Naukowe misje potrafią być niebezpieczne. Tak wygląda oko huraganu Dorian
Większości z nas wydaje się, że zbieranie naukowych danych to względnie nudne zajęcie. Czasem jednak po takie dane trzeba wlecieć w sam środek huraganu. Dosłownie.
Konkretnie mówimy tu o Huraganie Dorian, który ma już na swoim koncie pokrzyżowanie planów prezydenta USA, Donalda Trumpa. Obecnie został on sklasyfikowany (huragan, nie Trump), jako huragan czwartej kategorii. Sytuacja wciąż jednak jest rozwojowa, dlatego Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) postanowiła przyjrzeć się tej manifestacji natury z bliska i wysłała swoich pilotów na rekonesans.
Łowcy Huraganów
Możecie się dziwić, ale okazuje się, że do tego typu operacji, NOAA dysponuje dedykowanymi maszynami. Są to samoloty Lockheed WP-3D Orion, czyli mocno zmodyfikowane P3-Orion pod kątem zbierania naukowych danych. NOAA dysponuje dwoma takimi samolotami o wdzięcznych ksywkach Miss Piggy i Kermit i przy każdej możliwej okazji wysyła je do badania trąb powietrznych.
Tak było też i w tym przypadku. Misja zajęła 12 godzin, a jej efekty możemy podziwiać poniżej:
Oprócz bardzo efektownych rozbłysków błyskawic, które widać w trakcie przebijania się maszyn do epicentrum huraganu, na filmach możemy zaobserwować również tzw. efekt stadionowy, czyli formację pionowych, gęstych chmur, które tworzą się również wewnątrz bardzo silnych burz. Podczas badania huraganu przez pilotów NOAA osiągną on najwyższy, piąty stopień w skali Saffira-Simpsona.
Oprócz efektownych materiałów wideo i zdjęć, piloci NOAA zgromadzili bardzo potrzebne dane, które pozwolą NOAA na opracowywanie bardziej szczegółowych prognoz pogody i lepsze zrozumienie niebezpiecznych zjawisk pogodowych. Im więcej wiemy o huraganach, tym szybciej agencje takie jak Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna mogą podejmować decyzje o przestrzeganiu przed nimi ludności znajdującej się na zagrożonych terenach.
Zresztą większość danych zebranych przez pilotów trafi do modeli komputerowych, dzięki którym naukowcy będą mogli o wiele dokładniej oszacować trasę huraganu i to, gdzie konkretnie zderzy się on z lądem. Komplet danych pozwoli też naukowcom oszacować potencjalne szkody, które może wyrządzić ta manifestacja siły natury. Miejmy jednak nadzieję, że do niczego takiego tym razem nie dojdzie.