Jak ćwiczyć, gdy zamknęli siłownie? Wybrałem 3 najlepsze aplikacje do treningów w domu
Zamknięte siłownie, sale treningowe, baseny, a każde wyjście z domu wiąże się z ryzykiem. Jak w takich warunkach zadbać o utrzymanie formy? Są na to oczywiście aplikacje.
Od razu uprzedzam - to nie będzie przegląd 50 najciekawszych (albo losowych) aplikacji do domowych treningów. Wybrałem 3 (i jedną bonusową), z których korzystałem lub korzystam i mogę je polecić.
Warunki? Przede wszystkim aplikacja nie może wymagać dodatkowego osprzętu. Zakładamy, że pandemia złapała nas z zaskoczenia i skoro siedzimy w domu, to nie będziemy wybierać się na wielkie zakupy do marketu sportowego. Do tego powinna być dostępna na Androida i iOS - w końcu tym bardziej nie będziemy na te kilka tygodni zmieniać telefonu.
Na co trzeba się przygotować? Niestety na to, że duża część aplikacji oferowana jest w modelu abonamentowym i czasem są to zobowiązania stosunkowo długoterminowe. Mogę tylko napisać jedno - jeśli jakaś aplikacja w tym zestawieniu jest płatna, to opłacałem ten abonament i byłem z tego zadowolony. Taka mała, prywatna rekomendacja.
To do roboty.
Nike Training Club
Największa zaleta? NTC jest całkowicie za darmo, a jednocześnie jest całkiem profesjonalnie - od strony technicznej - przygotowaną aplikacją.
Wszystkie ćwiczenia wyjaśnione są w zrozumiały sposób za pomocą materiałów wideo o odpowiednio wysokiej jakości. Nie są to wprawdzie najlepsze filmiki tego typu (o tym w kolejnym punkcie), ale nikt nie powinien mieć większych problemów ze zrozumieniem zasad ćwiczenia i szlifowaniem odpowiedniej techniki.
Nie powinno być też problemów z odnalezieniem odpowiednich zestawów ćwiczeń. Jest ich naprawdę dużo i jedyne, co może nam trochę uprzykrzyć życie, to nie do końca idealna wyszukiwarka. Ale do podstawowego treningu na tych nadchodzących kilka tygodni powinno wystarczyć.
Tym bardziej, że nie musimy wcale zestawów ćwiczeń dobierać samodzielnie - możemy wybrać nasz cel i warunki treningów, a następnie otrzymać automatycznie wygenerowany plan treningowy, obejmujący zarówno kilkunastominutowe, jak i kilkudziesięciomiutowe treningi.
Wady? Głównie brak aplikacji w wersji tabletowej, ale pewnie dla niektórych nie będzie to przeszkodą.
Freeletics
Moja ulubiona i aktualnie podstawowa aplikacja do treningów w domu. Niestety już na początku muszę wspomnieć o tym, że jest płatna (nie znajdziemy zbyt wielu treści za darmo) i to w dość niekorzystnym modelu - 3-miesięczna subskrypcja planu treningowego (a można dokupić jeszcze inne opcje) kosztuje ok. 130 zł i jest to najkrótszy okres, na jaki można wykupić abonament. Półroczna subskrypcja kosztuje 229 zł, natomiast roczna - 299 zł. W ujęciu miesięcznym albo tygodniowym wychodzą grosze, ale pytanie, czy chcemy podpisywać zobowiązanie na tak długo?
W sumie dobrze by było, gdyby trening wszedł nam w nawyk (zresztą sam z takim podejściem przełknąłem te 130 zł). Tym bardziej, że Freeletics jest pod wieloma względami jedną z najlepszych aplikacji na rynku. Przede wszystkim wyjątkowo dobrze zaprezentowane są wszystkie ćwiczenia - wielokrotnie lepiej niż np. w Nike Training Club. Nie tylko mamy bowiem do czynienia z zapętlonym w nieskończoność wideo, ale specjalne filmy instruktażowe rozkładają każdy element każdego ćwiczenia na części składowe, robiąc stop-klatki w ważniejszych momentach i rozrysowując co trzeba.
Do tego Freeletics ma naprawdę ogromną bazę ćwiczeń i interesujące plany treningowe. Mogę też zagwarantować, że po każdym treningu będziecie czuć, że zrobiliście dobrą robotę.
Wady? Skoro już płacimy za trening, przyjemnie byłoby uzyskać opcję przynajmniej częściowej personalizacji treningów. Przykładowo nie mogę wykonywać niektórych ćwiczeń ze względu na problemy z plecami i we Freeleticsie mogę najwyżej pominąć te ćwiczenia - nie mogę ich zastąpić innymi. Cieszy natomiast możliwość oceniania naszej formy po kluczowych ćwiczeniach i fakt, że nasz plan treningowy dostosowuje się do tych ocen (nie ma co oszukiwać!). Przyjemne są również dostępne opcje modyfikacji treningu - przykładowo jeśli nie chcemy robić hałasu, możemy wybrać, że „musimy ćwiczyć po cichu”, dzięki czemu z treningu wykluczone zostaną wszystkie hałaśliwe elementy. Sprytne.
A, wracając do czepiania się - aplikacja na tablety działa tylko w trybie pionowym. Trochę bez sensu.
Fitbit Coach
Nie, nie trzeba mieć sprzętu od Fitbita, żeby korzystać z tej aplikacji. Natomiast - podobnie jak w przypadku Freeleticsa - żeby odblokować większość treningów trzeba wykupić abonament.
Czy warto? Moim zdaniem warto dać szansę. Ćwiczenia w treningach i planach treningowych są dobrane w przyjemny sposób, a do tego są zwizualizowane w prosty, czytelny sposób za pomocą materiałów wideo. Sama aplikacja też została przygotowana w taki sposób, do jakiego przyzwyczaił nas Fitbit - jest prosto, ale funkcjonalnie, intuicyjnie i przejrzyście.
Więcej o Fitbit Coach możecie poczytać tutaj.
Bonus - trening na 7 minut
Nie będę tutaj podawał konkretnej nazwy aplikacji, bo jest ich od groma - i to przeważnie za darmo - w każdym sklepie z aplikacjami. Zresztą do tego nawet nie jest potrzebna aplikacja - wystarczy wrzucić sobie w Google hasło "trening 7 minut" i zapamiętać albo zapisać sobie 12 prostych ćwiczeń, które możemy wykonywać np. w przerwie od pracy w domu (zamiast zalegać przed Netfliksem).
Może i nie jest to najlepszy na świecie zestaw treningowy, ale hej - lepsze takie 7 minut niż 7 minut na kanapie. Serio.