REKLAMA

Drony będą walczyć ze smogiem w Krakowie, ale nie jest powiedziane, że ta wojna zakończy się sukcesem

Kraków dołącza do miast, które chcą walczyć ze smogiem przy pomocy dronów. Za kilka dni na krakowskim niebie pojawią się małe te laboratoria, które będą badać skład chemiczny dymu unoszącego się z kominów.

smog w krakowie
REKLAMA
REKLAMA

Do walki ze smogiem użyte zostaną drony z Głównego Instytutu Górniczego z Katowic. Korzysta z nich już kilka miast na południu Polski. Są wyposażone w czujniki, które wykrywają związki powstające podczas palenia oponami, śmieciami czy tworzywami sztuczne. Listę rzeczy, które wrzucamy do pieca, ogranicza tylko wyobraźnią. A tej nam przecież ludziom nie brakuje.

Same wyniki analizy drona to za mało.

Jeśli dron wykryje, że z dym z określonego komina zawiera szkodliwe związki, do akcji wkroczy Straż Miejska. W scenariuszu idealnym funkcjonariusze pobiorą z paleniska próbkę popiołu, która zostanie potem poddana analizie. Jeśli będą w niej zakazane substancje, posiadacza pieca i komina czeka mandat.

Niestety są też inne możliwości. Jak przyznaje prezydent Bielsko-Białej, miasta, które mimo ogromnych problemów ze smogiem, nie zamierza inwestować w drony, próbki pobrane przez latającą maszyną są prawnie bezużyteczne. Owszem zdarza się, że Straż Miejska wystawia na ich podstawie mandat, ale to jeszcze nie znaczy, że nie można się od niego odwołać. Brak regulacji prawnych w tej mierze i odpowiednich certyfikatów sprawia, że każde takie odwołanie wygra palący śmieciami. Analizy zebrane przez drony nie zostaną po prostu uznane w sądzie, a miasto zostanie bez dowodów. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że niektóre Straże Miejskie świetnie zdają sobie sprawę z tego, że wystawiane przez nich mandaty, mogą się nie obronić w sądzie.

Na razie pozostaje mieć nadzieję, że ludzie palący śmieciami, po prostu otworzą drzwi funkcjonariuszom i w ten sposób umożliwią kontrolę paleniska. Niestety nie wierzę, że osoby siedzące za firanką, gdy kontrolujący pukają, będą mieć na tyle przyzwoitości, żeby nie odwołać się od mandatów. Trochę za to liczę na to, że nie wpadną na to, że mogą.

Duże koszty smogu i walki z nim.

Teoretycznie zdrowie jest bezcenne, w praktyce można wyliczyć, że koszty smogu to setki miliardów złotych. Problem polega na określeniu, czy wydanie pieniędzy na drony, będzie najbardziej efektywnym sposobem na walkę o czyste powietrze. Trzeba pamiętać przy tej okazji o kilku sprawach. Drony nie będą wykorzystywane po zmroku, a to właśnie wtedy większość śmieci zostaje wrzuconych do pieca. Co więcej, bez ładowania mogą latać jedynie przez kilkadziesiąt minut. W dodatku o ile same drony nie są drogie, to koszt doczepionego do nich laboratorium, które umożliwia analizę próbek, jest już znaczącym wydatkiem.

REKLAMA

Krakowska operacja potrwa do 15 kwietnia. Jeśli wszystko przebiegnie pomyślnie, druga tura rozpocznie się w połowie października i potrwa do 12 grudnia. Przez ponad miesiąc drony będą latać przez półtorej godziny dziennie, sprawdzając w tym czasie co najmniej 120 kominów. Cała operacja będzie kosztowała 148 tys. zł.

Obecna sytuacja wygląda tak, że życie prześcignęło prawo. Nic w tym złego, problem pojawia się wtedy, kiedy prawodawcy zdają się tego nie zauważać. Mimo wszystkich problemów z tym rozwiązaniem coraz więcej miast próbuje je wykorzystać. Nie bez związku są tu pewnie zbliżające się wybory samorządowe i medialność tematu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA