Rozmawiałem dzisiaj z kosiarką. I nie, nie zwariowałem
Hej kosiarko, wychodzę na zakupy, możesz teraz spokojnie kosić trawnik, ale jak wrócę, to robota ma być skończona. Rozumiemy się?
W porządku - może i ten dialog nie wyglądał dokładnie tak. Ale wyglądał bardzo podobnie. Mało tego - po odpowiedniej konfiguracji w ogóle nie musiałem mówić robotowi koszącemu, kiedy chcę, żeby ruszył do pracy. Doskonale o tym wiedział, bazując nie tylko na sztywno rozpisanym harmonogramie, ale także na danych z innych smart urządzeń i systemów w moim domu.
Jak dokładnie to wyglądało? Już tłumaczę na przykładach.
Wydanie najprostsze - klik i robot rusza do działania
Najprostszy możliwy sposób na szybkie zdalne sprawdzenie statusu albo sterowanie robotem koszącym, to oficjalna aplikacja AMC (Automower Connect). Przy okazji źródło szeregu dodatkowych informacji na temat robota koszącego i centrum zmiany niemal wszystkich jego ustawień, niezależnie od tego, jak daleko od naszego ogrodu się znajdziemy.
Przykład najprostszej sytuacji? Mamy harmonogram koszenia ustalony np. między godziną 10:00 a 14:00. Zazwyczaj jesteśmy w tym czasie w pracy, ale akurat wzięliśmy urlop i chcielibyśmy pobawić się na trawniku z dziećmi bez krążącej dookoła kosiarki. Można ją wprawdzie zatrzymać z ręki, ale właściwie po co? Wyciągamy telefon, uruchamiamy aplikację i wybieramy opcję Parkuj. Na tym etapie możemy też zdecydować, kiedy zostanie wznowione koszenie - przykładowo możemy zaparkować kosiarkę na 3 godziny, bo wiemy, że dłużej nie będziemy siedzieć w ogrodzie. Po tym czasie kosiarka - o ile trwa jeszcze jej harmonogram koszenia - wróci do pracy aż do końca swojego okienka.
Z tego samego poziomu - bezpośrednio z ekranu głównego – możemy również robota koszącego na podobnych zasadach uruchomić. Decydujemy też, czy ma on pracować przez określony czas zgodnie z harmonogramem, czy też go nadpisać. Przy czym w obydwu przypadkach ogólny, tygodniowy harmonogram nie zostanie w żaden sposób naruszony - kiedy skończy się dodatkowo wyznaczony czas pracy, kolejny start i praca będą miały miejsce zgodnie z harmonogramem.
Nie da się też ukryć, że to właśnie aplikacja jest najwygodniejszym sposobem na ustalenie harmonogramu. Owszem, da się to zrobić również bezpośrednio z panelu sterowania na robocie koszącym, ale nie zawsze jest to wygodne. Sam przykładowo kilka razy decydowałem się zmienić harmonogram na bazie moich obserwacji, leżąc już np. w łóżku czy siedząc przed telewizorem. Gdybym odłożył te zmiany na później, kiedy będę w pobliżu robota, pewnie zdążyłbym o tym zapomnieć, zanim pojawiłaby się okazja - tym bardziej, że urządzenie w przypadku mojego trawnika jest niemal zupełnie bezobsługowe.
Podobnie jest zresztą z prawie wszystkimi pozostałymi ustawieniami robota koszącego. Chcemy zmienić czułość Czynnika pogody? Wystarczy kilka kliknięć w aplikacji. Postanowiliśmy przetestować tryb Eco? Klik, klik i jest włączony.
Są tutaj nawet wszystkie bardziej zaawansowane opcje, takie jak np. zmiana sposobu, w jaki robot wraca do stacji bazowej, tryb nawigowania (z GPS lub bez), zmiana kątów wyjazdu ze stacji dokującej, regulacja dystansu przejeżdżania przewodu (czyli ile terenu za przewodem ograniczającym kosi robot) i tak dalej. Wszystko opisane, wszystko pogrupowane w odpowiednich zakładkach menu, wszystko dostępne na kilka dotknięć ekranu. Przyznaję się, że klapkę, pod którą robot koszący skrywa swoje ręczne ustawienia, otwierałem raz czy dwa, i to głównie z ciekawości. Poza tym wszystkich modyfikacji dokonywałem właśnie z poziomu aplikacji na telefonie.
Dlaczego to takie istotne? Nie tylko dlatego, że nie trzeba się schylać do robota czy przejść do niego kilkadziesiąt metrów. W ten sposób można sterować nim i wszystkimi ustawieniami z każdego zakątka świata - o ile mamy tam zasięg internetu. Dzięki temu nie muszę np. tłumaczyć mamie, która czasem pod moją nieobecność zajmuje się moim domem, co, jak i w jakiej kolejności ponaciskać na robocie, żeby zmienić jakieś ustawienia. Tak samo mogę podczas wyjazdu uznać, że skoro wieczorem przychodzą do nas goście, to wypadałoby puścić jeszcze jedno koszenie, żeby wszystko było idealnie. I mogę to zrobić, siedząc na rowerze ponad 100 km od domu i robota. Ba, mogę to zrobić nie tylko z telefonu, ale i z poziomu zegarka (Apple Watcha).
Ale to tylko część historii, bo do swojego robota mogę też... mówić.
Rozmawiałem z kosiarką - dogadujemy się całkiem nieźle
Wprawdzie potrzebujemy tłumacza w postaci Alexy albo Asystenta Google, ale to nawet lepiej. W końcu dedykowany asystent głosowy dla samego robota koszącego byłby trochę przesadą i raczej by się nie przyjął. Ale integracja z już istniejącymi rozwiązaniami? Proszę bardzo.
Po co to wszystko? Bo klikanie w ekran jest tak bardzo 2017. Sterując wszystkim głosem, możemy jeszcze skuteczniej skrócić cały proces. Przykładowo mogę siedząc przy komputerze wypowiedzieć prostą komendę (w języku angielskim) i poprosić, żeby robot koszący ruszył i popracował przez dwie najbliższe godziny. Albo - jeśli planuję akurat skończyć pracę i wyjść na ogród - poprosić go, żeby wrócił do bazy i nie plątał mi się pod nogami.
Wszystko to - w optymalnej sytuacji - bez dotykania telefonu, bez odblokowywania go i uruchamiania aplikacji. Hej Alexa, poproś robota koszącego, żeby rozpoczął koszenie na 2 godziny. I już - gotowe. A teraz poproś, żeby przestał i wrócił do bazy. Cyk, gotowe. Alexa, co robi aktualnie mój robot koszący? I już wiem, że siedzi w swojej stacji i wyjedzie na ogród najwcześniej jutro o 6 rano - zgodnie z harmonogramem.
Cała procedura konfiguracji zajmuje przy tym mniej niż 5 minut - wliczając w to pobranie odpowiednich programów (Alexy albo Google Home i Asystenta, jeśli ktoś nie ma ich na telefonie). Potem wystarczy już tylko dodać odpowiednią integrację, zalogować się do naszego konta AMC i już - można rozmawiać.
Korzyści? Poza mniejszą liczbą kliknięć na co dzień, można np. bezpiecznie... uruchomić albo zatrzymać kosiarkę jadąc autem. Zresztą cały potencjał głosowej obsługi smart domem (i smart ogrodem w tym przypadku) ujawnia się w momencie, kiedy mamy więcej sprzętów - i tak np. możemy (bez dotykania telefonu) uruchomić kosiarkę na 5 godzin, przygasić światła w domu, włączyć telewizor i uruchomić ulubiony film. Brzmi futurystycznie, ale jest jak najbardziej realne.
Tyle tylko, że na dobrą sprawę w ogóle nie musimy nic mówić...
Mój dom rozmawia z moim robotem koszącym.
Albo... ze wszystkim, co ma jakiekolwiek połączenie z internetem. I tak np. nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kosiarka uruchamiała się na 5 godzin zawsze wtedy (i dopiero wtedy), kiedy wychodzimy z domu do pracy. Albo wracała do bazy, kiedy wrócimy do domu i czekała na kolejną rozpiskę harmonogramu. Albo przerywała pracę, kiedy włączą się zraszacze. Albo startowała, kiedy przekażemy naszemu smart domowi, że idziemy spać i opuścimy wszystkie rolety, jednocześnie gasząc światła. Albo na przykład reagowała na przytrzymanie specjalnego przycisku, otwarcie drzwi balkonowych, przycisk z pilota i tak dalej. Właściwie każda akcja aktywacyjna jest dopuszczalna.
W jaki sposób? Za to akurat odpowiada integracja AMC z IFTT, czyli popularnym serwisem automatyzacji. Jego zasady działania są banalnie proste - wybieramy serwis lub usługę, a także przypisaną do niego akcję aktywacyjną. Przykładowo w moim przypadku mogę jako aktywator wykorzystać czujnik otwarcia okna Fibaro, pilot Fibaro albo dowolny inny czujnik lub scenę z tego systemu. Nie jest to jednak jedyny system, który integruje się z IFTT jako aktywator. Opcji jest multum - jeśli poniesie nas fantazja, możemy nawet ułożyć taką układankę, w której robot koszący ruszy w momencie, kiedy... skończy się pranie. Oczywiście to abstrakcyjny przykład, ale pokazuje, jak olbrzymią dowolność daje IFTT.
Mając wybraną akcję aktywacyjną, musimy już tylko wybrać akcję wykonywaną, czyli - w tym przypadku - jaką czynność ma podjąć nasz robot koszący. Do wyboru mamy:
- rozpoczęcie koszenia
- wznowienie koszenia według harmonogramu
- zaparkowanie robota do następnej komendy
- zapauzowanie pracy robota
- zaparkowanie robota do kolejnej aktywacji według harmonogramu
Czyli nic nie stoi na przeszkodzie, żeby np. tak skonfigurować system i dodatkowe czujniki, że jeśli ktoś pojawi się na terenie ogrodu, to kosiarka przerwie swoją pracę i wróci do stacji dokującej do czasu kolejnej aktywacji według harmonogramu. Albo żeby - jeśli nam to przeszkadza - nie kosiła podczas deszczu, bazując na danych z domowej stacji pogodowej i przypisanego do niej czujnika deszczu. Albo... tutaj właściwie nie ma ograniczeń. Wszystko, co obsługuje IFTT, może być aktywatorem komendy dla naszego robota koszącego. Nikt nie broni nam chociażby zrobić z niego elementu systemu alarmowego. Tak, da się to zrobić - wprawdzie nie zaatakuje włamywacza, ale może go chociażby odstraszyć, ruszając do pracy z włączonymi światłami.
I ponownie - wszystko to może się dziać kompletnie bez naszego udziału. Raz zapisane powiązanie zostaje zapamiętane na stałe, dzięki czemu nie musimy już w ogóle sięgać po telefon - ani po to, żeby wprowadzić komendę, ani po to, żeby ją wypowiedzieć. Nasz dom dogada się w pełni z naszym robotem koszącym.
A i to jeszcze nie wszystko.
Automower Connect ma bowiem otwarte API, co oznacza, że - o ile potrafimy programować - możemy sterowanie i pozyskiwanie informacji z AMC zintegrować z naszą aplikacją albo naszym systemem. Nie musimy być więc Google'em czy Amazonem, żeby zacząć działać.
Całość jest zresztą udokumentowana i opisana na stronie firmy Husqvarna, więc jeśli ktoś ma odpowiednie umiejętności i chęci, to zdecydowanie powinien tam zajrzeć.
I faktycznie z tego wszystkiego korzystasz?
I tak, i nie.
Przede wszystkim rewelacyjnie spisuje się u mnie najbardziej podstawowa forma sterowania, czyli harmonogram. Robot koszący pracuje w większości w nocy, kiedy nikogo i tak nie ma w ogrodzie, więc przeważnie nie ma potrzeby przeszkadzania mu w pracy.
Czasem jednak wychodzę do ogródka, żeby po prostu poleżeć sobie na trawie i poczytać. W takiej sytuacji wolę, żeby robot jednak dookoła mnie nie jeździł. Mógłbym go wprawdzie gonić i wciskać mu przycisk Stop, ale nie robię tego. Nakazuję mu powrót do bazy jeszcze zanim wyjdę - przeważnie smart domowym przyciskiem w kuchni albo w salonie, a czasem - jeśli mam akurat bliżej do telefonu - z poziomu aplikacji AMC. Zdarzało się też, że byłem proszony zdalnie przez domowników o to, żeby np. z podobnym powodów robota wyłączyć, a potem za jakiś czas włączyć ponownie - i również łatwiejsze było wyklikanie tego na telefonie, niż tłumaczenie, co i jak zrobić na miejscu (chociaż nie jest to przesadnie skomplikowane). Tak samo optymalizacja ustawień na bazie własnych obserwacji jest po prostu dużo wygodniejsza na dużym ekranie dotykowym niż na małym ekranie ze strzałeczkami.
Zresztą jestem na tyle zadowolony, a może wręcz przyzwyczajony do takiej obsługi, że choć mój niedługo-prywatny robot koszący (czyli Automower 305), na pewno wyposażę w moduł Automower Connect. Po prostu nie widzę innego rozwiązania.
* Materiał powstał przy współpracy z marką Husqvarna.