Gry z Xboksa One mają trafić na komputery. Testy na graczach właśnie trwają
Microsoft od dłuższego czasu stawia na otwartość i unifikację. Od dość niedawna uważa rynek gier wideo za jeden z głównych obszarów jego zainteresowań. Co z tego wynika? Jeden wielki misz-masz.
Użytkownicy gamingowych PC i konsol Xbox One mogą już od dłuższego czasu cieszyć się unifikacją, jaką zapewnia Microsoft Store. Oficjalne repozytorium Microsoftu umożliwia nam kupowanie gier na jednym urządzeniu, by następnie móc się nimi bawić na innym. Mamy jednolity system rozliczeń finansowych, a całość jest spięta przez konto Microsoft.
Sęk w tym, że jeśli chodzi o trzewia tego mechanizmu, to Xbox One i PC z Windows 10 działają dość odmiennie. Microsoft co prawda znacząco ułatwia pracę twórcom gier, proponując na obu platformach bardzo podobne rozwiązania programowe, z DirectX API na czele. Warto jednak pamiętać, że Windows 10 na Xbox One nawet nie służy do uruchamiania gier – dla nich przewidziane jest dedykowane środowisko XboxOS, a Windows odpowiada wyłącznie za interfejs systemowy i uruchamianie aplikacji.
Microsoft testuje wielką unifikację obu platform w tajemnicy, ale na naszych oczach.
Premiera aktualizacji 1904 dla Windows 10 coraz bliżej. Publikując jedną z ostatnich testowych kompilacji w ramach programu Windows Insider, Microsoft poprosił beta-testerów o pogranie w udostępnioną im grę State of Decay 2. Firma nie tłumaczyła, dlaczego i co konkretnie ci testerzy mieliby sprawdzać. Mieli grać, a w razie kłopotów, zgłaszać usterki.
Nietrudno się domyślić, że taka przedziwna tajemniczość ze strony Microsoftu zaczęła intrygować dziennikarzy. Brad Sams, wspólnie z Rafaelem Rivierą, Nazmusem Khandakerem i posługującym się pseudonimem WalkingCat twitterowiczem przeprowadzili śledztwo, by dociec, co właściwie inżynierowie od Windowsa kombinują. I wygląda na to, że znaleźli odpowiedź.
Gamingowa infrastruktura konsoli Xbox One trafia na komputery PC.
Analiza mechanizmu instalacji State of Decay zapewniła pierwszą podpowiedź na temat planów firmy. Gra nie pobiera się, tak jak wszystkie inne, z serwera serverdl.microsoft.com. Zamiast tego pecetowy Microsoft Store ściąga ją z assets1.xboxlive.com, co – jak domena sugeruje – jest adresem serwera gier na xbox One.
Co więcej, gra po pobraniu zapisana jest w kontenerze .xvc, wykorzystywanym do tej pory wyłącznie na potrzeby konsoli Xbox One. Dalsze śledztwo wykazało, że Windows 10 1904 rozpoznaje ten format systemowo, pozwalając nawet na instalację gry z poziomu PowerShella. W testowanym Windowsie odkryto też sterowniki XVD (system plików stosowany przez Xboksa), sterownik do natywnej obsługi zasobów xboksowego Microsoft Store a także dwa nowe API nieznanego przeznaczenia, w których nazwie pada „Durango”. Dla przypomnienia: to była nazwa kodowa pierwszej wersji konsoli Xbox One.
Jedna gra na konsole Xbox i komputery PC.
Wygląda na to, że wkrótce nastąpi faktyczna unifikacja platform gamingowych Microsoftu. Nie będzie ona już oszukana, tak jak jest teraz. Nie ograniczy się do wspólnego systemu rozliczeniowego i opcjonalnej możliwości synchronizacji zapisanych stanów gry między urządzeniami oraz cross-play. Microsoft przenosi całą programową infrastrukturę Xboksa do PC. Innymi słowy: na PC będziemy mogli, przynajmniej w teorii, uruchomić każdą grę z Xbox One. Dokładnie ten sam kod zadziała na obu urządzeniach.
Microsoft deklarował jednak wielokrotnie, że rynek konsol do gier pozostanie niezmiernie istotny w przyszłości. Wspominał o tym nawet zapowiadając usługę strumieniowania gier z chmury, twierdząc, że dla entuzjastów wydajne konsole do gier przetwarzające dane lokalnie na pewno na razie nie zastąpią streamingu. Jak więc to wszystko interpretować, skoro wygląda na to, że każdy pecet stanie się Xboksem?
Warto zwrócić uwagę, że już dziś PC z Windows 10 podpięte są do sieci Xbox Live i obsługują gamepady, zaś konsole Xbox One od niedawna umożliwiają twórcom gier wprowadzenie obsługi sterowania za pomocą myszki i klawiatury. A to sugeruje, że Xbox stanie się takim Surface’em, tyle że do gier. Komputerem skrojonym na miarę pod elektroniczną rozrywkę i służącym wyłącznie do tego celu. Tak na dobrą sprawę, to prawie już nim jest. Brakowało tylko programowej podstawy, która – wygląda na to – właśnie jest wdrażana. I zapewne wkrótce oficjalnie ogłoszona.