Samsung Galaxy S10 może zostać ulubionym smartfonem fotografów i filmowców
Wielokrotnie zastanawiałem się, jak zdefiniować granicę pomiędzy fotografem profesjonalnym, a pasjonatem-amatorem. Po latach dochodzę do wniosku, że papierkiem lakmusowym jest urlop.
Amator czeka z wytęsknieniem na wyjazd, bo będzie to okazja do zdjęć w nowej - zapewne bardzo ładnej - scenerii. Fotografowanie może być kluczowym celem wyjazdu, a zdjęcia będą robić się same.
Profesjonalista czeka na urlop, bo w końcu będzie mógł odłożyć aparat i spędzić czas z rodziną lub znajomymi. A widoki? Najpierw nacieszy nimi własne oko, a dopiero później pomyśli o złapaniu ujęcia, np. smartfonem. Bo przecież nie swoim wołem roboczym, który na co dzień urywa ramię pod ciężarem szklanych soczewek i metalowych korpusów. Perspektywa ciągania z sobą aparatu, zgrywania materiału, selekcji, obróbki i zadbania o backup, brzmi jak katorga. I to wszystko w imię… no właśnie, czego? Zebrania kilku lajków od znajomych na fejsie?
Jeśli zbierać, to coś konkretnego. Pieniądze od klientów albo krytykę od bardziej doświadczonych profesjonalistów.
Taki obraz maluje się po rozmowie z profesjonalnymi fotografami i filmowcami.
Niedawno miałem okazję porozmawiać z filmowcem, który do poważnej pracy zabiera Arri Aleksę, do lżejszych projektów Sony FS5, a prywatnie nagrywa już tylko smartfonem.
Nikt nie twierdzi, że smartfon może być rywalem wymienionych kamer. Tyle tylko, że jeśli filmowiec pracujący na co dzień z kamerami o wartości mieszkania w centrum Warszawy twierdzi, że w 2018 r. do prywatnego filmowania wystarcza mu smartfon, to myślę że nie ma tu miejsca na polemikę.
Dlatego Samsung Galaxy S10 może być podstawowym smartfonem profesjonalnych fotografów i filmowców.
Samsung Galaxy S10 według przecieków dochodzących z Korei będzie wyposażony w główny aparat z potrójnym obiektywem. Na pokładzie mają się znaleźć:
- standardowy szerokokątny obiektyw z matrycą 12 megapikseli,
- teleobiektyw z matrycą 13 megapikseli,
- ultra szerokokątny obiektyw z matrycą 16 megapikseli.
I taki zestaw brzmi jak marzenie fotografa i filmowca na urlopie. Możliwość stosowania trzech różnych ogniskowych w kieszonkowym, płaskim sprzęcie, brzmi jak fantastyka, a wygląda na to, że ten pomysł ziści się już w przyszłym roku.
W 2018 r. większość topowych smartfonów oferuje podwójny układ, czyli standardowy aparat i moduł z szerokokątnym obiektywem. Jeśli ktoś woli pójść w szerokość - co doskonale rozumiem - może wybrać np. LG G7, ale wiąże się to z rezygnacją z teleobiektywu.
Jeśli potwierdzą się plotki, w 2019 r. będziemy mogli mieć cały komplet trzech użytecznych ogniskowych w jednym smartfonie.
Filmowcy i fotografowie często korzystają z najnowszych smartfonów, bo wydatek ok. 3,5 tys. zł rocznie na dobre urządzenie jest zupełnie akceptowalny, szczególnie, że idzie za nim coraz lepsza jakość obrazowania.
W kieszeniach takich osób coraz częściej przestają dominować iPhone’y, bo ich aparaty technologicznie odstają od androidowej konkurencji. Coraz częściej widać topowe Samsungi, a ostatnio także Huaweie.
Samsung Galaxy S10 z trzema obiektywami ma szansę zostać najbardziej uniwersalnym, najporęczniejszym i najwygodniejszym aparatem rodzinno-wyjazdowym. Nie mogę się doczekać tej premiery, bo trzy obiektywy z różnymi ogniskowymi wyznaczą nowy poziom w fotografii mobilnej. Jeśli plotki się potwierdzą, jestem pewien, że ta premiera pociągnie za sobą lawinę smartfonów z trzema różnymi obiektywami. Na to czekam!