REKLAMA

Zenit powraca, i to w jakim stylu! Kultowy aparat w mocnej cyfrowej wersji

Zenit powraca! Z połączenia rosyjskiej myśli technicznej i niemieckiej precyzji powstał nowy Zenit M. To aparat dalmierzowy, powstały na bazie Leiki M.

zenit m
REKLAMA
REKLAMA

Kto z nas nie chciał mieć w latach 90. słynnego Zenita? Cóż, niestety nie mogę powiedzieć tego o sobie, bo byłem na to za młody. W albumie rodzinnym mam jednak mnóstwo zdjęć wykonanych Zenitem 12XP, a aparat, który je zrobił, zdobi dziś moją półkę. Z kolei obiektyw Helios 44M–4 cały czas jest w użyciu na cyfrowych korpusach, na których sprawdza się świetnie.

I choć Zenita 12XP odziedziczyłem już w XXI wieku, to mam do niego ogromny sentyment. Był moim pierwszym aparatem analogowym i jednocześnie pierwszym pełnoklatkowym, choć raczej należałoby napisać: małoobrazkowym.

Teraz Zenit powraca jako cyfrowa pełna klatka! A wraz z nim Zenitar 35mm f/1.0.

zenit m class="wp-image-810049"

Zenit M to nowe dziecko powstałe dzięki połączeniu sił właściciela marki Zenit (Krasnogorski Mechaniczeskij Zawod) oraz firmy Leica. Jest to aparat bazujący na Leice M Typ 240, lekko zmodyfikowanej zarówno w kwestii sprzętowej jak i programowej. Mamy więc do czynienia z aparatem dalmierzowym.

Aparat jest sprzedawany wraz z obiektywem Zenitar 35 mm f/1.0, zaprojektowanym w całości w Rosji. Możemy spodziewać się po nim charakterystycznego, nerwowego rozmycia tła, jakie znamy z obiektywów produkowanych w bloku wschodnim.

Wygląd mocno nawiązuje do oryginalnych Zenitów.

zenit m class="wp-image-810043"

Wygląd Zenita M został zmodyfikowany w stosunku do Leiki M, aby bardziej przypominał analogowe Zenity. Jeśli zastanawiasz się, czy w aparacie znajdziemy charakterystyczny bagnet z gwintem, spieszę z wyjaśnieniem, że Zenit M korzysta z begnetu Leica M.

REKLAMA

Aparat trafi na rynek w grudniu bieżącego roku, a jego cena nie jest jeszcze znana. O specyfikację i jakość obrazu nie musimy się martwić (w końcu to zmodyfikowana Leica), ale poziom cenowy na pewno będzie bardzo wysoki. Tym samym historia zatacza koło. Zenit na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku był marzeniem wielu osób, a dziś za takie marzenie może uchodzić Zenit M.

To kapitalne zagranie na sentymencie. Jestem pewien, że znajdzie się mnóstwo chętnych na nowy niemiecko-rosyjski wynalazek.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA