Gry komputerowe to integralna część rzeczywistości. Jeśli wasi rodzice tego nie rozumieją, zabierzcie ich na IEM
Gdybym kilkanaście lat temu powiedział moim rodzicom, że będę się utrzymywał z grania na komputerze, prawdopodobnie zostałbym wyśmiany. Albo usłyszał, żebym nie zajmował się głupotami i zajął się nauką. Albo i to, i to.
I w ogóle by mnie to nie zdziwiło, ponieważ granie na komputerze było utożsamiane wyłącznie z rozrywką, a nie z nowoczesnymi dyscyplinami sportu. Nieliczni profesjonalni e-sportowcy nie mogli pochwalić się rodzicom, że wiążą ze swoim hobby przyszłość. Nie mogli powiedzieć, że ich pomysłem na siebie jest zostanie profesjonalnym graczem w Quake’a III Arena, Unreal Tournament lub Starcrafta. Gdyby ujawnili swoje plany, zostaliby wyśmiani i wysłani na dodatkowe korepetycje z angielskiego albo matematyki.
Obecnie kariery realnych i wirtualnych sportowców są do siebie coraz bardziej podobne. W obu przypadkach szansę na międzynarodowy sukces mają najbardziej utalentowani gracze. Młodzi ludzie, którzy często stawiają wszystko na jedną kartę. Wiedzą, że albo osiągną wszystko, o czym marzyli, albo zostaną całkowicie zapomnieni. Żadnych półśrodków.
Kilkanaście lat temu nie potrafiłbym przekonać moich rodziców do e-sportowej ścieżki kariery.
Wygrane turnieje gminne, powiatowe, wojewódzkie, a nawet krajowe. Nic by ich nie przekonało. Jestem pewien, że nadal uważaliby e-sport za niszową, lekko ekscentryczną rozrywkę, która nie ma nic wspólnego z tradycyjnym sportem. Trudno byłoby ich o to winić. W końcu dorastali w czasach, w których nowe technologie oznaczały stacjonarny telefon w domu.
Moje pokolenie, urodzone na początku lat 90-tych, dorastało w niezwykłych czasach. W cudownej, wschodnioeuropejskiej dekadzie, w której jednocześnie rywalizowało ze sobą kilka generacji konsol. W czasach, w których mniej zamożni gracze używali przestarzałego Pegasusa, zaś bogatsi mogli cieszyć się trójwymiarową grafiką na pierwszym PlayStation.
A obok tego wszystkiego działała scena PC-tów. Większość graczy decydowała się na nie, ponieważ dało się je wykorzystać nie tylko do rozrywki, ale też pracy i nauki. Przemawiała za nimi przede wszystkim wielozadaniowość. Mimo że na komputer był zdecydowanie droższy od typowej konsoli do gier, to i tak uchodził za maszynę bardziej opłacalną, bo nadającą się też do biurowej pracy. Absolutnie mnie to nie dziwi, ponieważ mówimy o czasach, w których szczytem domowej techniki był kolorowy telewizor z telegazetą.
Chcecie zostać e-sportowcami? Zabierzcie rodziców na IEM.
Dla większości Polaków urodzonych w latach 70-tych oraz 80-tych gry komputerowe nie miały nic wspólnego ze sportem. Zmieniło się to wraz z nadejściem kapitalizmu, popularyzacją komputerów oraz konsol do gier. Dla naszych rodziców, lub przynajmniej starszego rodzeństwa, granie jest integralnym elementem dziecięcej rzeczywistości. Czymś nieodróżnialnym od rozgrywek w siatkówkę lub piłkę nożną. Oni bez problemu zrozumieją marzenia o zostaniu e-sportowcem.
A gdyby nawet ich nie rozumieli, możecie łatwo im uświadomić, o co wam chodzi. Wystarczy zabrać ich na IEM w Katowicach i pokazać, jaką popularnością cieszą się gracze, jakie tłumy witają ich na arenach oraz na jakie wygrane mogą liczyć. Nie mówię, że z tego powodu postawią wszystko na waszą karierę e-sportową, ale być może będą ją traktować równie poważnie, jak tradycyjną naukę. Albo przynajmniej nie będą traktować grania jak kolejnej formy marnowania czasu. Kto wie, może uda się wam to rozegrać (hehe) na tyle dobrze, że pozwolą wam na obranie tej ścieżki. Ścieżki, o której poprzednie pokolenia mogły tylko pomarzyć.
(_gdeaq = window._gdeaq || []).push([‘hit’, ‘gde-default’, ‘nGibIAC5rBGm._N3nKfS9mYmfXTBryOyZ1KSnpwROsL.m7’, ‘weftmmprvo’, ‘jrmezlwccmccxuhhigoxbgihouky’], [‘viewable’, ‘gde-default’, ‘nGibIAC5rBGm._N3nKfS9mYmfXTBryOyZ1KSnpwROsL.m7’, ‘tfmjqjjgan’, ‘_gde_isndwl_tfmjqjjgan’]);