Twitter to dopiero początek. Branża szykuje się do wielkiej przesiadki na PWA
Jedna z najważniejszych usług społecznościowych na świecie jest w trakcie przełączania się na serwowanie PWA jako domyślnej aplikacji na wszystkich platformach. Nic dziwnego, to bardzo sensowny ruch, który wykonają również i pozostali.
Do mnie jeszcze nie trafił nowy desktopowy Twitter w wersji webowej, znam (i używam) go jednak od dawna za sprawą dostępnej w Microsoft Store oficjalnej aplikacji. Jest ona dokładnie tym samym z punktu widzenia kodu źródłowego, co wielu z was zobaczy po raz pierwszy. Nie wszyscy, bo jak sam Twitter informuje, aktualizacja będzie udostępniana falami.
Nowa wersja desktopowego webowego Twittera zawiera kilka fajnych usprawnień. Należą do nich zakładki, w których możemy przechowywać poszczególne tweety, nowy wygląd wyszukiwarki podpowiadający treści mogące nas zainteresować, tryb oszczędnego zużycia danych dla osób mających słabe połączenie internetowe oraz tryb nocny, podmieniający kolorystykę Twittera na taką mniej męczącą wzrok, gdy jesteśmy w ciemnym pomieszczeniu.
Niektórzy z nas te nowości znają od dawna. Nowy webowy Twitter to PWA.
Temat PWA (Progressive Web Apps) wałkowaliśmy na Spider’s Web wielokrotnie, ale dla przypomnienia i waszej wygody: to aplikacje napisane w językach webowych, które zadziałają na każdym nowoczesnym systemie operacyjnym. Już teraz obsługiwane są w pełni przez Windows, Androida, Chrome OS i sporą część linuksowych dystrybucji, niebawem też ich pełna obsługa ma trafić do macOS-a i iOS-a.
PWA jest rozwinięciem idei zaprezentowanej przez aplikacje UWP. Te drugie działają na dowolnym rodzaju urządzenia z Windows bez konieczności modyfikowania ich kodu przez programistę. Twórcy aplikacji piszą ją raz, przygotowując tylko różne widoki dla różnych rodzajów wyświetlaczy, co znacząco zmniejsza koszty produkcji i serwisowania aplikacji. PWA usuwa wymóg posiadania Windowsa – wszak to technologia wynaleziona przez Google’a, a temu zależy na popularyzacji swoich pomysłów gdzie popadnie.
PWA różnią się jednak od klasycznych aplikacji webowych kilkoma istotnymi cechami: działają we własnych oknach zamiast w oknach przeglądarki, mogą integrować się z systemowymi API (na przykład z centrum powiadomień), mogą też pracować offline.
Języki webowe są nadal zbyt prymitywne i zbyt mało wydajne, by był sens tworzenia w nich zaawansowanych aplikacji pokroju Photoshopa czy AutoCAD-a. Jednak jeśli chodzi o relatywnie proste programy, są w zupełności wystarczające.
Oprócz Twittera i Google’a, na PWA przesiadły się już bądź są w trakcie przesiadki, między innymi, Telegram Messenger, Tinder i Trivago. W nieodległej przyszłości częściowo zniknie więc argument za wyborem danego urządzenia, bo to właśnie tam są najlepsze aplikacje. Wszędzie będą one tak samo dobre, będą też znacznie dynamiczniej rozwijane. Ciężko to nazwać złymi wieściami.