Nie, Razer nie zrobił energetyka dla graczy. Razer wprowadza dedykowane odżywki do świata e-sportu
„Razer zrobił energetyka dla graczy”. Jeśli widzieliście gdzieś taki nagłówek, to wiedzcie też, że nie mówi on prawdy. Owszem, właśnie zobaczyliśmy Razer Respawn, ale nie jest to po prostu kolejny energetyk z logo znanej firmy.
Rok temu uznalibyśmy takie ogłoszenie za prima-aprilisowy żart. Ba, Razer sam zrobił taki żart w 2010 r., i ponowił go w ubiegłym, pokazując poniższe nagranie:
Czy ktokolwiek wtedy przypuszczałby, że Razer naprawdę stworzy własny napój? Pewnie nie. Tymczasem „Project Venom” okazał się być najbardziej prawdziwy.
Razer Respawn nie jest typowym energetykiem.
Cytując marketingową sieczkę z oficjalnej strony produktu, Razer dostrzegł wadę u konkurencji: większość napojów energetycznych oferuje gwałtowny skok energii, po którym następuje jej gwałtowny spadek. Niewiele jednak skupia się na utrzymaniu czystości umysłu koniecznej dla graczy i e-sportowców.
Tłumacząc to na ludzki język, Razer nie poszedł na skróty, naklejając swoje logo na istniejącą formułę napoju energetycznego, lecz stworzył własny, skrojony pod specyficzne potrzeby graczy, którzy nie potrzebują nagłego skoku wydajności, lecz raczej specyfiku ułatwiającego skupienie i opanowanie.
Jak to osiągnęli? Przede wszystkim eliminując głównego winnego – cukier.
To cukier w napojach energetycznych (i nie tylko) odpowiada za huśtawki energii. Dlatego nie znajdziemy go w Razer Respawn, podobnie jak innego krótkotrwale działającego specyfiku: tauryny.
Zamiast tego Razer Respawn zawiera 95 mg kofeiny w jednej porcji, a także dawkę Choliny, ekstraktu z zielonej herbaty, mielonego imbiru, L-theaniny i witamin B3, B5, B6 i B12.
Pod względem składu napojowi Razera bliżej do środków nootropowych, wspierających pracę mózgu niż tymczasowych „pobudzaczy”. Byłbym zapomniał: jedna porcja Respawna ma zaledwie 20 kcal.
Razer Respawn różni się od typowych energetyków także formą.
Napoju Razera nie kupujemy w puszkach, lecz… w saszetkach, które rozrabiamy z wodą w shakerze. Razer oczywiście przygotował dedykowany pojemnik na tę okazję, ale każdy inny też zda egzamin.
Sam napój kupujemy zaś w paczkach zawierających 20 saszetek, o czterech smakach: zielone jabłko, tropikalny ananas, granatowy (jak owoc, nie kolor czy broń z ładunkiem wybuchowym) arbuz i niebieska malina. Proszek wystarczy zalać 500-600 ml wody i spożyć 10-20 minut przed planowaną sesją/turniejem.
Cena? Zupełnie znośna.
Typowy energetyk można kupić za 2-5 zł w dowolnym sklepie. Gdybyśmy mieli więc kupić 20 sztuk, patrzylibyśmy na koszt 80-100 zł. I mniej więcej tyle – 25 dol. – kosztuje jedna paczka Razer Respawn, zawierająca 20 saszetek napoju. Jeśli chcielibyśmy do tego dokupić dedykowany shaker, patrzymy na 29,99 dol., względnie 54,98 dol. za zestaw shaker + paczka. Nie, shaker nie ma wbudowanego podświetlenia RGB, ale cena jest w 100-proc. racjonalna, szczególnie jeśli zestawilibyśmy Razer Respawn nie z energetykami dostępnymi na każdej stacji benzynowej, a z preparatami nootropowymi lub nawet zwykłymi odżywkami przedtreningowymi dla sportowców.
Niestety o skuteczności działania Razer Respawn będziemy mogli co najwyżej poczytać w zagranicznych mediach, bo napój dostępny jest wyłącznie w Stanach Zjednoczonych.
Kto jednak wie – jeśli środowisko graczy ciepło przyjmie nowy produkt firmy, ta równie dobrze może rozszerzyć swoją dystrybucję, a też inne marki związane z grami mogą pójść jej śladem.
Jedno jest jednak pewne: to była tylko kwestia czasu. Razer Respawn jest środkiem dedykowanym przede wszystkim środowisku e-sportowemu, a to już dawno stało się nie mniej profesjonalne od środowisk klasycznego sportu. A tam wszelkiej maści i jakości odżywki i suplementy wspomagające organizm są na porządku dziennym. Już teraz e-sportowcy wspomagają się różnorakimi preparatami wspomagającymi pracę mózgu i organizmu, choć oczywiście nie ma na nich nalepki „dla graczy".
Czy kogokolwiek dziwi, że dedykowane odżywki trafiły także do świata e-sportu? Mnie absolutnie. I spodziewam się, że podobnych specyfików, wyraźnie oznaczonych etykietą „dla graczy" zobaczymy niebawem znacznie, znacznie więcej.