REKLAMA

Jeśli słuchawki bezprzewodowe, to jakie? Porównujemy słuchawki prawdziwie bezprzewodowe i słuchawki na pałąku

A więc podjąłeś decyzję, że czas pozwolić przewodowym słuchawkom dołączyć do dinozaurów i żarówek wolframowych na śmietniku historii i zastąpić je czymś odrobinę bardziej nowoczesnym. Zatem jakie słuchawki bezprzewodowe wybrać?

21.01.2019 14.09
sennheiser momentum true wireless
REKLAMA
REKLAMA

Jeśli ktoś poszukuje bezprzewodowego zastępstwa dla przewodowych słuchawek, których pierwszym i podstawowym zadaniem jest słuchanie muzyki, sprawa jest prosta – wystarczy sięgnąć po któryś z wysokiej jakości modeli nausznych.

Słuchawki bezprzewodowe dają jednak szereg innych możliwości, przydatnych tym, którzy wymagają od słuchawek nie tylko tego, by dobrze grały, ale również tego, by były dyskretne, służyły do rozmów czy towarzyszyły w ćwiczeniach na siłowni.

Decydując się na bezprzewodowe słuchawki dokanałowe, stajemy przed istotnym wyborem: wybrać słuchawki „prawdziwie bezprzewodowe”, czy takie połączone pałąkiem lub przewodem?

Obydwa rozwiązania mają swoje plusy i minusy. O ile też od strony brzmieniowej po obydwu stronach znajdziemy zarówno fantastycznie, jak i fatalnie grające modele, tak od strony użytkowej istnieją między nimi fundamentalne różnice, które mogą zaważyć na potencjalnej decyzji zakupowej.

Jabra Evolve 65T opinie class="wp-image-865534"

Słuchawki „prawdziwie bezprzewodowe” – dlaczego warto?

Choć produkt Apple’a nie był pierwszym sprzętem tej kategorii, to właśnie AirPodsy zapoczątkowały boom na słuchawki true wireless. Czyli takie, w których każda ze słuchawek jest oddzielnym elementem i nie są one połączone ze sobą żadnym przewodem.

Takie rozwiązanie ma kilka wyraźnych plusów. Najbardziej oczywisty z nich to kompletny brak kabli, a przez to też maksymalna dyskrecja noszenia. Pierwsze słuchawki true wireless wyglądały karykaturalnie, odstając na kilka centrymetrów od ucha. Jednak dzisiejsze modele, jak Jabra Elite 65T, Sennheiser Momentum True Wireless czy Beoplay E8 to naprawdę zgrabne „pchełki”, które nie wystają poza obrys małżowiny i bezpiecznie trzymają się ucha.

sennheiser momentum true wireless class="wp-image-840437"
Fot: Marcin Połowianiuk

Większość modeli „prawdziwie bezprzewodowych” ma też opcję używania wyłącznie prawej słuchawki do rozmów telefonicznych, wzorem Apple AirPods.

Jabra Evolve 65T opinie class="wp-image-865543"

Również w przeciwieństwie do pierwszych modeli tego typu, obecne słuchawki true wireless oferują naprawdę niezły czas pracy. Zazwyczaj możemy liczyć na 4-6 godzin nieprzerwanego słuchania i drugie albo i trzecie tyle uwzględniając akumulator w etui, do którego wsadzamy słuchawki.

No i nie oszukujmy się, słuchawki „prawdziwie bezprzewodowe” mają w sobie coś… futurystycznego. Swoisty „x-factor”. Dają wrażenie obcowania z czymś naprawdę nowoczesnym. Bo jakby nie patrzeć – upchnięcie tak wielu podzespołów w tak maleńkim opakowaniu i do tego zmieszczenie tam akumulatorów, to prawdziwy cud współczesnej inżynierii.

Takie słuchawki mają też kilka wad, wynikających właśnie z tego, że są „prawdziwie bezprzewodowe”.

Dobrze ujął to Marcin Połowianiuk, opisując swoje pierwsze wrażenia z użytkowania słuchawek Sennheiser Momentum True Wireless. Taka konstrukcja wymaga znacznej zmiany przyzwyczajeń. Dla przykładu: co zrobić ze słuchawkami, gdy chcemy je wyjąć z uszu tylko na moment? Czasem nie będzie to problemem, a czasem – na przykład w kolejce do kasy, gdy przyjdzie nasza kolej – zabraknie nam rąk, żeby jednocześnie trzymać wyjętą z ucha słuchawkę i szukać w portfelu drobnych.

 class="wp-image-865546"

Nie ma też co ukrywać, że słuchawki true wireless są póki co dość drogie. Wyjąwszy abstrakcyjnie tanie Xiaomi AirDots Pro, które właśnie trafiły do sprzedaży, za porządne słuchawki „prawdziwie bezprzewodowe” zapłacimy minimum 500-600 zł.

Dochodzi też oczywisty problem wysokiego prawdopodobieństwa zgubienia lub uszkodzenia jednej słuchawki. Owszem, zazwyczaj konstrukcje true wireless leżą w uszach na tyle pewnie, by się tego nie obawiać, ale jak mawiają: „wypadki chodzą po ludziach”. Wystarczy, że np. zakładając kaptur na głowę w czasie deszczu zruszymy ucho, słuchawka wypadnie i zniknie gdzieś w kałuży.

 class="wp-image-772699"
Fot: Mateusz Nowak

Używam na co dzień słuchawek Jabry i wiem, że trzymają się w uchu na tyle pewnie, żeby wykonywać w nich statyczne lub po prostu mało dynamiczne ćwiczenia na siłowni. Nie poleciłbym jednak brać takich słuchawek na rower czy zakładać do biegania, czy robienia jakichkolwiek eksplozywnych ćwiczeń. Tego typu słuchawki nie są najlepszą opcją do fitnessu.

Te problemy nie dotyczą słuchawek bezprzewodowych na pałąku.

Odpowiadając od końca na bolączki słuchawek true wireless – w przypadku słuchawek złączonych pałąkiem lub przewodem ryzyko ich zgubienia spada praktycznie do zera. Nawet jeśli „pchełka” wypadnie nam z ucha, cały czas mamy na szyi przewód, który nie pozwoli jej upaść na ziemię.

Niektóre modele, np. Razer Hammerhead BT, wyposażone są w przydatny magnetyczny klips, którym możemy dodatkowo przymocować słuchawki do koszulki, dla jeszcze większej pewności.

 class="wp-image-590420"

To też sprawia, że jeśli chodzi o zadania fitnessowe, słuchawki na pałąku będą znacznie lepszym wyborem od słuchawek „prawdziwie bezprzewodowych”.

Słuchawki tego typu lepiej sprawdzają się też w sytuacjach, gdzie często musimy je zdejmować i zakładać. Na przykład w otoczeniu biurowym, gdzie co chwilę ktoś podchodzi, żeby o coś zapytać. Słuchawki połączone przewodem dają ten komfort, że można jedną z nich po prostu wyjąć z ucha i powiesić na szyi, bez konieczności każdorazowego odkładania jej do etui czy szukania innego miejsca. Wiele modeli ma wbudowane w obudowę magnesy, które łączą ze sobą obydwie słuchawki gdy wiszą nam na szyi.

sony sbh90c class="wp-image-852890"

Słuchawki na pałąku są też na rynku znacznie dłużej od słuchawek true wireless, toteż ich cena na przestrzeni lat zdążyła znacząco zmaleć. Dziś porządne słuchawki bezprzewodowe tego typu kupimy spokojnie za mniej niż 500 zł.

Słuchawki bezprzewodowe na pałąku mają jedną zasadniczą wadę.

Nie są dyskretne. Zawsze je widać – albo rzuca się w oczy kawałek plastiku, który mamy zawieszony na szyi, albo przewód omiatający nam policzki.

Różnie też bywa z czasem pracy. Jeśli mowa o słuchawkach na pałąku, w którym jest sporo miejsca na akumulator, zazwyczaj możemy liczyć na więcej niż 10 godzin. Jednak w przypadku konstrukcji połączonej wyłącznie kabelkiem, czas pracy z reguły nie jest lepszy od słuchawek „prawdziwie bezprzewodowych”, a przecież nie mamy ze sobą etui, którym moglibyśmy szybko je doładować.

 class="wp-image-589220"

A skoro o etui mowa, to jest to bardzo przydatny gadżet w przypadku takich niewielkich słuchawek. I o ile przy słuchawkach true wireless jest on z reguły na tyle niewielki, że można go wsunąć do kieszeni, tak przy słuchawkach z pałąkiem/przewodem zazwyczaj ma znacznie większe gabaryty. A w przypadku tańszych słuchawek na przewodzie nie dostajemy go wcale, więc gdy nie chcemy trzymać słuchawek na szyi, zostaje nam wepchnięcie ich luzem do kieszeni. A to z kolei nie jest przesadnie higieniczne ani korzystne dla kondycji urządzenia.

Słuchawki true wireless czy słuchawki na pałąku – co wybrać?

Odpowiedź standardowo brzmi: to zależy. Od potrzeb, od upodobań, od budżetu, od indywidualnego, niemierzalnego widzimisię.

Uniwersalnie jednak rzecz ujmując, słuchawki połączone przewodem lub pałąkiem są – na ten moment – bardziej uniwersalnym wyborem. Na pewno są wygodniejsze w codziennym użytkowaniu, lepiej sprawdzą się w biurze czy na siłowni. Łatwiej jest znaleźć niedrogi, dobrze grający model i znacznie trudniej go zgubić.

Słuchawkom na pałąku brakuje jednak tej futurystyczności i unikalnego doznania obcowania z przyszłością. Słuchawki „prawdziwie bezprzewodowe” wyglądają też po prostu ładniej i są o wiele bardziej dyskretne.

 class="wp-image-840422"
Fot: Marcin Połowianiuk

Obiektywnie rzecz ujmując, mamy tu wybór między formą i funkcją. Czysto subiektywnie muszę jednak powiedzieć, że chociaż słuchawki na pałąku są bardziej praktyczne, to każdego dnia i o każdej porze sięgnąłbym po słuchawki true wireless.

REKLAMA

W 2017 r., gdy takie modele dopiero zaczęły się pojawiać, pisałem, że nie rozumiem tego trendu. Dziś wiem, że czasem warto poświęcić odrobinę praktyczności dla obcowania z nową technologią.

*Grafika główna: Marcin Połowianiuk

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA