iPhone 2020 może mieć aparat ze stabilizacją matrycy. O co tu chodzi?
Najnowsze przecieki dotyczące iPhone’a na 2020 r. mówią, że będzie on wyposażony w mechaniczną stabilizację matrycy w aparacie. Jak to działa?
Na tajwańskiej stronie Digitimes pojawił się nowy przeciek dotyczący przyszłorocznych iPhone’ów wyposażonych w łączność 5G. Niektóre modele z nadchodzącej serii mają być wyposażone w stabilizowaną matrycę w aparacie.
Jak działa mechaniczna stabilizacja matrycy?
Obecnie iPhone 11 Pro korzysta ze stabilizacji optycznej w podstawowym aparacie i w teleobiektywie. Ten rodzaj stabilizacji wykorzystuje ruchomą soczewkę w obiektywie, która ma za zadanie równoważyć drgania dłoni.
Ruchoma matryca to drugi typ stabilizacji, który jest doskonale znany w tradycyjnych aparatach. Korzystam z niej codziennie w moim Sony A7 III. Jest to stabilizacja mechaniczna, w której matryca może się poruszać, by zniwelować drgania rąk. W Sony A7 III mamy do czynienia z ruchem w pięciu osiach, ponieważ obok zwykłych przesunięć mamy też nachylenia i obroty.
Mechaniczna stabilizacja często daje lepsze rezultaty od optycznej, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystać obie te możliwości jednocześnie. Zwłaszcza w smartfonie, w którym mamy niewymienne obiektywy, więc dużo łatwiej można zestroić taki układ.
Co jeszcze może dać ruchoma matryca?
Możliwość przesuwania matrycy można wykorzystać nie tylko do stabilizowania obrazu, ale też do tworzenia zdjęć w znacznie wyższej rozdzielczości. Widać to np. w aparatach Olympusa, które dysponują trybem High-Res. W tym trybie trzeba umieścić aparat na statywie, a podczas wykonywania zdjęcia aparat robi kilka klatek, pomiędzy którymi przesuwa matrycę o jeden piksel we wszystkich kierunkach.
Następnie takie ujęcia są łączone do jednego zdjęcia o znacznie podwyższonej rozdzielczości. Przykładowo, Olympus OM-D E-M1X ma matrycę o rozdzielczości 20 megapikseli, a w trybie High-Res Shot robi zdjęcia RAW w rozdzielczości aż 80 megapikseli.
Niestety stabilizacja mechaniczna w smartfonie może nie być najlepszym pomysłem.
Nie jestem fanem wprowadzania do smartfonów ruchomych elementów mechanicznych. W ostatnim roku widzieliśmy je np. w postaci zmotoryzowanych, wysuwanych kamerek, które za każdym razem budzą moją wątpliwość. Jeżeli coś w smartfonie się rusza, najpewniej w końcu się zepsuje.
Nie bez powodu smartfony bazują całkowicie na półprzewodnikach i pamięciach flash, a nie na wentylatorach i dyskach HDD z ruchomymi głowicami. Smartfony cały czas przemieszczają się razem z użytkownikami, zdarza się, że padają, często rzucamy je na miękkie łóżko, itd. Nie są to warunki optymalne dla ruchomych elementów.
Dlatego też nie do końca wierzę w najnowsze przecieki, choć jestem niezmiernie ciekaw, co potrafiłby iPhone wyposażony w taką matrycę.