Przygotuj swój najlepszy uśmiech. Facebook szykuje własną aplikację do randkowania
W maju podczas konferencji F8 Mark Zuckerberg zapowiedział stworzenie na Facebooku specjalnego miejsca do randkowania. Teraz dotrzymuje obietnicy. Aplikacja Facebook Dating pojawiła się już u pierwszych użytkowników. Co prawda na razie tylko w Kolumbii, ale dzięki tej premierze możemy się dowiedzieć, jak będzie działać portal randkowy robiony przez największy serwis społecznościowy na świecie.
Na pierwszy ogień poszła Kolumbia. Aplikacje do randkowania są w tym kraju szczególnie popularne, dzięki czemu Facebook może mieć niemal pewność, że wiele osób przetestuje jego nową opcję, dostępną na urządzeniach mobilnych.
Aplikacja randkowa Facebooka czerpie z głównego serwisu, ale w ograniczony sposób.
Na profilu randkowym z naszego normalnego Facebooka zostaje niewiele. System importuje stamtąd tylko imię i wiek, resztę można uzupełnić samodzielnie wybranymi zdjęciami (maksymalnie dziewięcioma), standardowymi informacjami o tym, gdzie pracujemy, jakiego jesteśmy wzrostu i wyznania. Do tego Facebook proponuje 20 pytań, na które można odpowiedzieć i dać w ten sposób dobry pretekst do rozpoczęcia konwersacji. A ten, jak zobaczycie, się przyda.
Baza osób, które mogą wzbudzić nasze zainteresowanie, pokazuje się w sposób znany z wielu tego typu aplikacji. Nie obyło się bez dużych zdjęć, informacji o wieku i liczbie wspólnych znajomych. Co ciekawe, potencjalnych partnerów można też szukać na podstawie grup i wydarzeń, które oznaczyliśmy w swoim kalendarzu. Jeśli wybierasz się na doroczny zjazd miłośników garncarstwa eksperymentalnego, to znalezienie drugiego singla, który podziela twoje zainteresowania, może się okazać na wagę złota.
Facebook Dating to poważna aplikacja do poważnych związków.
Od samego początku Facebook podkreślał, że nie chce konkurować z Tinderem pod kątem liczby zawartych znajomości i spłodzonych przypadkiem dzieci. Platforma stawia na poważne związki. Nie znajdziecie tu lekkomyślnego przewijania w lewo-prawo. Dziennie można wyrazić zainteresowanie ograniczoną liczbą osób. Co prawda ograniczenie to nie jest zbyt surowe. 100 osób spokojnie wystarczyć nawet osobie ze zdiagnozowaną nadaktywnością kciuków. Zacząć konwersacji też nie można tak po prostu. Zagajając, trzeba nawiązać albo do zdjęcia zagajanego, albo do jednego z pytań, na które odpowiedzi udzielił.
Facebook zmienia też zasady gry, jeśli chodzi o wysyłanie wiadomości. W ramach aplikacji randkowej nie można wysłać zdjęć swoich wielkich bicepsów czy dawać do nich linków. Mark Zuckerberg żąda poważnych konwersacji i prawdziwych relacji. Tylko ty on/ona, tekst i emotki.
Rynek aplikacji do randkowania jest ogromny, ale to nie znaczy, że Facebook nie znajdzie sobie na nim miejsca.
Na platformie są już zarejestrowane przecież tysiące singli, poszukujących w ten czy inny sposób życiowego partnera, co tworzy potencjalnie ogromną bazę dopasowań. Opcja randkowania może też uratować samego Facebooka. Coraz więcej młodych ludzi pozbywa się tej aplikacji z telefonu, a kusząca wizja znalezienia tam życiowego partnera może ich przekonać do zmiany zdania.