Programowanie nie jest dla mnie. Przegrałem ze zmywarką
Wymyśliłem sobie, że zacznę programować. Na początek coś łatwego - ot, na przykład zmywarkę. I to był błąd, który kosztował mnie masę czasu i nerwów.
Nie, spokojnie, potrafię zaprogramować zmywarkę tak, żeby np. umyła naczynia za kilka godzin. Potrafię też na bardzo podstawowym poziomie liczyć, więc policzyłem sobie, że opłaca mi się zaprogramować ją tak, żeby startowała w tzw. tanim prądzie, czyli w środku nocy.
Była tylko jedna przeszkoda - zmywarka, podobnie jak chyba każda pralka, kuchenka czy suszarka (przynajmniej w moim domu), zakończenie swojej pracy obwieszcza regularnym, głośnym wyciem (ok, piszczeniem), które trwa... nie jestem pewien ile, ale stanowczo za długo. Łatwo się domyślić, że to piszczenie np. o 3 w nocy jest umiarkowanie pożądane.
Postanowiłem więc je po prostu wyłączyć, podobnie jak zrobiłem to z pozostałymi sprzętami w domu. Mamy w końcu 2018 r. (zmywarka też stara nie jest) - to musi się dać zrobić łatwo.
AGD, czyli łatwo... nie było. Nie jest i nie będzie.
Cały proces wygląda(ł) mniej więcej tak:
- zaniechaj na wstępie próby poszukiwania papierowej instrukcji - na pewno już ją wyrzuciłeś
- usiądź do komputera w poszukiwaniu instrukcji online
- wstań i wróć do kuchni, żeby znaleźć oznaczenie zmywarki
- znajdź oznaczenie zmywarki
- wróć do komputera, wpis znaleziony na obudowie numer
- to nie ten numer, podpowiada ci pralkę
- wróć do kuchni, spisz drugi numer
- wróć do komputera, wpisz na stronie producenta cały długi numer, razem ze wszystkimi literami i ukośnikami
- tak, idealnie, znaleziono instrukcję, zdjęcia się zgadzają, można pobierać
- instrukcja pobrana. W pobranej instrukcji nie zgadza się już nic, nawet liczba przycisków
- cóż, pewnie pomyłka, idziesz do kuchni jeszcze raz spisać oznaczenie modelu
- za pierwszym razem spisałeś dobrze, próbujesz poszukać jeszcze raz instrukcji do faktycznie twojego modelu
- jakbyś nie szukał, cały czas trafiasz na tę samą instrukcję
- przyjmujesz, że to może jednak twój model, po prostu ktoś nie dokleił wszystkich guzików. Będziesz zgadywał
- szukasz w spisie treści informacji o wyłączaniu dźwięku. Oczywiście nic nie ma, zaczynasz czytać instrukcję
- po przeczytaniu pierwszej strony instrukcji tłumaczonej przez translator chce ci się spać, więc używasz wyszukiwarki
- znajdujesz odpowiednią informację na stronie 26
- musisz się cofnąć do strony numer 2, bo w instrukcji przyciski nie są opisane tak, jak na zmywarce, tylko losowo dobranymi cyframi i literami
- jako że liczba przycisków się nie zgadza, nie bardzo wiesz, o które przyciski chodzi autorom
- wiesz natomiast, że musisz naciskać dwa niemożliwe do identyfikacji przyciski tak długo, aż pojawi się na ekranie tajemniczy kod
- albo chodzi o inny kod. Ten kod to kod ustawień domyślnych dla tej funkcji
- postanawiasz działać na oślep i klikasz parami losowe przyciski
- nic się nie dzieje
- wracasz i czytasz instrukcję ponownie
- żadnych nowych wniosków
- po 20 minutach losowego klikania w końcu udaje ci się wygenerować jakiś kod na ekranie zmywarki
- wracasz po instrukcję, żeby zobaczyć, co dalej
- otwierasz na stronie 26
- wracasz na stronię 1, bo tam opisane są przyciski potrzebne na tym kroku
- wracasz do kuchni
- klikasz co popadnie i sprawdzasz, co się dzieje
- po 5 minutach mniej więcej rozumiesz, o co chodziło inżynierom tworzącym tę zmywarkę
- literka to opcja, numerek to jej ustawienie - w tym przypadku: poziom głośności
- wybierasz odpowiednią pozycję z menu opisanego samymi literami i cyframi (np. b:02), po czym wartość numeryczną sprowadzasz do 0
- czekasz na reakcję, zmywarka milczy. Udało się!
- zadowolony stwierdzasz, że to było całkiem proste.
Po czym nastawiasz zmywanie, kładziesz się o 23 spać, a o 2 w nocy zrywa cię z łóżka jeszcze donioślejszy niż zazwyczaj ryk zmywarki. Co poszło nie tak? Gdzie popełniłem błąd?
Niestety wiem - w sklepie.
Za każdym razem.
To nie jest tak, że uwziąłem się na tę biedną zmywarkę. Po prostu świat projektantów systemu obsługi takich urządzeń jest najwyraźniej zupełnie oderwany od naszego, a świat projektantów UX - w ogóle w takim przypadku nie istnieje.
Wyłączenie podobnego komunikatu dźwiękowego w pralce? Naciśnij trzy przyciski, pokręć gałką, włóż palec do kontaktu i zobacz, czy działa. Zmiana ustawień na termostacie? Kliknij trzy razy kieliszek, dwa razy bałwanka, a potem kolejno strzałki: lewo, dół, dół, góra, dół, prawo. Nieszczęsna zmywarka od czasu do czasu też atakuje mnie komunikatem gwiazdki, bez żadnego opisu. A jeśli wzrok mnie nie myli, kiedyś może na jej wyświetlaczu pokazać się wąż. Albo coś w tym stylu.
W zasadzie jedyny z niepodłączonych do internetu czy smartfona sprzętów AGD w moim domu, który jakoś się broni pod względem obsługi, jest piekarnik Amiki. Włączam, chcę zrobić pizzę? Wybieram sobie tryb pizza. Chcę dowolny inny? Wszystko jest ładnie opisane - są ikonki, literki, rozumiem, co się do mnie wyświetla. A nie wąż, gwiazdka, bałwanek i brak przycisku „Ustawienia” i „Ok”.
A jeśli chodzi o sprzęty połączone, to... ach!
Mój dom nie jest - póki co - przesadnie smart. Gdyby był w pełni, pewnie nie byłoby tego całego narzekania.
Ale regularnie słyszę pytania o to, po co mi X sterowane smartfonem. Czy nie można już normalnie podejść np. do pralki i ją wyłączyć, kiedy skończy program? Przeczytać instrukcję i poznać sekretną tajemnicę skrótu klawiszowego, aktywującego podstawową funkcję? Samodzielnie uchylić drzwiczki zmywarki, żeby naczynia lepiej i skuteczniej się wysuszyły?
Nie, nie można. Walcząc z tą nieszczęsną pralką, suszarką czy zmywarką cały czas przypominam sobie, jak wyglądałoby podobne zmienianie ustawień w przypadku mojego smart termostatu:
- biorę telefon do ręki
- uruchamiam aplikację
- szukam zakładki ustawienia
- szukam ewentualnie odpowiedniej podgrupy ustawień
- klikam i zmieniam konkretne ustawienie
Koniec. Nic więcej. A powiadomienie o kolejnym skończeniu zmywania czy prania chciałbym otrzymać po prostu jako powiadomienie na smartfona.