Bezzałogowy samolot lata na skraju stratosfery i dostarcza Niemcom internet LTE
Deutsche Telekom przeprowadził kolejny test ruchomej stacji bazowej LTE na dużej wysokości. Wyniki eksperymentu są bardzo obiecujące. Szczególnie dla tych klientów, którzy mieszkają na terenach o zróżnicowanym ukształtowaniu terenu.
W większości rozwiniętych krajów reklamy operatorów komórkowych wyglądają bardzo podobnie – przynajmniej te opisujące zasięg pokrycia danego operatora. – W naszym zasięgu jest już 97 proc. ludności – czytamy w pierwszej z brzegu ulotce. Tylko te pozostałe 3 proc. zgrzyta zębami, bo wie, że ich sytuacja nieprędko się zmieni.
Przyczyny braku pokrycia wybranych rejonów są różne, ale najczęściej sytuacji winne jest ukształtowanie terenu. Regiony górzyste czy mocno zalesione to niemałe wyzwanie dla operatorów komórkowych z uwagi na zjawisko tak zwanego cienia radiowego. Osada znajdująca się, na przykład, w jakiejś dolince otoczonej górami, wymaga szczególnych inwestycji. W przeciwnym razie sygnał radiowy zostanie wytłumiony przez naturalne przeszkody terenowe.
Rozwiązanie tego problemu jest proste… teoretycznie. „Wystarczy umieścić nadajnik na dużej wysokości”.
Skoro pagórki, lasy czy inne przeszkody terenowe utrudniają propagację fal radiowych tudzież rozbudowę infrastruktury telekomunikacyjnej, to przecież – teoretycznie – wystarczy umieścić stację bazową na dużej wysokości. Na krążącym po niebiosach dronie czy balonie. Nie jest to jednak takie proste. Pomijając koszt utrzymania takiej stacji, nie jest łatwe utworzenie stabilnego połączenia, kiedy ta znajduje się w ruchomym pojeździe.
Tym niemniej operatorzy próbują od dłuższego czasu wspólnie z dostawcami urządzeń. Testy punktów dostępowych znajdujących się w dronach, balonach czy samolotach prowadzone są już od wielu lat. W przypadku sieci LTE – od 2016 r.. Nie brakuje też inicjatyw pokroju Project Loon czy Starlink, które już dziś funkcjonują w ramach mniej lub bardziej otwartych dla postronnych testów.
Deutsche Telekom – właściciel T-Mobile – donosi o kolejnym sukcesie. Utworzono stabilny punkt dostępowy w samolocie na dużej wysokości.
Punkt dostępowy LTE został umieszczony w bezzałogowym samolocie, który wzniósł się na wysokość 14 km. A więc niemal na skraj stratosfery. Eksperyment zakończył się pełnym sukcesem – punkt dostępowy był w stanie bez problemu realizować połączenia głosowe – w tym przez VoLTE i wideorozmowy – oraz działać jako internetowy punkt dostępowy.
Telefon połączony z nadajnikiem był w stanie pobierać dane z wydajnością 70 Mb/s i wysyłać z wydajnością 20 Mb/s. Co jeszcze ciekawsze, pojedynczy bezzałogowy samolot zapewnił dostępność sieci LTE na powierzchni niecałych 8 tys. km2.
Testy zostały przeprowadzone przy współpracy z firmą Stratospheric Platforms, która miałaby być partnerem Deutsche Telekom. Ta pracuje nad specjalnie zaprojektowanym pod ten cel bezzałogowym pojazdem, który mógłby funkcjonować nawet przez dwa tygodnie zanim musiałby wylądować celem uzupełnienia swojego worodowego paliwa.
Niestety trudno jest przewidzieć kiedy z rzeczonych testów wyniknie coś praktycznego dla klientów niemieckiego T-Mobile’a. Z jednej strony wyniki eksperymentów są bardzo obiecujące. Z drugiej jednak – jak już wspominaliśmy, to kolejna z wielu prób. A tymczasem od lat mieszkańcy na trudnych terenach mają problemy związane z cyfrowym wykluczeniem.