Najpierw się z ciebie śmieją, a później wygrywasz. JP Morgan stworzył swoją kryptowalutę
Pełne brzmienie tego cytatu przypisywanego Mahatmie Gandhiemu to: „Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz.” Jak ulał pasuje to do kryptowalut.
Środowisko bankowe długo zamiatało kryptowaluty pod dywan albo wręcz przepowiadało ich nieuchronny upadek. Jednym z największych apologetów walut fiducjarnych jest Warren Buffet znajdujący się w czołówce najbogatszych ludzi na świecie. Buffet znany jest ze stwierdzenia, że nigdy w kryptowaluty inwestować nie będzie, a je same spotka „bardzo zły koniec”.
W jeszcze bardziej dosadnym tonie wypowiadał się szef banku JP Morgan, Jamie Dimon.
Dodawał również, że bitcoin jest oszustwem, za co był wielokrotnie krytykowany. Tymczasem dziś świat obiegła wiadomość, że...
JP Morgan stworzył swoją kryptowalutę
Nazywa się JPM Coin, a jego kurs ma być związany z dolarem. Dzięki temu kryptowaluta uniknie charakterystycznego dla tego rynku wahania wartości. Pieniądze zdeponowane w banku będą mogły być konwertowane na coiny, a następnie oddawane w ręce klientów.
Z JPM Coina skorzystają jednak tylko duże firmy, a nie klienci indywidualni. Będzie on pomocny zwłaszcza dużym korporacjom z wieloma oddziałami na całym świecie, które w ten sposób będą w stanie przenosić swoje środki pomiędzy oddziałami. Przelewy bankowe zajmują bowiem nawet jeden dzień. Przesłanie wartości blockchainem zajmie krócej niż powiedzenie bitcoin. To przecież tylko przesłanie informacji.
Banki przekonują się do blockchaina
Prawdzie trzeba oddać, że choć Jamie Dimon jest przeciwnikiem kryptowalut, to kierowana przez niego instytucja od dawna rozważała potencjał wykorzystania technologii łańcucha bloków w bankowości. Ba! JP Morgan kupował nawet akcje firm zabezpieczonych bitcoinami, choć Dimon deklarował wówczas, że zwolniłby pracownika za handlem krypto.
Polskie banki również przyglądają się blockchainowi. Do przesyłania informacji do klientów wykorzystuje go choćby Alior Bank. Dzięki wykorzystaniu tzw. cyfrowego notariusza klienci banku mogą potwierdzić, że Alior rzeczywiście jest autorem wiadomości, a ta nie została zmanipulowana.