Nie wiedziałem jak zacząć ćwiczyć, ale słuchawki powiedziały, co mam robić. Jabra Elite Sport - recenzja
Ze słuchawkami sportowymi często jest podobnie jak z akcesoriami dla graczy - producent daje kolorową obudowę i od razu cena rośnie kilkukrotnie. Nie tym razem! Słuchawki Jabra Elite Sport to nie tylko świetne słuchawki totalnie bezprzewodowe, ale przy okazji rewelacyjne słuchawki sportowe. Jak słuchawki mogą być sportowe? Odpowiedzią jest wirtualny trener i sprytna aplikacja mobilna.
Na bogato, czyli pudełko z Elite Sport
Słuchawki Jabra Elite Sport trafiają do klienta w zgrabnym pudełeczku, które zamykane jest na magnes - to nie tylko miły dodatek, ale też funkcjonale rozwiązanie, ponieważ w zestawie ze słuchawkami dostajemy etui z wbudowaną ładowarką, kabelek USB, gumowe nakładki na słuchawki w trzech rozmiarach oraz typowe dla słuchawek dousznych gumki oraz pianki. Również w trzech rozmiarach. A to oznacza, że jest sporo elementów, które potencjalnie mogą chcieć się zgubić. Dobrze, że producent o tym pomyślał i dodał funkcjonalne pudełko, w którym możemy wygodnie wszystko wygodnie przechowywać.
Testowałem słuchawki w kolorze, który w wielu sklepach oznaczony jest jako „czarno-limonkowy”. Zdecydowanie bardziej odpowiada jednak nazwa „szaro-limonkowy”. (Jabra Elite Sport dostępne są też na rynku w kolorze czarnym.)
Właściwa część moich słuchawek jest szara, a limonkowe są gumki, które nakłada się na zewnętrzną część słuchawek. Gumki są w rozmiarach S, M i L - rozmiar M montowany jest domyślnie i w moim przypadku okazał się tym odpowiednim. Chociaż nie obyło się bez problemów.
Początkowo nie mogłem się przyzwyczaić do dłuższego korzystania z tych słuchawek. Rozpychały się w uszach i nie czułem się z tym komfortowo. Po dwóch godzinach czułem wręcz ból. Delikatny, ale jednak ból.
Zmieniłem gumki z M na S i ból zniknął. Słuchawki pewnie trzymały się w uszach, jednak nie odważyłem się z nimi wtedy biegać. Wkładki S są mniej inwazyjne, ale nie mają typowych dla tego typu słuchawek ogonków, które powinny trafić w fałdy małżowiny usznej. A to oznacza, że słuchawki nie siedzą w uchu tak pewnie jak powinny. Do pracy siedzącej, spacerów i spokojnych górskich wędrówek takie mocowanie jednak wystarczy.
Chcąc jednak zabrać Elite Sport na trening, na bieganie lub na rower zdecydowałem się na rozmiar M. Co ciekawe po tym, jak używałem kilkadziesiąt godzin Jabra Elite Sport z wkładkami S ucho na tyle przyzwyczaiło się do ich obecności, że później przesiadka na wkładki M odbyła się już bezboleśnie. Dosłownie.
Zewnętrzne gumki to jednak nie wszystko. Niemal każde douszne słuchawki mają wymienne małe gumki, które wprowadzamy do kanału słuchowego. W tym przypadku nie jest inaczej. Jednak Jabra dorzuciła do Elite Sport dwa typy wkładek - silikonowe limonkowe oraz piankowe czarne.
Piankowe zdecydowanie lepiej wyciszają, ale trochę trudniej mi się w nich wkładało słuchawki. Dlatego zdecydowałem się korzystać z sylikonowych końcówek.
W pudełku oprócz standardowych dokumentów i instrukcji znajduje się również zaproszenie do zarejestrowania zakupu produktu w aplikacji mobilnej. Dzięki temu gwarancja producenta zostanie wydłużona z 1 roku na 3 lata.
Etui z ładowarką jest doskonałe
Na codzień słuchawki Elite Sport przechowujemy w etui, które pełni również funkcję ładowarki.
Według producenta słuchawki działają na jednym ładowaniu do 4,5 godziny. Moje testy to potwierdzają - słuchając muzyki można uzyskać wynik ponad 4 godzin. Korzystając z zaawansowanych funkcji treningowych trochę mniej.
Bez obaw! Wiem, że 4 godziny to stosunkowo niewiele, ale mamy przecież etui z wbudowanym akumulatorem, które pozwala na dwukrotne naładowanie słuchawek. Dzięki temu łączy czas pracy zestawu sięga do 13,5 godziny. Oczywiście z przerwami na ładowanie akumulatorów w słuchawkach. A te ładują się bardzo szybko - 20 minut ładowania słuchawek pozwala na 1 godzinę słuchania muzyki. Co w praktyce oznacza, że jesteśmy w stanie naładować je do odpowiedniego poziomu tuż przed rozpoczęciem treningu.
Bardzo doceniłem funkcję, która automatycznie uruchamia słuchawki podczas wyciągania ich z etui. Tak samo jest z wyłączaniem słuchawek - samych słuchawek nigdy nie wyłączałem, tylko wkładałem je do etui i działo się to automatycznie.
Takie rozwiązanie nie tylko pozwala oszczędzać energię - słuchawki nie są włączone i nigdy nie rozładowują się, gdy z nich nie korzystamy przez pewien czas. Jest to też szalenie wygodne - wyciągając je z pudełka nie musimy zastanawiać się, którym z maluteńkich przycisków włącza się słuchawki. Po prostu wyciągamy z pudełka, wkładamy do uszu i słyszymy hasło „connected”, które informuje, że Elite Sport połączyły się z naszym smartfonem i już możemy się cieszyć muzyką lub rozpoczynać trening.
Wygodna obsługa i sprytne funkcje
Każda z słuchawek ma dwa małe przyciski. Na prawej są one w kształcie koła i okręgu, a na lewej w kształcie plusa i minusa. Niestety są tak drobne, że równie dobrze mogłyby być w tym samym kształcie, bo nie sposób tych mikroskopijnych symboli wyczuć pod palcem. Trzeba się po prostu nauczyć, do czego służą.
W lewej słuchawce plus służy oczywiście do zwiększania głośności. Ma też drugą funkcję - sekundowe przytrzymanie przycisku powoduje zmianę utworu na następny. Przycisk z minusem ma odwrotne funkcje - przyciszanie i zmiana utworu na poprzedni po sekundowym przytrzymaniu. Dłuższe przytrzymanie minusa powoduje wyłączenie słuchawek, ale… z tej funkcji nigdy nie skorzystałem.
W prawej słuchawce górny klawisz - ten z kółkiem - odpowiada za wywoływanie funkcji z aplikacji mobilnej Jabra Sport. Zaś dolny - ten z okręgiem - pozwala na odbieranie i kończenie połączeń oraz na pauzowanie i wznawianie odtwarzania muzyki. Podobnie jak w lewej słuchawce dłuższe przytrzymanie tego przyciski wyłącza słuchawki.
Klawisz z okręgiem ma jeszcze jedną, ukrytą funkcję. Dwukrotne wciśnięcie okręgu powoduje aktywację czegoś, co Jabra nazywa „HearThrough”. Opcja ta pozwala usłyszeć dźwięki otoczenia, gdy słuchamy muzyki. Czym to się różni od wciśnięcia zwykłej pauzy? W aplikacji Jabra Sport możemy zadecydować, czy funkcja HearThrough będzie powodowała całkowite wyciszenie muzyki i włączenia nasłuchiwania dźwięków z naszego otoczenia, czy też pozwoli na usłyszenie otoczenia bez przerywania słuchania muzyki.
Fajny bajer, ale chyba tylko bajer. Osobiście i tak wolałem wydłubać słuchawkę z ucha, gdy ktoś do mnie zaczynał mówić albo gdy chciałem usłyszeć komunikaty głosowe nadawane w komunikacji miejskiej.
Obsługę słuchawek oceniam jako bardzo łatwą i intuicyjną. Przycisków jest mało i chyba każdy poradzi sobie z opanowaniem funkcji, które zostały do nich przypisane. W razie problemów z pomocą przychodzi instrukcja obsługi, która oczywiście jest dostępna m.in. w języku polskim.
Gorzej jest z aplikacją mobilną Jabra Sport. Ta dostępna jest w języku angielskim i pozwala wgrać do słuchawek oprogramowanie angielskie, francuskie, niemieckie lub chińskie. Zważywszy na to, że w komunikatach głosowych pojawia się sporo informacji, które dla kogoś, kto dopiero zaczął przygodę z treningami, mogą nie być w pełni zrozumiałe, jest to dodatkowe utrudnienie.
Sport. Sport. I jeszcze raz sport
Słuchawki Elite Sport są bez aplikacji mobilnej Jabra Sport produktem niekompletnym. Dopiero zainstalowanie na smartfonie dodatkowego oprogramowania daje klientowi to, za co zapłacił - dostęp do wirtualnego trenera, który z pomocą technologii wyciśnie z niego ostatnie poty. Spokojnie! Słuchawki są odporne na wodę.
Na początku tego tekstu napisałem, że te słuchawki zasługują na to, żeby nazywać je sportowymi. Wbudowany pulsometr jest jedną z funkcji, które sprawiają, że Elite Sport odróżniają się od typowych słuchawek, które zwykle zabieramy na treningi.
Wbudowany pulsometr kontroluje aktywność fizyczną organizmu, co w połączeniu z funkcjami smart sprawia, że trener, który siedzi w moim uchu podpowiada mi, że powinienem bardziej się postarać albo sugeruje, że nie powinienem aż tak bardzo się forsować.
W słuchawkach zaszyty jest też czujnik, który śledzi ruch ćwiczącego. Właśnie dzięki tej funkcji nie musiałem liczyć powtórzeń wykonywanych ćwiczeń. Gdy przyszła pora na przysiady lub wyskoki, to po prostu je wykonywałem. Słuchawki same liczyły, ile razy zrobiłem dane ćwiczenie i za pomocą komunikatów głosowych informowały, kiedy zbliżałem się do końca.
W praktyce pomiary te potrafiły się delikatnie różnić od tego, co sam policzyłem. Rozbieżność nie była jednak istotna. No bo umówmy się - czy zrobimy 30, czy 32 powtórzenia , to nie ma wielkiego znaczenia. Istotne jest to, że możemy skupić się na zadaniu i delektować się muzyką w uszach, a za całą resztę odpowiada nasz wirtualny trener.
Treningi z aplikacją Jabra Sport są bardzo dobrze przemyślane. Z pomocą maksymalnego pułapu tlenowego możemy ocenić nasze możliwości i wybrać taki zestaw ćwiczeń, który będzie w danym momencie najlepszy.
Trener w uchu będzie mówił, co mamy robić, a jeśli go nie zrozumiemy, to wystarczy rzut oka na smartfon, który może leżeć gdzieś w zasięgu wzroku. Przed każdym nowym ćwiczeniem zostaniemy poproszeni o potwierdzenie gotowości. Robimy to dotykając odpowiedniej opcji na ekranie telefonu lub wciskając górny przycisk w prawej słuchawce.
W trakcie ćwiczeń dostajemy przydatne informacje o tym, ile czasu na dane ćwiczenie nam zostało albo kiedy należy przestać je wykonywać. Jeśli biegamy z Elite Sport to w uchu słyszymy wiele szczegółowych danych o pokonanym dystansie, czasie, prędkości, spalonych kaloriach, tętnie, tempie, itd.
Słuchawki te są bardzo rozgadane. Potrafią czasem zasypać użytkownika ogromną liczbą komunikatów, co początkowo bardzo mi imponowało. Jednak z biegiem czasu (gra słów zamierzona) zaczęło irytować. Dlatego otworzyłem ustawienia aplikacji Jabra Sport i poprzestawiałem suwaczki tak, żeby słuchawki nadal do mnie mówiły, ale skupiły się na informacjach, które uznałem za istotne.
Do wad zaliczam jednak fakt, że Jabra Sport nie synchronizuje się z apką Apple Zdrowie. Korzystam dodatkowo z zegarka Garmin i chciałbym, żeby dane z obu urządzeń mogły być zbierane w jednym miejscu. Tymczasem biegi, basen i jazdę na rowerze mam w Garmin Connect (oraz Apple Zdrowie), a w Jabra Sport biegi i treningi składające się z serii różnych ćwiczeń.
Dobra jakość audio. W obie strony
Mamy tu do czynienia z niedużymi słuchawkami, które poza funkcjami muzycznymi mają sporo innych dodatków. Producent nie potraktował jednak kwestii jakości dźwięku po macoszemu. Elite Sport są głośne, co docenimy przede wszystkim podczas treningów na siłowni, gdzie puszczana może być muzyka, której chcielibyśmy nie słyszeć.
Słuchawki grają czysto i nie zawodzą ani przy niskich, ani wysokich tonach. Nie obraziłbym się jednak, gdyby było trochę więcej basu. Choć jak na ten typ słuchawek, jest całkiem przyzwoicie.
Bardzo dobra jest również jakość rozmów. Wiele razy korzystąłem z jednej (prawej) słuchawki, aby porozmawiać z kimś dłużej bez potrzeby trzymania telefonu przy uchu. Rozmawiałem często i w różnych warunkach. Nawet podczas ulewy z założonym na głowę kapturem, który przykrywał słuchawki. Rozmówcy nie mieli problemów, aby mnie usłyszeć i zrozumieć wszystko, co mówiłem.
Czy warto kupić słuchawki Jabra Elite Sport?
Jestem bardzo zadowolony ze słuchawek Elite Sport. Spisały się wyśmienicie podczas treningów i aktywności sportowych. Nie zawiodły mnie podczas długich podróży i spacerów. Spisały się na medal podczas wielu rozmów telefonicznych. Nie chcą mi jednak przejść przez klawiaturę słowa „szybko idźcie kupić sobie Jabra Elite Sport”. Dlaczego? Ponieważ znam ich cenę. 1099 zł. To bardzo dużo.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wielu czytelników Spider’s Web czyta ten tekst na smartfonie, który kosztował mniej. Dlatego mimo fascynacji słuchawkami Elite Sport muszę trochę spuścić z tonu i ochłonąć.
Jabra Elite Sport to wyśmienite słuchawki sportowe. A nawet coś więcej. To wirtualny trener, który siedzi w twoim uchu i mówi ci, co masz robić, aby osiągnąć najlepsze wyniki. To technologia na miarę 2020 r. A można mieć ją już dzisiaj. O ile jesteś gotowy wydać 1099 zł.
Jeśli chcesz zacząć ćwiczyć, ale nie wiesz, jak się do tego zabrać, i możesz pozwolić sobie na taki wydatek, to kupuj.
Jeśli nie możesz dać 1099 zł za sportowy gadżet, to może właśnie teraz powinieneś przeczytać recenzję taniej opaski Xiaomi Mi Band 3, którą przygotował Dawid.