Ile gier pomieści Samsung Galaxy S10+ Performance Edition? Sprawdzamy w #1TBChallenge

Moim pierwszym komputerem była Amiga 600. Nigdy nie zapomnę wielkiej klawiatury i czerwonego joysticka, z którym cały czas były problemy. Była połowa lat 90., a ja, jako mały brzdąc, nie bardzo rozumiałem, co można robić na komputerze poza graniem w gry. Przepastne, zamykane na kluczyk pudełko na dyskietki mieściło kilkanaście gier i… ani jednego programu użytkowego.

Nie brakowało gier, które mieściły się na jednej dyskietce 3,5 cala o pojemności 1,44 MB. W mojej kolekcji najlepsze tytuły zajmowały cztery lub nawet pięć dyskietek, ale wyobraźnię dziecka najbardziej rozpalały tytuły znane tylko ze słuchu. Monkey Island 2: LeChuck’s Revenge obrósł wręcz legendą, kiedy na podwórku dowiedzieliśmy się, że zajmuje 11 dyskietek. Aż trudno było wyobrazić sobie jakość i wielkość gry idącą za tak ogromnym rozmiarem.

Świeżo po przełomie tysiącleci w domu pojawił się pierwszy pecet, a wraz z nim nowa jakość gamingu. Gry najłatwiej było zdobyć z prasy komputerowej, do której dołączone były płyty CD. Na jednej mogło się mieścić kilka pełnych wersji gier, ale nie trwało to długo. CD-ROM szybko powtórzył historię dyskietek. Pamiętam jak dziś, kiedy kupiony Myst III: Exile przyjechał do mnie aż na czterech płytach CD, co wydawało mi się kosmiczną ilością miejsca.

Analogicznie wyglądał okres gier na płytach DVD. Początkowo wszystkie tytuły mieściły się na jednym nośniku, ale historia szybko zatoczyła koło. GTA V w wersji PC było wydane na siedmiu płytach DVD. Gra po instalacji miała przeszło 65 GB.

Dziś gry na konsole są sprzedawane na płytach Blu-Ray i ponownie mieszczą się na jednym krążku. Płyty BR ominęły jednak pecety, ponieważ były w tym segmencie zbyt dużą niszą. Zamiast przechodzić na nowy standard nośników, producenci gier przeszli na cyfrową dystrybucję. Dziś, nawet kupując pudełkową wersję gry, często dostajemy w środku nie płytę, lecz klucz do pobrania tytułu.

Nic w tym dziwnego. Nowe tytuły klasy AAA rzadko kiedy zajmują mniej niż 50 GB. Call of Duty Infinite Warfare zajmuje 95 GB, Battlefield 4 Premium Edition – 71 GB, GTAV – 66 GB, a wydane na konsole Red Dead Redemption 2 wymaga aż 105 GB miejsca na dysku. W tych czasach trudno być graczem bez łącza światłowodowego. No chyba, że postawimy na mobilne granie.

Smartfony z roku na rok stają się coraz lepszymi maszynkami do gier. Mają przecież wszystkie niezbędne komponenty: duże ekrany, potężną moc obliczeniową i jednocześnie bezkonkurencyjną mobilność, bo przecież smartfon mamy przy sobie zawsze.

Gry mobilne wychodzą z ery prostych tytułów zręcznościowych. Jeśli masz ochotę zagłębić się w tytuł AAA na smartfonie, dziś możesz to zrobić. Przeogromnym hitem ostatnich lat jest tryb battle royal, w którym walczy się do ostatniego żyjącego gracza na arenie. Dwie największe gry tego typu: PUBG i Fortnite, są dostępne na Androida. W obu przypadkach na jednej mapie może grać aż do 100 osób jednocześnie.

W ramach cyklu #1TBChallenge stopniowo zapełniam pamięć w smartfonie Samsung Galaxy S10+ Performance Edition. Ta piękność z ceramicznymi pleckami kryje 12 GB RAM i aż 1 TB wbudowanej pamięci na dane. Co ciekawe, 1 TB to dokładnie dwukrotnie więcej miejsca niż w mojej stacjonarnej konsoli.

Tymczasem największe gry mobilne ważą już ponad 4 GB. Przykładowo, Fortnite w wersji na Galaxy S10+ zajmuje 4,20 GB, ale nie oznacza to, że jest rekordzistą. Największą grą w sklepie Google Play jest Resident Evil 5 zajmujący aż 5,5 GB.

Kilka największych gier na Androida to:

Rozmiar gier systematycznie rośnie. Zakładając, że dziś topowe tytuły mają średnio 3 GB, w pamięci Galaxy S10+ Performance Edition zmieści się (uwaga) ponad 300 gier! Mówimy o tytułach mobilnych z najwyższej półki.

Obecnie sklep Google Play nawet nie ma tak dużych zasobów gier o tak dużej objętości. To oznacza, że w pamięci topowego Galaxy S10+ Performance Edition można zainstalować… wszystkie topowe gry z Google Play.

Samsung Galaxy S10+ już w bazowej wersji jest jednym z najszybszych smartfonów na rynku, dlatego nie powinno dziwić, że wariant Performance Edition nie ma najmniejszych problemów z wydajnością. Procesor Exynos 9820 w połączeniu z 12 GB RAM i 1 TB pamięci wewnętrznej to połączenie, dla którego nie ma zbyt mocnych gier i aplikacji. O wydajności niech świadczy fakt, że nawet szalenie zasobożerne testy Antutu działają całkowicie płynnie.

W grach równie ważny jest ekran, a pod tym względem Samsung Galaxy S10+ Performance Edition to - według niezależnych pomiarów - najlepszy wybór na rynku mobilnym.

Ogromny panel Dynamic AMOLED ma przekątną 6,4 cala i rozdzielczość 3040 x 1440 pikseli. Mamy tu rekordową jasność 1215 nitów oraz wsparcie HDR10+, co wygląda rewelacyjnie nie tylko w filmach, ale i grach.

Nieodłącznym elementem ekranu jest otwór na przedni aparat. Część gier wyświetla się domyślnie w taki sposób, że tworzy czarny pas zasłaniający aparat. Osobiście wolę opcję rozciągnięcia ekranu na cały front, ale na szczęście One UI pozwala zdefiniować, jak chcemy wyświetlać poszczególne aplikacje. Dla każdej aplikacji możemy wymusić tryb wyświetlania na całym ekranie.

Oprogramowanie One UI zawiera Game Launcher, czyli hub dla gier, w którym znajdziemy wszystkie zainstalowane tytuły. Możemy też zdefiniować, jak mają zachowywać się gry: czy mają wyciskać ze smartfonu maksymalną wydajność, oszczędzać akumulator, czy działać w zbilansowanym trybie. Ustawienia można wybrać dla wszystkich gier łącznie bądź dla każdego tytułu osobno.

Do tego, będąc w grze, możemy skorzystać z paska Game Tools. W specjalnej nakładce możemy wybrać sposób pojawiania się powiadomień, oszczędzania energii, blokady ekranu, wyświetlania na pełnym ekranie.

Podsumowując, 1 TB pamięci w Galaxy S10+ Performance Edition pozwala na granie bez żadnych ograniczeń. Sklep Google Play nie ma nawet tylu gier z najwyższej półki, by można było zapełnić pamięć smartfonu. Tak wielka pojemność wystarczy na długie lata nawet najbardziej wymagającym osobom.

*Materiał powstał we współpracy z firmą Samsung.