Naukowcy potwierdzają, że obsesyjne robienie selfie to zaburzenie psychiczne
Selfitis zostało sklasyfikowane jako zaburzenie psychiczne. Zaczęło się od żartu i fake newsa, a skończyło na badaniach naukowych potwierdzających problem.
Nie jestem fanem zdjęć selfie i wydawało mi się, że nie robię ich wcale. Rzut oka na rolkę zdjęć w smartfonie zdradza jednak coś innego. Przeglądając fotki z ostatnich miesięcy co jakiś czas widzę wspólne selfie z moją drugą połówką - na wyjazdach, na spacerach, czy w restauracji.
Jestem pewien, że wielu z was, co jakiś czas robi takie zdjęcia, co uważam za całkiem naturalne zachowanie. Inni z kolei robią selfie codziennie, a nawet kilkanaście razy w ciągu doby. Oni również mogą twierdzić, że to zwyczajna rzecz. Gdzie leży granica?
Czy można uznać, że da się zrobić za dużo zdjęć selfie?
W marcu 2014 roku na stronie Adobo Chronicles pojawił się artykuł, w którym stwierdzono, że Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (APA - American Psychiatric Association) uznało selfitis za nowe zaburzenie psychiczne. Artykuł wyszczególnił nawet trzy stadia zaburzenia: graniczne, ostre i przewlekłe (chroniczne). Okazało się jednak, że badań na ten temat nigdy nie było. Artykuł to oszustwo, fake news.
Ta historia przyczyniła się jednak do rozpoczęcia badań nad selfie. W magazynie medycznym International Journal of Mental Health and Addiction został opublikowany artykuł przedstawiający badanie dwóch naukowców - Marka D. Griffithsa z Uniwersytetu w Nottingham i Janarthanana Balakrishnana z Thiagarajar School of Management w Indiach.
Naukowcy przyjrzeli się temu, czy selfitis faktycznie można uznać za zaburzenie psychiczne. Stworzyli skalę selfitis (SBS - Selfitis Behavior Scale) i przypisali do niej badane osoby. Następnie zestawili swoją skalę z trzema poziomami proponowanymi w fałszywej historii sprzed trzech lat.
Okazało się, że u 57,5 proc. badanych mężczyzn i 42,5 proc. kobiet stwierdzono objawy zaburzenia selfitis, a wśród nich 34 proc. miało objawy graniczne, 40,5 proc. objawy ostre i 25,5 proc. chroniczne.
Wnioski z badań naukowców są takie, że selfitis można uznać za zaburzenie psychiczne.
Co właściwie oznacza termin „zaburzenie psychiczne?” Nie jest to synonim choroby psychicznej. Wchodzimy tu na teren specjalistycznej terminologii, dlatego warto skorzystać z wiedzy kompetentnych lekarzy. Jak pisze dr Marcin Florkowski, diagnosta i terapeuta, wykładowca Uniwersytetu Zielonogórskiego:
Aby uzmysłowić sobie powagę problemu, warto spojrzeć na listę przykładowych zaburzeń psychicznych. Znajdziemy na niej alkoholizm, schizofrenię, bulimię, czy zaburzenia depresyjne nawracające.
Tylko dlaczego mamy wyróżniać właśnie selfie?
Inne spojrzenie na sprawę rzuca Bruce Y. Lee - publicysta Forbesa i Huffington Post, wykładowca Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health. Zauważa on, że żyjemy w czasach, kiedy wszystko można uznać za zaburzenie psychiczne.
Wszystko w nadmiarze szkodzi, a końcówkę -itis można dorzucić do każdego nowego trendu. Bo czy zaburzeniem nie może być blogitis? Facebookitis? Youtubitis? Disqusitis? Wszystko zależy od definicji.
Tylko kto może zdecydować, ile selfie to już za dużo?