Redukcja hałasu ponad wszystko. Miesiąc ze słuchawkami Jabra Elite 85h
Czekałem od dnia premiery, by przekonać się, czy słuchawki Jabra Elite 85h są tak dobre, jak zdają się być na papierze. Teraz, gdy spędziłem z nimi miesiąc, pora odpowiedzieć na to pytanie.
Kosztują 1200 zł, czyli mniej od topowej konkurencji w swojej klasie – Sony WH-1000XM3 czy Bose QC35 II. Oferują 36 godzin nieprzerwanego czasu pracy z włączoną aktywną redukcją hałasu. Wycinają niepożądane dźwięki zależnie od otoczenia. Są odporne na pył i wodę.
Tyle na papierze. Dość powiedzieć, że po takim opisie apetyt na urządzenie jest potężny, więc gdy pierwszy raz wyjąłem słuchawki z pudełka, miałem co do nich olbrzymie oczekiwania. I nie zawiodłem się, choć pod pewnymi względami odczuwam niedosyt. Ale po kolei.
Jak na słuchawki za 1200 zł, Jabra Elite 85h wykonane są znakomicie.
Nie mam większych zastrzeżeń do konstrukcji nowych słuchawek Jabry. Kombinacja różnorakich tworzyw i aluminiowego pałąka jest solidna, i sprawia doskonałe wrażenie w dłoni. Do tego „puszki” możemy obracać i składać, co dodatkowo ułatwia transport.
Transport ułatwia też dołączone do zestawu twarde etui, w którym znajdziemy też niezbędne przewody – USB-C do USB-A, jack 3,5 mm do jack 3,5 mm – oraz adapter z dwoma złączami do samolotu.
Jedynym „ale” od strony jakości wykonania jest materiał, którym pokryte są puszki i pałąk. Jest on wytrzymały, co sprawdził organoleptycznie mój kot, gdy nieopatrznie zostawiłem słuchawki na stole na jego pastwę. Niestety materiał przyciąga brud i sierść, które później trudno z niego usunąć.
Od strony użytkowej Jabra Elite 85h to wzór.
Zjeździłem z tymi słuchawkami tysiące kilometrów, bo traf chciał, że trafiły do mnie akurat w bardzo intensywnym okresie wyjazdowym. Pracowałem w nich przez długie godziny w samolotach, pociągach, przy hotelowych biurkach. Ani razu nie poczułem dyskomfortu, który w niektórych słuchawkach potrafi się pojawić już po kilkunastu minutach.
Nauszniki są mięciutkie i świetnie wyprofilowane. Pałąk nie uciska głowy ani nie zostawia użytkownika z odparzoną skórą. Całość nie waży też wiele (296 g), więc masa słuchawek nie przeszkadza ani na głowie, ani na szyi. Całość jest odporna na pył i wodę, na co Jabra daje dwuletnią gwarancję, więc bez cienia żalu nosiłem słuchawki w deszczu. Nadal działają, nic im się nie stało.
Z małych rzeczy – cieszy mnie, że inżynierowie Jabry zaprojektowali Elite 85h tak, by puszki obracały się nausznikami w stronę ciała, a nie na odwrót. Miło jest ściągnąć słuchawki z głowy i nie wyglądać jakby się miało dwie miski na wodę zarzucone na kark, co ma miejsce w niektórych modelach konkurencji.
Jeszcze milsze jest to, że słuchawki same pauzują muzykę po zdjęciu z głowy, a po przekręceniu nauszników same się wyłączają. Miły kobiecy głos w słuchawkach informuje nas o każdej podjętej akcji – czy słuchawki są połączone, jaki jest tryb aktywnej redukcji hałasu, jaki jest poziom naładowania, etc.
Poza miłym głosem obsługa słuchawek również stoi na bardzo wysokim poziomie. Głośność regulujemy łatwo wyczuwalnymi przyciskami na prawej słuchawce. Po tej samej stronie mamy też przycisk wybudzania asystenta głosowego (Siri, Asystenta Google lub Alexy). Nie zliczę, ile razy skorzystałem z tego dodatku i rozmawiałem z Asystentem Google bez sięgania po telefon.
Na lewej puszce mamy zaś przycisk przełączania trybu pracy słuchawek. Możemy nim szybko włączyć/wyłączyć ARS lub uruchomić tryb hear-through, który wzmocni dźwięki otoczenia, co jest szalenie przydatne na dworcach i lotniskach, jeśli nie chcemy przegapić ważnego komunikatu.
Nie mam też najmniejszych zastrzeżeń do działania słuchawek ze smartfonem. Aplikacja Jabra Sound+ jest przejrzysta i prosta w obsłudze, a raz sparowane słuchawki ani razu nie traciły połączenia, choć testowałem je z pięcioma różnymi telefonami, i tylko dwa z nich wyposażone były – podobnie jak Elite 85h – w Bluetooth 5.0.
Wzorowy jest też czas pracy na jednym ładowaniu.
Jabra nie przesadza z tymi 36 godzinami czasu pracy. Nie mierzyłem liczby godzin ze stoperem, ale mam wrażenie, że słuchawki wytrzymały z dala od gniazdka jeszcze dłużej, niż deklaruje producent. Być może dlatego, że ich czas czuwania jest naprawdę znakomity i odłożone na noc praktycznie nie tracą energii.
Dość powiedzieć, że podczas tygodniowego wyjazdu, gdzie używałem słuchawek po minimum 4-5 godzin dziennie, Jabra Elite 85h ani razu nie zawołały o podłączenie do prądu.
Gdy jednak przyjdzie nam podłączyć słuchawki, to naładujemy je do pełna w nieco ponad godzinę, a na 5 godzin pracy – w zaledwie 15 minut. Do tego ładowanie odbywa się przez port USB-C, za co Jabrze należy się ogromny plus. Zbyt wielu producentów obstaje przy archaicznym microUSB.
Jak to gra?
Co do dźwięku miałem pewne obawy, bo na papierze Jabra Elite 85h w tym aspekcie nie powala. Pokrywany zakres częstotliwości to zaledwie 10 Hz – 20 KHz, co nie jest wynikiem jakkolwiek powalającym. Te cyferki zdradzają też poniekąd, że Jabra Elite 85h faworyzuje dolne pasma częstotliwości, co potwierdza się w rzeczywistości.
Po raz pierwszy od dawna musiałem użyć korektora graficznego, by nieco opanować bas, którego „prosto z pudełka” jest w tych słuchawkach po prostu za dużo. Nie jest on też tak selektywny, jakbym chciał, co w niektórych utworach, szczególnie orkiestralnych, powoduje niezbyt przyjemne dla ucha buczenie. Na szczęście odrobina zabawy wbudowanym w aplikację Jabry korektorem i można uzyskać satysfakcjonujące wyniki.
Nowe słuchawki Jabry najlepiej spisują się w popularnych gatunkach muzyki. Świetnie brzmi na nich hip-hop, muzyka elektroniczna czy rockowa. Zwłaszcza przy tej ostatniej byłem bardzo pozytywnie zaskoczony klarownością środkowego pasma częstotliwości, dzięki której słyszałem każdą nutkę skomplikowanych gitarowych riffów.
Nieco mniej entuzjazmu wzbudziła we mnie muzyka filmowa i klasyczna, odtwarzana na tych słuchawkach. Nie pogardziłbym lepszą separacją instrumentów i nieco szerszą sceną.
Przez pierwsze dni testowania miałem też nieodparte wrażenie, że Jabra Elite 85h brzmią bardziej sztucznie i cyfrowo niż powinny. Że ogólnie z dźwiękiem coś jest nie tak. A potem znalazłem winnego.
Aktywna redukcja szumów spisuje się świetnie. Ale…
…wpływa na dźwięk w bardzo odczuwalnym stopniu, radykalnie go kompresując i odbierając mu nieco organiczności. Po wyłączeniu ASR słuchawki Jabry zaczynają się zachowywać jak zupełnie inny sprzęt; grają cieplej, przyjemniej, w przetwornikach zaczyna pojawiać się więcej detali. Góry stają się mniej „ściśnięte”, a doły bardziej selektywne.
Dawno nie miałem już do czynienia ze słuchawkami, szczególnie w tej klasie, które tak drastycznie zmieniałyby swój charakter brzmienia pod wpływem ASR.
A szkoda, bo sama redukcja hałasu działa re-we-la-cyj-nie. Po włączeniu ASR otoczenie po prostu znika. Nie ma go. Zostajemy na świecie sami z muzyką. Redukcja hałasu jest tak dobra, że wystukując te słowa na klawiaturze mechanicznej ledwie słyszę stukot klawiszy. W pociągu czy samolocie nagle robi się cicho jak w klasztorze. Na ulicy lepiej ASR wyłączyć, bo nie usłyszymy nadjeżdżającego samochodu, choćby ryczał nam za plecami warkotem 5,7-litrowego HEMI. Pod względem redukcji hałasu Jabra Elite 85h grają w tej samej lidze co najdroższe konstrukcje na rynku.
Szkoda tylko, że odbywa się to kosztem brzmienia. Szkoda też, że reklamowana funkcja dostosowywania ANC do otoczenia sprowadza się do… wybrania jednego z trzech trybów pracy. Nie jest więc tak, że słuchawki w jakiś szczególny sposób analizują częstotliwości i wycinają tylko te niepożądane. Słuchawki po prostu sprawdzają, na ile w danym miejscu jest nam potrzebne ANC i uruchamiają odpowiedni tryb, a do tego zajmuje im to mnóstwo czasu. Tę opcję lepiej zostawić wyłączoną i zapomnieć o jej istnieniu.
W ramach odkupienia trzeba powiedzieć, że Jabra Elite 85h oferuje najlepiej brzmiące rozmowy głosowe, z jakimi zetknąłem się testując słuchawki nauszne. Urządzenie wyposażono w 8 mikrofonów, z czego aż 6 jest wykorzystywanych podczas rozmów głosowych, zbierając dźwięk naszej mowy i jednocześnie wycinając niepożądany szum tła. W efekcie zarówno po naszej stronie, jak i po stronie rozmówcy, rozmowa przebiega bez cienia zakłóceń, nawet w najgłośniejszym otoczeniu.
Czy Jabra Elite 85h to idealna odpowiedź na pytanie „jakie słuchawki do 1200 zł wybrać”?
Tak i nie. Poleciłbym je bez cienia wahania, gdyby nie to, że jeszcze taniej możemy kupić Sennheisery PXC 550, które oferują zbliżonej jakości ANC, ale przy tym o wiele lepszą jakość brzmienia. Nie da się ukryć, że wyglądają gorzej, nie są wodoodporne i nieco krócej pracują na jednym ładowaniu. Nie są też tak wygodne jak Jabra Elite 85h.
Jeśli więc priorytetem jest komfort i aktywna redukcja hałasu, Jabra Elite 85h będą znakomitym wyborem. To doskonała alternatywa dla droższych Bose’ów QC35II, bo słuchawki Jabry nie tylko są równie wygodne i równie dobrze tłumią hałas, ale są też bardziej funkcjonalne od droższego modelu.
Jeśli jednak absolutnym priorytetem jest dźwięk, a redukcja hałasu ma być tylko miłym dodatkiem – lepiej poszukać gdzie indziej.