Naukowcy robią co mogą, aby uratować pszczoły, które są odpowiedzialne nawet za 33 proc. naszego pożywienia
Dron to ostatnio powtarzane często słowo. Dotyczy bezzałogowych urządzeń, często zdalnie sterowanych, wykonujących jakieś prace - robiących fotografie, czy, jak w niedawnym koncepcyjnym pokazie Amazona, dostarczających przesyłki. Mało kto pamięta o oryginalnym znaczeniu tego słowa: drone - czyli truteń. Truteń, to bezpłodny samiec pszczół. (Dziękuję czytelnikowi za wskazanie pomyłki - trutnie rozwijają się z niezapłodnionych jajeczek, ale nie są bezpłodne.) I o tym przypomniało mi się, gdy czytałem na temat... pszczół wyposażonych w sensory i zbierających dla naukowców informacje.
Kilka miesięcy temu świat obiegła wiadomość o tajemniczej pladze powodującej, że całe roje pszczół przestawały istnieć. Pszczoły są ważną częścią ekosystemu, ze względu na swoją rolę w zapylaniu roślin i ich kłopoty bardzo szybko mogą oznaczać również kłopoty ludzi. Szacuje się, że jedna trzecia jedzonego przez ludzi pożywienia, nie powstałaby gdyby nie zapylanie roślin przez owady.
W związku z tym naukowcy zaczęli poszukiwać metod dowiedzenia się o pszczołach jak najwięcej, aby odkryć sposoby zapobiegania ich chorobom
Australijscy naukowcy postanowili w tym celu wyposażyć 5000 pszczół w specjalne "plecaki" z sensorami. Takie urządzenie ma 2,5 mm2 i doskonale mieści się na pszczelich plecach. Jest to największe badanie pszczół w ich naturalnym środowisku, jakie zostało dotychczas przeprowadzone.
Sensory w jakie wyposażono pszczoły są małymi czytnikami RFID, które zapisują moment, w którym pszczoła mija określone miejsce. Informacja ta jest następnie przesyłana bezprzewodowo do centralnej bazy danych, przy pomocy której naukowcy zbudują trójwymiarowy model zachowania pszczół w określonych warunkach. W ten sposób zbadają, jak ich zachowanie zmienia się w czasie i w jaki sposób pszczoły orientują się w przestrzeni.
Ciekawy jest sposób, w jaki zakłada się pszczole taki "plecak". Schwytaną pszczołę umieszcza się w lodówce, w temperaturze około pięciu stopni. Powoduje to, po kilku minutach, że pszczoła zaczyna zasypiać - gdy panuje taka temperatura, pszczoły hibernują. Pszczoła jest następnie wyciągana z lodówki i naukowcy mają około pięciu minut na... ogolenie pleców pszczoły i przyklejenie sensora.
Według naukowców, pszczołom on nie przeszkadza - waży około pięciu miligramów, co jest niewielkim ciężarem dla owada, który potrafi unieść na sobie pięć razy więcej pyłku kwiatowego
Czy pszczoły pomogą naukowcom znaleźć przyczyny kłopotów, w jakie popadają całe ich roje w różnych miejscach świata? Dowiemy się po zanalizowaniu wyników badań. W tej chwili wciąż trwa ich zbieranie. Nie jest to ostatnie badanie planowane przez grupę naukowców. W planach mają oni między innymi zmniejszenie wymiaru sensora do 1 mm2, tak, aby można było go umieścić na mniejszych owadach, takich jak muchy owocówki lub komary.
Źródła: Daily Mail, QZ