REKLAMA

Coraz dziwniejsza sytuacja Ursusa. Przetarg wygrany, ale nikt nie przyszedł podpisać umowy

Od momentu, w którym Ursus ogłosił zwycięstwo w przetargu na dostarczenie ponad 1000 elektrycznych autobusów, atmosfera wokół spółki robi się coraz gęstsza. Skierowały się na nią wszak oczy całej Polski. Co w tym czasie robi nasz eksportowy producent? Ano, kompromituje się dokładnie na każdym kroku.

18.03.2019 20.21
Ursus ma przetarg wygrany, ale nikt nie przyszedł podpisać umowy
REKLAMA
REKLAMA

Jedno jest pewne – robi się coraz poważniej. Dopiero co informowaliśmy, że spółka zależna Ursusa - Ursus Bus - nie dała rady wywiązać się z umowy na dostarczenie 5 autobusów do Katowic. Władze miasta czekały na nie niemal rok, aż w końcu zrezygnowane stwierdziły, że możemy sobie ten temat darować.

Gdyby na tej wpadce się zakończyło można by uznać, że to po prostu wypadek przy pracy. Ale nie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że sytuacja robi się naprawdę nieciekawa. Producent za niedługo może stracić kolejne miliony złotych – Ursus Bus wygrał kontrakt na dostarczenie pojazdów do małopolskiego Miechowa, ale…

Nikt nie stawił się później w urzędzie, by sfinalizować podpisanie umowy.

Burmistrz Dariusz Marczewski wydaje się skonsternowany. O nietypowym przypadku napisał na Facebooku, dodając, że nie wie, co stanie się teraz z kontraktem o wartości 4,4 mln zł, za które Miechów miał się wzbogacić o 2 autobusy i stację ładowania.

Ta historia zbiegła się z resztą w czasie z informacją, że Ursus nie przedstawi na czas swojego raportu rocznego za 2018 r. Samo w sobie nie zwiastuje to może katastrofy – powody takiego odroczenia bywa przecież różne. Niepokojem napawa raczej to, że wyniki finansowe za pierwsze trzy kwartały 2018 r. zostały chórem okrzyknięte jako „fatalne” – strata netto wyniosła 29,5 mln zł. W porównaniu z rokiem wcześniejszym spadła rentowność i przychody z zamówień zarówno w kraju jak i za granicą.

A przypomnijmy, że to na Ursusie leży dzisiaj ciężar rewolucji w polskim transporcie publicznym. Polska firma wystartowała ze swoją spółką córką Ursus Bus jako konsorcjum w zamówieniu o zaprojektowanie i dostarczenie 1082 elektrycznych autobusów.  Narodowe Centrum Badań i Rozwoju przeznaczyło na ten cel przeszło 3 mld zł, a pojazdy mają być gotowe do końca 2023 r.

REKLAMA

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że Ursus jest w trakcie sprzedaży Ursus Busa. Transakcja to efekt planu restrukturyzacji i ma dojść do skutku 31 marca 2019 r. Stanie się tak jeżeli kupujący, czyli PG Energy Capital Management, znajdzie co najmniej 40 mln zł na finansowanie działalności swojego nowego nabytku. A w skrócie i po ludzku – Ursus pozbył się swojej autobusowej odnogi (która w całym portfolio uchodziła za całkiem perspektywiczną), bo tonie w długach. Smutne.

W takiej sytuacji decyzja Krajowej Izby Odwoławczej o oddaleniu odwołania Politechniki i Autosanu w sprawie przetargu NCBR cieszy jakby mniej. Obawy o to, czy Ursus da radę zrealizować zamówienie, które mogłoby postawić go na nogi, nie są wzięte znikąd.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA