REKLAMA

Dzień z prawdziwie bezprzewodowymi słuchawkami

Prawdziwie bezprzewodowe słuchawki wzbudziły moje zainteresowanie kiedy tylko pojawiły się na rynku. Ostatnio można zaobserwować prawdziwy wysyp takich konstrukcji, a ja sprawdziłem Sennheiser Momentum True Wireless.

sennheiser momentum true wireless
REKLAMA
REKLAMA

Apple ma swoje szalenie popularne AirPodsy (za granicą widać je na każdym kroku), Samsung rozwija Gear Icon X, Sony ma WF–1000X, a Jabra produkuje Elite 65t.

W ostatnich tygodniach widzimy jednak prawdziwą ofensywę chińskich producentów, którzy mocno obniżają cenę takich słuchawek. Huawei pokazał nową generację FreeBuds, Honor ma kolorowe FlyPods, Oppo pokazał model O-Free, a najnowszym produktem są Xiaomi AirPods kosztujące zaledwie 30 dol.

Przed zakupem takiego gadżetu miałem wielką ochotę przetestować ten typ słuchawek, dlatego kiedy tylko pojawiła się możliwość testu nowych Sennheiserów Momentum True Wireless, od razu je zarezerwowałem.

sennheiser momentum true wireless class="wp-image-840413"

Sennheiser Momentum True Wireless to propozycja z wysokiej półki. Słuchawki kosztują 300 dol., a obecnie można je jedynie zamawiać w przedsprzedaży. Testuję je tak wcześnie, że nie wszystkie opcje są jeszcze dostępne. Przykładowo, nie ma jeszcze aplikacji do obsługi słuchawek, a dodatkowo wewnętrzne oprogramowanie przed premierą może zostać jeszcze zaktualizowane. Pamiętajcie o tym czytając ten tekst.

Dzień z życia w słuchawkach prawdziwie bezprzewodowych.

Godzina 6:30. Budzik wyrywa mnie ze snu, a ja zrywam się na równe nogi. Tym razem odłączam przewody USB-C nie tylko od smartfona, ale też od etui ze słuchawkami Sennheisera, które postanowiłem w pełni naładować przed aktywnym dniem. Zgrabne i naprawdę ładne pudełeczko informuje mnie zieloną diodą, że wszystko jest gotowe na nadchodzący dzień.

Godzina 7:50. Zostawiam auto na parkingu i wsiadam do pociągu. W końcu mogę skorzystać ze słuchawek. Wyjmuję je z pudełka i od razu jestem zaskoczony ich rozmiarem i wagą, zwłaszcza w porównaniu do moich nausznych bezprzewodowych słuchawek Sony, z którymi zawsze podróżuję. Malutkie Sennheisery to po prostu inna liga, zupełnie nowa kategoria, coś niezwykle odświeżającego.

sennheiser momentum true wireless class="wp-image-840431"

Od zawsze byłem bardzo ciekaw, jak stabilnie siedzą w uchu prawdziwie bezprzewodowe słuchawki. Okazuje się, że Sennheisery zupełnie nie wypadają. Mógłbym z nimi skakać i szybko machać głową, a i tak byłyby na miejscu. Już dobrze dobrane dokanałowe gumki (w zestawie są cztery rozmiary) pozwalają utrzymać leciutką słuchawkę w miejscu, ale dodatkowo konstrukcja bardzo stabilnie zapiera się o zewnętrzną część ucha. Jeżeli miałem jakiekolwiek obawy o stabilność, teraz zupełnie się ich pozbyłem.

Parowanie ze smartfonem sprowadza się do przytrzymania jednocześnie paneli dotykowych na obu słuchawkach. Prawy panel odpowiada za odbieranie połączeń głosowych i uruchamianie asystenta głosowego (zwykła wyszukiwarka Google, jako że nie mamy jeszcze Asystenta), a panel na lewej słuchawce obsługuje muzykę.

Godzina 8:00, włączam muzykę. Jest dosadnie.

sennheiser momentum true wireless class="wp-image-840440"

Dźwięk z Sennheiser Momentum True Wireless w pierwszej chwili zaskoczyły mnie jakością brzmienia. Nie jest to ta sama liga, co moje nauszne Sony (warto dodać, że kosztujące tyle, ile Sennheisery), ale jest znacznie lepiej niż się spodziewałem. Jedyne co mi przeszkadza, to zbyt mocno dominujący bas. Szybko przyzwyczajam się do tego brzmienia i zaczyna mi się bardzo podobać, ale jednocześnie wiem, że nie jest to wierna charakterystyka dźwięku. Niestety nie ma jeszcze aplikacji, w której mógłbym zmienić sposób grania słuchawek.

Godzina 8:35. Pojawił się pierwszy problem.

W przedziale pojawia się konduktor, który chce sprawdzić bilet. Konstrukcja słuchawek ma aktywną redukcję szumów, która nie jest tak dobra jak w porządnych nausznych słuchawkach, ale i tak działa dobrze. Na tyle, że nie słyszę konduktora. Dwukrotne dotknięcie prawej słuchawki pauzuje muzykę i włącza dźwięki otoczenia. Mikrofony zbierają go i przekazują do słuchawki w realistyczny sposób. Można odnieść wrażenie, że dokanałowa słuchawka zniknęła z ucha.

Niestety w takim trybie czuję się… niekulturalnie. Nie znoszę, kiedy ktoś rozmawia ze mną będąc w słuchawkach, dlatego uważam, że elementarną podstawą kultury jest wyjęcie słuchawek z uszu na czas rozmowy. Wyjmuję więc lewą słuchawkę, tylko co teraz mam z nią zrobić? Do biletu muszę pokazać dowód osobisty, który jest w portfelu, w plecaku. Słuchawka trzymana w dłoni mi przeszkadza. Nie chcę jej kłaść na stoliku pociągu, bo nawet w nowoczesnym Darcie byłoby to niehigieniczne. Etui niestety zostawiłem w kieszeni kurtki, która leży na półce nad moją głową. Może to był mój błąd.

Godzina 9:00. Pierwszy raz czuję, że coś jest nie tak.

sennheiser momentum true wireless class="wp-image-840443"

Po godzinie słuchania muzyki, w prawym uchu zaczynam odczuwać dyskomfort, który po kolejnej godzinie zacznie zamieniać się w ucisk na pograniczu bólu. Słuchawki tak mocno rozpierają się wewnątrz ucha, że zaczyna mi to coraz bardziej przeszkadzać.

Godzina 10:20, wysiadam z pociągu, robię kilka telefonów i łapię Ubera.

Rozmowy telefoniczne prowadzone przez Sennheiser Momentum True Wireless są nadspodziewanie klarowne. Słyszę wszystko zarówno ja, jak i moi rozmówcy. Pod tym względem słuchawki sprawdzają się doskonale.

Po chwili podjeżdża Uber, a ja zmierzam na spotkanie. Ponownie wyciągam lewą słuchawkę, by być w kontakcie z kierowcą, ale za kilka minut prawa przestaje grać. Rozładowała się dokładnie po 2 godzinach i 45 minutach ciągłego słuchania muzyki i rozmawiania.

Wiedziałem że ten moment nastąpi, ale i tak jest zaskoczeniem i małym rozczarowaniem. Kończę przejazd bez muzyki, a słuchawki wracają do etui, w którym automatycznie rozpoczyna się proces ładowania.

Godzina 12:00. Wychodzę ze spotkania i ponownie zakładam słuchawki.

sennheiser momentum true wireless class="wp-image-840437"

Są już w pełni naładowane, co jest miłym zaskoczeniem. Jadę na nagrania z Dawidem słuchając muzyki.

Idąc ulicą łapię kilka zaciekawionych spojrzeń skierowanych na moje uszy. Słuchawki są minimalistyczne i nie rzucają się w oczy, ale czasami potrafią wzbudzić zaciekawienie postronnych osób.

Godzina 17:05. Ponownie wsiadam do pociągu, tym razem z zamiarem montowania filmu w słuchawkach.

Parowanie z MacBookiem przebiega bez najmniejszego problemu. Dwie godziny pracy w pociągu mijają w mgnieniu oka. Dojeżdżam do Białegostoku z gotowym materiałem… i ponownym bólem ucha.

Godzina 19:30, odbieram auto z parkingu i poznaję słuchawki na nowo.

Wracając do domu dzwonię do żony. Mogę to zrobić z auta, mając jedną słuchawkę w uchu i korzystając z trybu dzwięku otoczenia, dzięki któremu dobiega do mnie cały szum ulicy. Rozmawiając w ten sposób przez telefon czuję się jak handlowiec albo kurier z nieodłączną słuchawką Bleutooth, ale jest to bardzo praktyczne rozwiązanie.

Przed dojazdem do domu słuchawki ponownie się rozładowują, a ja wkłada je do etui, które zaczyna świecić na pomarańczowo. Poziom naładowania akumulatora spadł poniżej 50 proc.

Ten dzień zmienił moje postrzeganie słuchawek prawdziwie bezprzewodowych.

Takich dni w podróży mam od 4 do 6 miesięcznie, a słuchawki są dla mnie bardzo ważne. Kocham moje nauszne Sony ze świetną aktywną redukcją szumu. Przejechałem z nimi niezliczoną liczbę tras Białystok-Warszawa-Białystok i przeleciałem samolotem właściwie cały świat, od Las Vegas, poprzez kilkadziesiąt destynacji w Europie, po Seul. Mam je przy sobie zawsze w plecaku podróżnym, choć czasami irytuje mnie ich rozmiar, zwłaszcza w sporym sztywnym etui.

sennheiser momentum true wireless class="wp-image-840416"

To właśnie z uwagi na rozmiar zacząłem rozważać słuchawki prawdziwie bezprzewodowe. Po całym intensywnym dniu z nimi mam ambiwalentne odczucia.

Poziom miniaturyzacji jest absolutnie fascynujący. Nie mieści mi się w głowie, że tak małe słuchawki mają wbudowane akumulatory, a do tego udało się zmieścić panele dotykowe do ich obsługi. Co więcej, obsługa jest absolutnie bezproblemowa, a Bluetooth 5.0 sprawdza się tu kapitalnie. Poza tym mamy tu szereg nowych technologii, w tym obsługę SBC, aptX, aptX Low Latency, AAC. Słuchawki mają też odporność na zachlapania w standardzie IPX4.

Jakość dźwięku jest na tak dobrym poziomie, że mógłbym ją w pełni zaakceptować, zwłaszcza w podróży. Jakość audio jest niższa niż w przypadku nausznych konstrukcji z tej samej półki cenowej (to raczej oczywiste), ale minimalizm słuchawek w mojej opinii zupełnie to wynagradza.

sennheiser momentum true wireless class="wp-image-840428"

Czas działania nieco mnie rozczarował, ale na pewno nie jest dyskwalifikujący. Jak zauważyliście, często podróżuję pociągami na trasie trwającej 2 godziny i 15 minut. Słuchawki wytrzymują o pół godziny dłużej, więc w moim przypadku sprawdziłyby się w praktyce. Tym bardziej, że szybkie ładowanie w etui pozwala dwukrotnie naładować słuchawki do pełna. Problemy na pewno miałbym w samolocie, zwłaszcza na dłuższych trasach… choć tylko teoretycznie.

W praktyce nie zabrałbym Sennheiserów Momentum True Wireless na dłuższą trasę z uwagi na dyskomfort, jaki pojawiał się po godzinie odsłuchu. Jest to kwestia bardzo indywidualna, więc jest duże prawdopodobieństwo, że inna osoba czułaby się w słuchawkach wygodnie.

Podsumowując, korzystanie z prawdziwie bezprzewodowych słuchawek to niesamowite uczucie.

REKLAMA

Wiele osób twierdzi, że AirPodsy są najlepszy gadżetem Apple od lat, a po dniu spędzonym z Sennheiserami całkowicie rozumiem zachwyty nad tą technologią.

Nie mam wątpliwości, że kupię takie słuchawki, natomiast wcześniej będę musiał dokładnie sprawdzić, czy będą kompatybilne z moim uchem. Zupełnie przestałem bać się tego, że słuchawka wypadnie i ją zgubię. To praktycznie niemożliwe. Główny problemem leży gdzieś obok, a jest nim ucisk pojawiający się po dłuższym odsłuchu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA