REKLAMA

To dopiero bubel. Android Q może wprowadzić niezły bałagan w powiadomieniach

Google testuje niezłego bubla. Czy raczej bubble’a, który może stać się nowym sposobem odczytywania powiadomień w Androidzie Q.

Android Q może narobić bałaganu - Google testuje dymki powiadomień
REKLAMA
REKLAMA

Każdy, kto korzysta z Messengera na smartfonie z Androidem, wie, jak wygląda dymek powiadomień (ang. bubble). Przychodzi nowa wiadomość i pojawia się w formie przyklejonej do krawędzi ekranu „kulki” – po kliknięciu „kulki” aplikacja się rozwija i możemy kontynuować konwersację.

Prawdę mówiąc, lubię te dymki Messengera. Ułatwiają zapanowanie nad rozmowami i pozwalają ominąć konieczność każdorazowego wchodzenia do aplikacji, gdy ktoś do mnie napisze, jak ma to miejsce na sprzętach z iOS.

Google wie, że użytkownicy lubią dymki powiadomień. Ale…

…nowy pomysł na powiadomienia w Android Q to krok za daleko.

Jak donosi 9to5Google, w Becie nowego systemu operacyjnego Google’a istnieje możliwość uruchomienia dymków powiadomień dla każdej aplikacji.

Zamiast powiadomienia i stosownej ikonki na górnej belce, na pulpicie pojawia się dymek, pod którym grupowane są powiadomienia z różnych aplikacji. Po kliknięciu w „kulkę” można od razu zareagować na powiadomienie czy odpisać na wiadomość, jak ma to dziś miejsce na pasku powiadomień.

Dymki powiadomień dla każdej aplikacji to bardzo zły pomysł.

Jeżeli jeszcze będą wyglądały tak, jak na powyższym wideo, to może będzie się to dało przeżyć. Ale znając życie z Androidem, powiadomienia z różnych aplikacji nie będą grupowane w jednym dymku, lecz każda otrzyma własny. Bo wiecie, żadna z usług nie chciałaby przecież, żeby nam coś umknęło. Bez trudu mogę sobie wyobrazić całą armię dymków przyklejoną do krawędzi ekranu, zasłaniającą widok i spowalniającą działanie systemu. To oczywiście czarny scenariusz, ale bardzo możliwy do ziszczenia się, patrząc na dotychczasowe eksperymenty twórców aplikacji z dymkami.

Była sobie kiedyś taka przeglądarka jak Link Bubble (do dziś istnieje jej klon o nazwie Flynx) – otwierała ona kliknięte wewnątrz aplikacji linki w wygodnym dymku, dzięki czemu można było odłożyć podejrzenie zawartości na później. Z Link Bubble korzystałem namiętnie przez długi czas, aż w końcu… dymki mnie zmęczyły. Wiecznie wisząca „kulka” zasłaniała treść. Co chwilę przesuwałem ją w inne miejsce na ekranie, by nie przeszkadzała w innych czynnościach. Do tego z czasem aplikacja zaczęła działać tak źle, że kliknięcie w dymek kończyło się kilkusekundowym oczekiwaniem, „chrupiącą” animacją lub po prostu zakończeniem działania aplikacji – tak, jak czasem ma to miejsce w dzisiejszym Messengerze, szczególnie na smartfonach z niewielką ilością RAM-u.

Swoje dymki testował też swego czasu Facebook, serwując nam w wiszącej „kulce” powiadomienia o dyskusji, którą skomentowaliśmy. Ba, dymki testował już nawet sam Google, uruchamiając bubble’a dla aplikacji telefonu.

I wyobraźmy sobie teraz, że nawet jeśli powiadomienia będą grupowane w jeden dymek, to nagle różne aplikacje dostaną własne dymki – Messenger, Facebook, Telefon, serwisy streamingowe, etc.

Trudno nie obawiać się bałaganu.

Na szczęście powyższe rozważania mają charakter czysto akademicki dla większości użytkowników Zielonego Robota.

REKLAMA

Przecież aby dymki w Androidzie Q zaczęły działać, trzeba mieć nową wersję systemu operacyjnego. Jest więc spora szansa, że zanim doczekamy się aktualizacji (o ile w ogóle się jej doczekamy) Google albo od tego pomysłu odejdzie, albo pojawi się sposób na to, by go obejść.

No i pamiętajmy, że... to Android. Większość bałaganu można opanować w ustawieniach, więc podejrzewam, że nawet jeśli te nieszczęsne dymki powiadomień faktycznie trafią na nasze telefony, będzie je można łatwo wyłączyć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA