Dragon Ball sprzedaje się lepiej niż Call of Duty. Parasite podbiło Hollywood, Kakarot podbija rynek gier w USA
To bardzo nietypowe otwarcie roku. Dragon Ball Z: Kakarot zdobywa szczyty amerykańskiej listy sprzedaży gier wideo, detronizując takich gigantów jak Call of Duty: Modern Warfare czy Grand Theft Auto V.
Jesteśmy świadkami postępującej azjatyckiej ofensywy. Bardzo pozytywnej ofensywy, w trakcie której gracze z Europy oraz Ameryki Północnej zyskują dostęp do coraz większej liczby unikalnych, egzotycznych i arcyciekawych tytułów na konsole i komputery osobiste. Producenci z Japonii zmietli także jakąkolwiek konkurencję w obszarze hardware.
Dawniej takie marki jak Yakuza czy Dragon Quest omijały szeroko pojęty Zachód.
Dzisiaj azjatyckie tytuły coraz częściej lądują w Europie i USA. Od gier pornograficznych, przez szeroką bazę tytułów jPRG, kończąc na efektownych produkcjach akcji - zachodnie rynki z roku na rok przyjmują coraz większą liczbę japońskich, chińskich i koreańskich gier wideo. Wydawcy tacy jak SEGA otwarcie mówią o pozytywnym szoku związanym z tym, jak ciepło zostały przywitane ich egzotyczne marki na Zachodzie.
Po dekadach celowej izolacji, azjatyccy dystrybutorzy zmieniają zdanie na temat zachodnich odbiorców. Niemal jednoczesna premiera w Japonii i Europie takich tytułów jak Dragon Quest XI (Switch), Judgement czy nawet taneczne Tokyo Mirage Sessions FE to jakościowa zmiana, o której dekadę temu mogliśmy co najwyżej pomarzyć. Wydawcy w końcu zaczęli na poważnie inwestować na zachodnich rynkach i w zachodnich graczy.
Widać to także w Polsce. Oczywiście na znacznie mniejszą skalę.
Weźmy najnowszy hit sprzedażowy inspirowany mangą oraz anime: Dragon Ball Z: Kakarot. To pierwsza gra w historii Smoczych Kul, która doczekała się oficjalnego tłumaczenia na język polski. Ktoś w Bandai Namco uznał, że nasz rynek jest na tyle znaczący, że warto zaprzątać sobie głowę polskimi napisami. Niby nic, a jednak coś. Jestem bowiem przekonany, że po Bandai przyjdą kolejni.
To na swój sposób skandal, że gry Nintendo wciąż nie mają zapewnionego polskiego tłumaczenia. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, iż Switch cieszy się u nas relatywną popularnością. Zwłaszcza zestawiając go z Wii U czy 3DS-em. Jeśli jednak Bandai Namco zauważyło Polskę na mapie świata, wcześniej czy później zrobi to także SEGA oraz Nintendo. To kwestia czasu.
Tymczasem w USA najchętniej kupowana gra stycznia to Dragon Ball Z: Kakarot.
Styczeń był bardzo kiepskim miesiącem, jeśli chodzi o premiery zupełnie nowych gier wideo. Zazwyczaj w takich okresach na szczyty list sprzedaży powracają doskonale znane tytuły takie jak Call of Duty, Grand Theft Auto, FIFA czy Red Dead Redemption. Jednak tym razem było inaczej. Ku zaskoczeniu wszystkich, szczyt amerykańskiej listy sprzedaży szturmem wziął Dragon Ball Z: Kakarot.
Dragon Ball Z: Kakarot pokonał w styczniu Call of Duty: Modern Warfare, Grant Theft Auto V, Maddena NFL 20 i NBA 2K20. Można napisać, że to nic wielkiego, biorąc pod uwagę wiele miesięcy jakie minęły od premiery tamtych tytułów. Musimy jednak pamiętać, że GTA czy Call of Duty to marki, które zawsze sprzedają się doskonale, niezależnie od pory dnia, miesiąca i roku. A tutaj przyszła gra na licencji anime i pozamiatała.
Na przestrzeni ostatnich dekad ukazało się kilkadziesiąt gier z serii Dragon Ball. Kakarot jest jedną z trzech najbardziej dochodowych. Tytuł zajmuje zaszczytne miejsce obok bijatyk Dragon Ball Z: Budokai oraz Dragon Ball FigherZ. Taki wynik pokazuje, że zdobycie szczytu sprzedaży to nie tylko zasługa kiepskiego miesiąca, który nie obrodził w wiele nowych premier. Kakarot po prostu sprzedaje się świetnie, niezależnie od kalendarza i konkurencji.
Najchętniej kupowana konsola w USA? Oczywiście Nintendo Switch.
Przenośna platforma do gier Nintendo kolejny miesiąc dominuje sprzedaż hardware. Co nie jest trudne, biorąc pod uwagę znaczne nasycenie Xboksem oraz PlayStation w Stanach Zjednoczonych. W 2020 r. na rynkach Zachodu pojawi się PS5 oraz Xbox Series X. Trudno więc oczekiwać rekordowej sprzedaży konsol poprzedniej generacji. Wielu klientów czeka, odkłada pieniądze i zastanawia się nad ceną nowych platform.
Na takim podejściu korzysta Nintendo. Switch nie jest bowiem bezpośrednim konkurentem PlayStation lub Xboksa. To platforma komplementarna, która stanowi świetne uzupełnienie stacjonarnych maszyn. Dlatego istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że Switch będzie się świetnie sprzedawał również po premierze PlayStation 5 oraz Xboksa Series X, trochę na zasadzie torebka do sukienki.
Pierwszy miesiąc 2020 r. w Stanach Zjednoczonych należy do Japonii. Zarówno pod względem software, jak i hardware. A najciekawsze dopiero przed nami. Na horyzoncie już majaczą premiery Resident Evil 3 oraz Final Fantasy VII Remake - dwóch głośnych japońskich gier wideo, które mogą wsadzić kolejny klin między hamerykańskie Call of Duty i Grand Theft Auto.