Dlaczego filmy z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej mają tak wiele martwych pikseli?
Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego nieprzetworzone filmy i zdjęcia NASA mają tak wiele martwych pikseli?
Martwe piksele potrafią być zmorą każdego fotografa, filmowca, ale również widza, który kupił upragniony telewizor, po czym okazało się, że na nowoczesnym panelu kilka punkcików odmawia posłuszeństwa. Może się to objawiać na kilka sposobów. Piksele mogą się stale świecić na biało lub na jeden z trzech podstawowych kolorów, albo nie świecić wcale.
W każdym przypadku jest to niebywale irytujące, zwłaszcza podczas oglądania filmów, ponieważ ruchomy obraz od razu zdradza położenie takich pikseli. W zdjęciach jest to mniejszym problemem, bo na statycznym obrazie trudniej doszukać się mankamentów, a dodatkowo programy do edycji zdjęć najczęściej automatycznie korygują wadliwe punkciki już na etapie importu.
Martwe piksele są irytujące, ale prawdziwe problemy sprawiają w kosmosie.
W internecie można znaleźć mnóstwo amatorskich zdjęć i nagrań wykonanych przez astronautów przebywających na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Poza pracą naukową załoga lubi robić niezobowiązujące eksperymenty albo po prostu pokazywać życie w stanie nieważkości. Na wielu tych materiałach widać zatrważające liczby martwych pikseli.
Czy to oznacza, że astronauci zabierają na Międzynarodową Stację Kosmiczną stary, zużyty sprzęt? Oczywiście nie, bo wyposażenie jest regularnie wzbogacane o topowe aparaty i obiektywy. Najnowsza dostawa z listopada obejmowała 10 sztandarowych lustrzanek Nikon D5.
Winowajcą jest promieniowanie kosmiczne.
Długotrwałe oddziaływanie promieniowania kosmicznego na sprzęt objawia się m.in. poprzez powstawanie martwych pikseli na matrycy. A czym właściwie jest promieniowanie kosmiczne? Jest to rodzaj promieniowania o charakterze złożonym, obejmującym część cząsteczkową i elektromagnetyczną. Ta pierwsza składa się w 90. proc z protonów, w 9 proc. z cząstek alfa, w ok. 1 proc. z elektronów, a także z pojedynczych cięższych jąder.
Promieniowanie kosmiczne pochodzi z kilku źródeł, np. z wybuchów gwiazd (nowych i supernowych), z procesów zachodzących w centrum naszej Galaktyki, a nawet w centrum Grupy Lokalnej Galaktyk. Może także pochodzić ze znacznie bliższych odległości, czyli z rozbłysków słonecznych. Strumień takich cząsteczek wyrzuconych przez nasze Słońce nosi nazwę wiatru słonecznego i kiedy jest odpowiednio silny, wywołuje widoczną na Ziemi zorzę polarną.
Drugą stroną medalu jest destrukcyjny charakter pędzących cząsteczek.
Naładowane cząsteczki mogą niszczyć pojedyncze (sub)piksele na matrycy aparatu. O ile sprzęt potrzebny do długoletnich badań - np. aparat Wide Field Camera 3 zainstalowany w teleskopie Hubble’a - został zaprojektowany z myślą o pracy w przestrzeni kosmicznej, tak aparaty wykorzystywane przez astronautów są zwykłymi modelami, które możemy kupić w sklepach. Podczas spacerów kosmicznych wszystkie aparaty są umieszczane w obudowach, ale wewnątrz stacji działają bez żadnych dodatkowych futerałów.
Obecnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej znajdują się lustrzanki (m.in. Nikon D800E, Nikon D5 i Nikon D4), bezlusterkowce (Sony a7S II), kamerki sportowe GoPro, a także smartfony i tablety. Z biegiem czasu każdy z tych sprzętów będzie się borykał z problemem uszkodzonych pikseli.
*Zdjęcie w nagłówku: Wikipedia na licencji Creative Commons.