REKLAMA

Twórcy polskiej aplikacji chcą uratować pszczoły. I potrzebują twojej pomocy

O kondycji pszczół mówi się wiele, o tym, że jest coraz mnie gatunków także. Pomóc przetrwać Majom i Guciom tego świata ma ziBees, polska aplikacja oparta na uczeniu maszynowym

ziBees
REKLAMA
REKLAMA

Coraz więcej słyszymy o stawianych na dachach ulach czy akcjach typu Ratujmy Pszczoły. Nie trzeba być miłośnikiem miodu, wystarczy być miłośnikiem przetrwania gatunku, żeby docenić pracę tych wyjątkowo pożytecznych stworzeń. Bez pszczół i ich zapylania mielibyśmy sporo problemów ze zdobyciem pożywienia. Skoro one pomagają nam utrzymać się przy życiu, warto się odwdzięczyć.

Pomoże w tym polska aplikacja ziBees.

ziBees to aplikacja, która ma nie tylko pomóc pszczelarzom w nadzorowaniu życia ich podopiecznych w pasiece, ale także pomóc zidentyfikować zarażone osobniki i automatycznie rozpoznawać zagrażające życiu pszczół choroby. A konkretnie warrozę. Jest to choroba przenoszona przez pajęczaka o jakże słusznym mianie Varroa destructor. Niecnota ta nie dość, że pasożytuje na młodych i dorosłych pszczołach, to jeszcze przenosi groźne dla nich choroby.

Właśnie w walce z nią ma pszczelarzom pomóc aplikacja ziBees. Zagrażające pszczołom Varroa destructor upodobał sobie odwłok owada, bo to z niego ma najlepszy dostęp do hemolimfy, którą się żywi. Aby skorzystać z aplikacji, pszczelarz musi zrobić zdjęcia ramek ula i przesłać je na serwer. Tam algorytm, nauczony rozpoznawania pasożytujących na pszczołach roztoczy, poinformuje go o ich obecności. Co więcej, będzie on też w stanie szybko policzyć, ile pszczół udało się załapać na zdjęciu i ostrzec pszczelarza, jeśli okaże się, że nagle w okolicy podejrzanie wzrosła śmiertelność.

Milion zaznaczeń dla ratowania pszczół.

REKLAMA

To akcja, która ma na celu wytrenowanie algorytmu. Zaangażować się w nią może każdy, kto bardzo ogólnie wie, jak wygląda pszczoła. Wystarczy wiedza pozwalająca rozpoznać, gdzie jest jej tył, a gdzie przód. Mówiąc mniej oględnie — nada się każdy, kto potrafi odróżnić pszczelą głowę od pszczelego tyłka i potrafi je zaznaczyć na zdjęciu. W ten sposób wprowadzone zostaną do programu dane, dzięki którym algorytm będzie się uczył się rozpoznawania pszczół, ich frontów i tyłów, żeby na tym ostatnim szukać śladów morderczego pasożyta.

Twórcy aplikacji zapowiadają, że warroza to dopiero początek i w przyszłości chcą rozszerzyć rozpoznawanie choroby na inne zagrażające gatunkowi. Na razie projekt dopiero się rozkręca, ale jeśli ma szansę uratować kilka Guciów, to może warto, oglądając mecz, poklikać sobie pszczoły.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA