyjemność. Bardzo podoba mi się z wyglądu i myślę, że spodoba się również i wam. Jego wydajność w grach jest jeszcze przeze mnie do gruntownego przetestowania, ale wstępne wrażenia są już bardzo obiecujące. Zresztą, na zakończenie, taka mała anegdotka.
Korzystam z maszyny wirtualnej Hyper-V do testowania przyszłych wersji Windowsa. Potrzebowałem coś sprawdzić na moim Flow X13, więc przydzieliłem wirtualnej maszynie aż cztery rdzenie, 16 GB RAM (bo mogę!), sprawdziłem co chciałem, i uśpiłem komputer. Kilka godzin później wybudziłem go do pracy. Zapomniałem o powyższym i przystąpiłem do pracy. Względnie wymagającej: obróbka wielu RAW-ów w Lightroomie. Wentylatory tylko delikatnie zaszumiały, a dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, że… pracuję w wirtualnej maszynie. 13-calowy smukły Flow z Ryzenem 5000 uruchomił dwie instancje Windowsa, obrobił moje kilkudziesięciomegapikselowe RAW-y i nawet nie zasyczał wentylatorami w proteście.
A teraz wybaczcie, wracam do zabawy. Czyli do ogrywania kolejnych gier, których nie mam dostępnych na moją konsolę. Już sam fakt, że ten mały cudak uruchamia płynnie najnowsze gry robi duże wrażenie. Wygląda na to, że i bieżący rok będzie należał do linii ROG. Z takimi parametrami i z takimi projektami wręcz nie może być inaczej.
*Tekst powstał przy współpracy z firmą Asus.