Przez ostatnie 10 lat nie udało nam się zrobić nic, by powstrzymać niszczenie naszej planety
W ciągu ostatniej dekady, świat nie zdołał osiągnąć ani jednego celu, jeśli chodzi o powstrzymanie niszczenia bioróżnorodności i ekosystemów podtrzymujących życie na naszej planecie. Tak przynajmniej wynika z raportu ONZ.
Mowa tu o celach ustalonych w 2010 r. podczas dziesiątej konferencji sygnatariuszy, która odbyła się w Nagoyi, stolicy prefektury Aichi, znajdującej się w Japonii. Stąd też porozumienie to najczęściej nazywane jest Celami z Aichi. Cele te zawierały 20 konkretnych zadań, pogrupowanych w 5 strategicznych kategorii:
- identyfikacja przyczyn utraty bioróżnorodności dzięki podjęciu jej problematyki przez organy rządowe oraz społeczeństwo.
- zredukowanie bezpośredniej presji na bioróżnorodność i promowanie jej trwałego użytkowania
- poprawa statusu bioróżnorodności przez zachowanie różnorodności ekosystemów, gatunków i puli genetycznej
- upowszechnienie korzyści z tytułu bioróżnorodności i usług ekosystemowych
- poprawienie skuteczności ochrony bioróżnorodności przez uspołecznienie procesu planowania, zarządzanie wiedzą oraz tworzenie kompetencji
Cele z Aichi zakładały takie rzeczy, jak wzmocnienie działań na rzecz ochrony raf koralowych, czy wzmożoną walkę z zanieczyszczeniem środowiska. Niestety, według raportu Global Biodiversity Outlook 5, który został opublikowany tuż przed szczytem ONZ, wynika, że pomimo postępów na niektórych obszarach, naturalne siedliska dzikich zwierząt nadal zanikają, a ogromna liczba gatunków nadal pozostaje zagrożona wyginięciem w wyniku naszej działalności.
Co najlepsze, raport wspomina również o tym, że rządzącym nadal nie udało się wyeliminować ok. 500 mld dolarów dotacji, które finansują działania bezpośrednio szkodzące środowisku. Czyli: sygnatariusze Celów z Aichi dotowali działania z nimi sprzeczne. Rozumiem, to brzmi bardzo sensownie.
Raport ONZ: świat przyrody jest niszczony
Szefowa ONZ ds. Różnorodności biologicznej, Elizabeth Maruma Mrema, powiedziała, że ludzkość znajduje się na rozdrożu, które zadecyduje o tym, jak przyszłe pokolenia będą doświadczać świata przyrody.
— Żywe systemy Ziemi jako całość są zagrożone. A im bardziej ludzkość eksploatuje przyrodę w niezrównoważony sposób i podważa jej wkład w rozwój ludzi, tym bardziej osłabiamy nasz dobrobyt i bezpieczeństwo - mówi Mrema.
Raport ONZ jest już trzecim raportem opublikowanym w tym tygodniu, który podkreśla opłakany stan naszej planety. W raporcie Living Planet 2020 WWF przedstawiono bardzo podobne wnioski. W poniedziałek z kolei Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków oświadczyło, że Wielkiej Brytanii nie udało się osiągnąć celów z Aichi i że rozdźwięk między retoryką a rzeczywistością spowodował straconą dekadę dla przyrody.
— Wciąż widzimy o wiele więcej publicznych pieniędzy inwestowanych w rzeczy, które szkodzą bioróżnorodności, niż w rzeczy, które ją wspierają - możemy przeczytać w oświadczeniu KTOP.
I tak dalej i tak dalej…
Praktycznie wszystkie raporty dotyczące stanu środowiska i tego, co z tym środowiskiem zrobiła nasza działalność przedstawiają te same wnioski, które zostały podsumowane najlepiej w raporcie WWF, w którym pada stwierdzenie, że eksploatujemy naszą planetę tak, jakby była ona większa i bogatsza w zasoby naturalne o ponad połowę (dokładniej o 56 proc.).
Spoglądając w dowolnym kierunku, czy to na stan mórz i oceanów, czy na zmiany w ziemskim klimacie, czy też wyliczenia dotyczące bioróżnorodności i kondycji gatunków dzikich zwierząt wniosek jest ten sam - działalność człowieka prędzej, czy później doprowadzi do katastrofy ziemskiego ekosystemu.
W sensie: nadejdzie taki moment, w którym rosnąca liczba ludzi zamieszkujących naszą planetę dysponować będzie zbyt małymi zasobami naturalnymi, żeby podtrzymać swój dalszy wzrost. Rozpoczną się migracje klimatyczne, woda stanie się jedną z najcenniejszych rzeczy, a o codziennym jedzeniu burgerów z mięsa pozyskiwanego z hodowli bydła będziemy mogli pooglądać sobie co najwyżej filmy dokumentalne.
Nie twierdzę, że ten scenariusz spełni się za 5, 10, czy 15 lat, ale dalsze ignorowanie planów, porozumień i celów, które wyznaczamy sobie sami sprawią w końcu, że ta wizja się ziści. Osobiście liczę tylko na to, że nie stanie się to za mojego życia i że za jakieś 50 lat nie umrę przypadkiem z gorąca. Kolejnym pokoleniom natomiast ani trochę nie zazdroszczę.
Pod koniec tego miesiąca na pewno usłyszymy kolejne Bardzo Ważne Deklaracje, które padną na szczycie ONZ, razem z przemówieniami polityków, którym zapewne będzie Bardzo Mocno Zależeć i dowiemy się, że teraz to już na pewno uda się i posprzątać oceany i uratować wszystkie zagrożone gatunki i wyhamować wzrost średniej temperatury. Teraz już serio, tamte poprzednie porozumienia, owszem, nie wypaliły, ale teraz to już absolutnie trzeba wziąć się do roboty, żeby w podsumowaniu, które ukaże się za 10 lat znowu nie okazało się, że znowu nic się nie udało.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.