Olbrzymia, gigantyczna, ogromna planetoida przeleci w pobliżu, blisko, tuż obok Ziemi
Przygotujcie się. Gdy już myśleliście, że życie w czasach lockdownu nie może być jeszcze trudniejsze, okazuje się, że gość z daleka nieco za bardzo zbliży się do Ziemi - grzmi The Times, testując odporność swoich czytelników na bzdury. Jak jest naprawdę?
Sprawdźmy. Kliknięcie już się zgadza, weszliśmy w artykuł i czytamy:
Na powyższym zdjęciu widać rzeczoną planetoidę, a właściwie tylko jej delikatny zarys. To ona będzie w przyszłym tygodniu straszyła ludzkość z tysięcy nagłówków w gazetach i na portalach internetowych.
Odległość od Ziemi
To jest mój największy problem z tego typu informacjami. Z jednej stroni przestrzeń kosmiczna jest zasadniczo bezkresna i w zależności od tego jak na to patrzymy to coś może być jednocześnie bardzo blisko i bardzo daleko.
Odległość od Słońca do Ziemi to około 150 mln km, odległość od Ziemi do Księżyca to ok. 350 000 km.
Jeżeli zatem planetoida „zbliży się” do Ziemi na 6 mln km, to znaczy, że w najbliższym punkcie podczas swojego przelotu, będzie znajdowała się szesnaście razy dalej niż Księżyc. To naprawdę nie jest blisko, a całkiem daleko.
Owszem, można powiedzieć, że jeżeli Ziemia w ciągu roku, okrążając Słońce, pokonuje około miliarda kilometrów, to jak coś się do niej zbliża na 6 mln km to jest to blisko. Tylko, że takiej perspektywy nie przedstawia się w clickbaitowych artykułach. Większość artykułów brzmi tak, jakby planetoida już, już ocierała się o atmosferę Ziemi, a to akurat nie jest prawda.
Niektórzy naukowcy proponują nawet, aby ustalić jakieś uniwersalne ramy, które pozwoliłyby określić co oznacza, gdy mówimy, że obiekt przeleci koło Ziemi, przeleci blisko Ziemi i przeleci bardzo blisko Ziemi. Według badaczy bliski przelot koło Ziemi mogłoby oznaczać przelot w odległości mniejszej niż odległość do Księżyca, a bardzo bliski przelot to przelot w odległości mniejszej niż odległość orbity geostacjonarnej.
Liczbowo? Proszę bardzo:
- bliski przelot obok Ziemi: odległość < 350 000 km od Ziemi.
- bardzo bliski przelot obok Ziemi: odległość < 35 000 km od Ziemi.
Przy takim podziale opisywany przez The Times przelot w odległości 6 mln km w żaden sposób nie jest bliski, nie mówiąc już o tym, że miałby komukolwiek w jakikolwiek sposób zagrażać.
Szczególnie, że bliskich przelotów jest całkiem sporo. Aby daleko nie szukać, 1 lutego br. w odległości zaledwie 16 000 km przeleciał meteoroid 2020 CW. Jego średnica szacowana jest jednak na zaledwie 1 m. Miesiąc później, 14 marca w odległości 320 000 km od Ziemi przemknęła 30-metrowa planetoida 2020 FD2.
15 lutego 2013 r. w odległości 27 700 km od Ziemi, a więc bliżej niż znajdują się satelity geostacjonarne, znalazła się planetoida 2012 DA14 o rozmiarach 20 x 40 m. Naukowcy wiedzieli o tym przelocie i przygotowywali się do obserwacji, jednak szesnaście godzin przed maksymalnym zbliżeniem zaskoczyło ich coś innego.
Właśnie wtedy w ziemską atmosferę, nad miastem Czelabińsk w Rosji, weszła inna planetoida o średnicy około 18 m i masie około 11 000 ton. Tego zdarzenia nikt się nie spodziewał, bowiem planetoidy nikt wcześniej nie zauważył jako, że zbliżyła się do Ziemi od strony Słońca, do samego końca pozostając niezauważoną.
Rozmiary: olbrzymia, gigantyczna, ogromna planetoida OR2
Wszystkie nagłówki, które wspominają o tej planetoidzie informują, że jest ona gigantycznych rozmiarów, a tylko nieliczne dodają, że jej średnica to 2 kilometry.
Tutaj akurat mają rację. Obiekt o średnicy 2 km stanowi poważne zagrożenie dla życia na Ziemi. Wśród obiektów zbliżających się do Ziemi, te o średnicy większej niż 1 km to już prawdziwa elita. Badacze szacują, że w okolicach orbity Ziemi krąży około 1000 obiektów większych niż 1 km. Obiektów o średnicy co najmniej 30 m jest ponad milion, a tych większych od samochodu (ok. 4 m) jest około 100 mln.
Mimo wszystko, choć 1998 OR2 jest dużą planetoidą, to wciąż przeleci.... 6 mln km od Ziemi. Naprawdę nie trzeba się przed nią chować.
Czym grozi spotkanie z takimi planetoidami?
- Czelabińsk - 18 m średnicy
Gdy 18-metrowy meteoroid znad Czelabińska wszedł w atmosferę z prędkością ok. 17 km/s napotkał opór atmosfery, który na wysokości 23 km doprowadził do eksplozji meteoroidu i powstania deszczu mniejszych meteorytów, które wylądowały już za miastem. Niby to nic, ale taka eksplozja uwolniła energię porównywalną z eksplozją 440 000 ton TNT. Pech chciał, że do eksplozji doszło na dosyć dużej wysokości, przez co najpierw na niebie był błysk świetlny, po zauważeniu którego ludzie podbiegli do okien, aby sprawdzić co się stało, a dopiero po 90 sekundach dogoniła go fala uderzeniowa i huk, który... wybił okna w prawie 2000 budynków. Efekt? 1500 osób rannych od rozbitego szkła. Na szczęście tym razem obyło się bez ofiar śmiertelnych.
- Tunguska - 30 m średnicy
30 czerwca 1908 r., także w Rosji, nad Tunguską najprawdopodobniej eksplodował obiekt o rozmiarach 30-40 m. Zanim doszło do eksplozji w powietrzu, przedzierając się przez atmosferę dotarł na wysokość 8 km nad powierzchnią. Eksplozja spowodowała zniszczenia na terenie 2000 km kw., gdzie niczym zapałki połamane zostały miliony drzew. W tym przypadku energia uwolniona w trakcie zderzenia szacowana jest na cztery miliony ton TNT. Zważając na to, że obiektów o rozmiarach 30-40 m jest około miliona w okolicach orbity Ziemi, można spodziewać się zderzeń raz na kilkaset lat.
- Krater Meteorytowy - 40-50 m średnicy
Krater Meteorytowy w pobliżu miejscowości Winslow w stanie Arizona powstał wskutek uderzenia meteorytu o średnicy 40-50 m. Do zderzenia doszło jakieś 50 000 lat temu. Krater ma średnicę 1,2 km i głębokość 170 m.
- Zatoka Chesapeake - 3-5 km średnicy
35 milionów lat temu gdy w Zatokę Chesapeake uderzyła planetoida o średnicy od 3 do 5 km, czyli zbliżona rozmiarami do tej, która niedługo przeleci „w pobliżu” Ziemi, doprowadziła ona do potężnych fal tsunami oraz do powstania krateru o średnicy 85 km.
- Chicxulub - 10 km średnicy
To wie każdy. Uderzenie obiektu o średnicy 10 km, jakieś 65 milionów lat temu doprowadziło do zniszczenia większości flory i fauny na Ziemi. To właśnie wskutek tego jednego zderzenia zakończyła się era dinozaurów na Ziemi. Efektem zderzenia były globalne pożary, kwaśne deszcze i poważne zapylenie atmosfery. Powstały wskutek zderzenia krater ma średnicę około 180 km. Uderzenie impaktora wyzwoliło energię rzędu pięćdziesięciu milionów megaton TNT. Jak można sobie to wyobrazić? Nie można, ale czysto liczbowo, jest to ilość energii porównywalna z wybuchami bomby znad Hiroszimy co sekundę przez 120 lat. Na szczęście szacuje się, że do zderzeń tej skali dochodzi średnio raz na 89 mln lat.
Co do zasady...
Planetoidy są różne, jedne są metalowe, inne są tylko zbiorem gruzu, który rozsypuje się podczas wejścia w ziemską atmosferę. W zależności od składu i gęstości będą one prowadziły do różnych konsekwencji.
W przypadku największych meteorytów można jednak powiedzieć, że średnica powstałego w zderzeniu krateru będzie 10 do 15 razy większa od średnicy samego meteorytu. Powstała w zderzeniu fala uderzeniowa może doprowadzić do odparowania samego meteorytu oraz gruntu o masie kilkukrotnie większej od masy uderzającego obiektu.
Co więcej, uderzenie w Ziemię obiektu o średnicy kilku kilometrów prowadzi do globalnej katastrofy spowodowanej krótkim momentem ogrzania ziemskiej atmosfery, po którym następuje dłuższy okres ochłodzenia i względnej ciemności spowodowanej unoszącym się w atmosferze pyłem.
Czy w najbliższym czasie coś dużego do nas przyleci?
Tak. 13 kwietnia (tak, 13. w piątek) 2029 r. w pobliżu Ziemi przeleci planetoida Apophis, której rozmiary szacuje się na 325 m. Zdecydowanie nie chcielibyśmy, aby taki obiekt uderzył w Ziemię. Niemniej jednak, prowadzone od wielu lat badania pozwoliły bardzo szczegółowo ustalić orbitę tego obiektu i już teraz wiemy, że bezpiecznie minie on Ziemię w odległości 38 000 km.
Będzie blisko, nawet bardzo blisko, ale bezpiecznie. Co ciekawe, obiekt ten będzie widoczny gołym okiem jako niewielka gwiazdka przesuwająca się na niebie. Aktualnie wszystko wskazuje na to, że obiekt będzie widoczny dla obserwatorów znajdujących się w Afryce, Europie i w zachodniej Azji. W znanej historii będzie to pierwszy tak bliski przelot w pobliżu Ziemi tak dużego obiektu. Naukowcy szacują, że do takiego zdarzenia dochodzi raz na 1500 lat.
A więc wiecie... zdrowo się odżywiać, uprawiać sport, bo warto dożyć do tego dnia i zobaczyć ten niesamowicie ciekawy obiekt. Ja też zamierzam, a więc znikam na spacer z psami. W maseczce. Oczywiście.