REKLAMA

PlayerUnknown’s Battlegrounds na PlayStation 4 to solidne battle royale, ale nie potrafi wyjść z cienia Fortnite'a

Skończyło się okienko czasowe, za które słono zapłacił Microsoft. PlayerUnknown’s Battlegrounds, czyli jeden z prekursorów gatunku battle royale, trafił na konsole PlayStation 4. Rozegrałem kilka starć i otarłem się kilkukrotnie o kurczaka. Pora o tym opowiedzieć.

playerunknowns battlegrounds na playstation 4 recenzja pubg na ps4 battle royale
REKLAMA

Jest coś pociągającego w gatunku battle royale, który na ogromną, stopniowo zmniejszającą się mapę, rzuca setkę graczy naraz. Muszą się oni zabijać i to wyłącznie z użyciem sprzętu, który znajdą w danym meczu - jak w Hunger Games. Na koniec może zostać tylko jeden zwycięzca w postaci jednego samotnego wilka, duetu lub maksymalnie czteroosobowego zespołu.

REKLAMA
playerunknowns battlegrounds na playstation 4 recenzja pubg na ps4 battle royale

Nie w smak mi było jednak uruchamiać grę na pececie. Nawet z Battlefrontem przerzuciłem się na konsolę po premierze drugiej części cyklu strzelanin na motywach Gwiezdnych wojen. Bluehole dogadał się z Microsoftem, co poskutkowało czasowym wykupieniem PlayerUnknown’s Battlegrounds na wyłączność, a ponieważ nie mam na stałe Xboksa, musiałem uzbroić się w cierpliwość.

Minął rok, a PlayerUnknown’s Battlegrounds zgodnie z zapowiedziami można nabyć od 7 grudnia w wersji na PlayStation 4.

Dla świata gier wideo rok to jednak wieczność. Koronę gatunku skradł Fortnite, a tryb battle royale zaczęło kopiować pół branży. Po ogłoszeniu, że Epic Games otrzymał od Sony zgodę na cross-play, rozegrałem kilka starć w ich grę w wersji na PlayStation 4 i Nintendo Switch oraz na smartfonie. Upewniłem się w przekonaniu, że tak jak gatunek battle royale mi leży, tak oprawa Fortnite’a - i tryb budowania - już nie.

Wolę bardziej realistyczne klimaty, ale miałem okazję zagrać w PUBG w wersji na urządzenia mobilne i tutaj z kolei odrzucało mnie sterowanie. Zacząłem więc wypatrywać ponownie premiery PlayerUnknown’s Battlegrounds na PlayStation 4. Na początku grudnia gra w tej wersji wreszcie została wydana i zaczęła skutecznie walczyć o mój czas z takimi grami jak Star Wars Battlefront II, Battlefield V i Fallout 76.

playerunknowns battlegrounds na playstation 4 recenzja pubg na ps4 battle royale

Nic dziwnego, bo battle royale jest szalenie uzależniające.

Po uruchomieniu gry trafiłem na mapę bez opcji zajrzenia do menu. Nie trwało długo, zanim jeden z najwyraźniej bardziej doświadczonych graczy sprzątnął mnie i to zanim zdążyłem rozejrzeć się po okolicy. Niewzruszony, wybrałem się na kolejny serwer, gdzie poszło mi już znacznie lepiej. Potem jeszcze jedno starcie i kolejne. Nagle się zorientowałem, że już świta.

W ciągu tygodnia rozegrałem wiele starć na wszystkich trzech mapach (czwarta, zimowa, dostępna jest na testowym serwerze - aby w nią zagrać, trzeba pobrać z PlayStation Store osobną pozycję o nazwie PlayerUnknown’s Battlegrounds PTS). Kurczaka, czyli nagrody za zajęcie pierwszego miejsca, jeszcze nie udało mi się zdobyć. Bawiłem się jednak przednio.

A chociaż jestem nowicjuszem, kilkukrotnie kończyłem mecz w PUBG na PS4 drugi w tabeli.

Okazuje się, że wcale nie jest to takie trudne - pod warunkiem, że ktoś lubi się nudzić po ukryciu się np. we wnętrzu szopy z dala od większości innych zabudowań. Teren gry jest ogromny i przez pierwsze kilkanaście minut rozgrywki trzeba się postarać, by trafić na innego gracza. PUBG to nie jest typowy online’owy shooter i polega przede wszystkim na… czekaniu.

playerunknowns battlegrounds na playstation 4 recenzja pubg na ps4 battle royale

Oczywiście pod warunkiem, że gracz nie biegnie w sam środek akcji. Gatunek battle royale skłania jednak do ostrożnej zabawy - nie liczy się tu w końcu liczba fragów, a przeżycie do samego końca. Po kilku minutach mozolnego zbierania przedmiotów głupio byłoby zginąć po wystawieniu głowy za winkiel, bo skutkuje to utratą całego ekwipunku i przenosinami na nowy serwer.

Lubię ten dreszczyk emocji.

Klasyczne gry wieloosobowe rozleniwiają gracza. Co prawda głupia śmierć popsuje statystyki i oddali perspektywę zwycięstwa całej drużyny, ale zwykle wystarczy kilkanaście sekund, by wrócić do zabawy. W przypadku gier z gatunku battle royale dużo łatwiej o immersję pod tym kątem. Nie ma dodatkowych żyć, a pozostali gracze są tak samo zdeterminowani, by pozbyć się konkurencji.

Oczywiście są momenty, gdy warto zaryzykować, bo np. na mapie pojawił się zrzut zaopatrzenia. Czasem nie ma wyboru, bo dany obszar jest bombardowany lub mapa się zmniejsza i trzeba przetransportować się dalej - czy to pieszo, czy to z użyciem jakiegoś pojazdu. Zabawa daje jednak frajdę, a pod tym katem PUBG na PS4 zdaje egzamin na piątkę. Niestety z minusem.

playerunknowns battlegrounds na playstation 4 recenzja pubg na ps4 battle royale

Jest kilka rzeczy, które mnie do odpalania PlayerUnknown’s Battlegrounds na PlayStation 4 zniechęcają.

Przede wszystkim rozczarowuje oprawa graficzna. Nie jest to oczywiście zaskoczeniem, bo widziałem grę na innych platformach, ale mało atrakcyjnie wizualnie tekstury i modele postaci potrafią odstraszyć od wersji konsolowej (na smartfonach tak tego nie czuć). Brakuje też animacji takich jak np. lądowania ze spadochronu czy podnoszenia przedmiotów. Sporo tu umowności.

Z pewnością wrażenie potęgował fakt, że uruchomiłem grę zaraz po wyłączeniu Battlefield V. PlayerUnknown’s Battlegrounds w wersji na PlayStation 4 Pro wygląda przy nowej strzelaninie DICE jak gra z poprzedniej generacji. Nie jest jednak wyceniona tak jak typowe AAA, więc można to wybaczyć. Gorzej, że nie zachwyca płynnością, a to jest przecież kluczowe w grach multiplayer.

Ograniczenie do 30 FPS-ów przy rozdzielczości 1080p na PlayStation 4 i 1440p w PUBG na PS4 Pro to spora niedogodność.

Na tym lista zastrzeżeń się nie kończy. Razi też menu. Przewróciłem oczami, gdy na jednym z ekranów jasny font zlewał się z jasnym tłem. Tak jak stylistyka rozgrywki w Fortnite mi nie leży, tak interfejs był tam znacznie lepiej przygotowany, a twórcy PUBG powinni brać z konkurenta przykład. A do tego dochodzą problemy ze sterowaniem już podczas właściwej rozgrywki.

playerunknowns battlegrounds na playstation 4 recenzja pubg na ps4 battle royale

Przeładowanie wymaga przytrzymania przycisku z kwadratem, a interakcja z otoczeniem wciśnięcia - czyli zupełnie odwrotnie niż jestem przyzwyczajony! Do tego dochodzi fatalny, kompletnie nieintuicyjny system ekwipunku. Kilka razy zginąłem, gdy zamiast użycia bandaża, wyrzuciłem pistolet. Lub gdy próbowałem bez powodzenia zrozumieć, jak do karabinu przytwierdzić tłumik.

Sporą bolączką PlayerUnknown’s Battlegrounds na PlayStation 4 jest też progresja.

Pojawił się co prawda system wyzwań codziennych i tygodniowych oraz opcja odblokowywania skórek i strojów dla postaci, ale kompletnie nie czuję potrzeby, by zdobywać punkty doświadczenia i wbijać poziomy. Nie mówiąc już o tym, że musiałbym upaść na głowę, by wydać na przedmioty kosmetyczne prawdziwe pieniądze, co w innych grach mi się zdarza.

Widzę w tym największe zagrożenie dla długowieczności PUBG na PS4. Gra nie zachęca w skuteczny sposób do tego, by codziennie uruchamiać ją chociaż na jeden mecz - a przynajmniej nie robi tego niczym innym, niż samą frajdą z rozgrywki. Ze względu na opóźnioną premierę, nie jest też pierwszym głośnym tytułem z gatunku battle royale na tej platformie.

playerunknowns battlegrounds na playstation 4 recenzja pubg na ps4 battle royale

W dodatku PUBG na PS4 to gra płatna, którą wyceniono w polskim PlayStation Store na aż 124 zł.

W momencie, gdy Fortnite w wariancie battle royale dostępny jest za darmo, Player Unknown’s Battlegrounds będzie miało spory problem z pozyskaniem odpowiednio dużej bazy graczy. Co prawda na start jest ich na tyle wielu, że nie miałem jeszcze nigdy problemu ze znalezieniem serwera, na którym setka innych śmiałków czeka na rozpoczęcie gry - ale tylko w trybie TPP.

Chciałem zobaczyć, jakby wyglądałaby rozgrywka w trybie wymuszającym na wszystkich uczestnikach starcia widok pierwszoosobowy, ale nie było to możliwe. Menu informuje, że jego dostępność zależna jest od liczby aktywnych graczy. Ta najwyraźniej była zbyt mała. Mam ogromną nadzieję, że zmieni się to w niedalekiej przyszłości, ale pewności co do tego nie mam.

Smutne jest też to, że PlayerUnknown’s Battlegrounds nie obsługuje rozgrywki typu cross-play ani systemu cross-progression tak jak Fortnite.

To problematyczne, bo z mojej listy znajomych na konsoli Sony w PUBG na PS4 grają wyłącznie dwie osoby. I to takie, które również zajmują się recenzowaniem gier. Ze znalezieniem chętnych na rundkę w inne gry multiplayer nigdy nie ma problemu. Trudno mi też kogokolwiek namówić do zakupu, bo polegający w zasadzie na tym samym Fortnite dostępny jest za darmo.

playerunknowns battlegrounds na playstation 4 recenzja pubg na ps4 battle royale

Epic Games w dodatku wymusiło na Sony, by firma zgodziła się łączyć na jednym serwerze graczy z różnych platform. Niestety twórcom konkurencyjnej (i płatnej!) strzelaniny battle royale ta sztuka się nie udała. Chociaż mam mnóstwo znajomych, którzy grają w PUBG regularnie, to wybrali oni wersję na Xboksa i pecety, acz wielu nie ogranicza się do jednej platformy.

Moi znajomi nie widzą jednak powodu, by płacić za grę ponownie.

Zniechęca ich też to, że nie przeniosą na PlayStation 4 postępów. Oby twórcy gry kiedyś się na implementację multiplatformowości zdecydowali. No i kto wie, może w przyszłości PUBG trafi do PlayStation Plus lub przejdzie na model free-2-play - aczkolwiek by to miało sens, deweloperzy musieliby przemodelować system progresji, bo inaczej nie utrzymają gry z mikropłatności.

REKLAMA

Tak czy inaczej przy grze bawię się dobrze, więc gorąco liczę na to, że coś się w tej kwestii zmieni. PlayerUnknown’s Battlegrounds na PlayStation 4 sporo by zyskał, gdybym miał możliwość rozmawiania ze znajomymi podczas wspólnej zabawy. Byłby to też dobry sposób na zabicie czasu po zajęciu dogodnych pozycji w oczekiwaniu na ostateczne starcie. I upragnionego kurczaka.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA