Hakerzy włamują się do kamer, podglądają, wyzywają i zastraszają domowników. Amazon zapowiada zmiany w kamerach Ring
Ring to należąca do Amazonu firma produkująca między innymi cieszące się dużą popularnością w Stanach Zjednoczonych kamery przeznaczone do użytku domowego. Ostatnio jednak rozgłos zapewnia jej nie tylko świetna sprzedaż, ale też, mniej świetne, historie włamań do niej.
Ring sprzedaje poczucie bezpieczeństwa. Tobie, twojej rodzinie, twojemu sąsiadowi. Kamerka jak strażnik czuwa nad drzwiami, oknami, wejściem do ogrodu, a nawet w rogu pokoju twojego dziecka. Wiedza, kto gdzie jest i co robi, uspokaja. Możliwość ciągłego nadzoru, daje spokój ducha. Przynajmniej w reklamowej teorii ulotek.
Dwie pary chcą zacząć proces zbiorowy przeciw Ringowi. Oskarżają one firmę o to, że ta nie dość dobrze zabezpiecza ona swój sprzęt przed hakerami. Kamerka, mająca chronić przed włamaniami, staje się przez to łatwymi do sforsowania cyfrowymi drzwiami do domu.
Zapłać okup, jesteś w ukrytej kamerze
Ashley LeMay pracuje nocami w szpitalu. Żeby mieć na oku swoje 3 małe córeczki, zainstalowała w ich sypialni kamerę. Włamano się do niej już w cztery dni później. Haker najpierw rzucał rasistowskie obelgi w stronę 8-letniej dziewczynki, która była akurat sama w pokoju, a potem, gdy ta zaczęła rozpaczliwie wołać mamę, próbował przekonać ją, że jest Świętym Mikołajem i jej najlepszym przyjacielem.
Todd Craig i Tania Amador zainstalowali urządzenie Ringa przy drzwiach wejściowych. Hakerzy, którzy się do niego włamali, straszyli parę, grozili jej i żądali od niej okupu w wysokości 50 bitcoinów.
Historii włamań do kamer jest więcej. Pary liczą na to, że reszta ofiar hakerów dołączy się do pozwu przeciw firmie.
Wina leży po stronie firmy czy użytkowników?
Prawnicy par twierdzą, że systemy Ringa nie zapewniają odpowiedniej prywatności ich użytkownikom, ale firma, co niespecjalnie zaskakujące, nie zgadza się z tą oceną. Ring po grudniowym incydencie oświadczył, że choć oczywiście przyjrzy się sprawie, to wina nie leży po ich stronie i stronie ich systemów bezpieczeństwa. Za włamania, według firmy, prawdopodobnie ponoszą winę użytkownicy urządzeń, którzy nie korzystają z dwuetapowej weryfikacji i używają albo słabych haseł, albo takich, które wyciekły już kiedyś z innej bazy danych.
Choć firma twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia, na CES zapowiedziała zmiany, które mają zapobiec podobnym incydentom w przyszłości. Po pierwsze dwustopniowa weryfikacja w wypadku nowych urządzeń nie będzie już opcją, ale koniecznością. Dodatkowo do aplikacji zostanie dodana zakładka Control Center, w której można będzie zarządzać swoimi ustawieniami prywatności i bezpieczeństwa.
Wśród nowych funkcji znajdzie się wreszcie możliwość łatwego wypisania się ze współpracy z policją. Ring bowiem jest nie tylko krytykowany ze względu za włamania do kamer. Firmie zarzuca się także szeroko zakrojoną współpracę z policją, przez którą, według krytyków tej strategii, powstaje siatka prywatnych kamer pozwalająca na niemal niekontrolowaną inwigilację obywateli.