Razer Thresher Ultimate to drugi najlepszy bezprzewodowy zestaw słuchawkowy dla PS4 - recenzja
Razer postanowił sięgnąć tronu i zdetronizować zestaw SteelSeries Siberia 840, walcząc o tytuł najlepszego bezprzewodowego headsetu dla PlayStation 4. Walka była niezwykle brutalna i wyrównana, lecz Steel obronił koronę. Co nie zmienia faktu, że Razer Thresher Ultimate to mokre marzenie każdego posiadacza PS4.
Gdy bezprzewodowy zestaw słuchawkowy z cyfrowym dźwiękiem przestrzennym kosztuje tyle, co sama konsola, to wiesz, że musisz mieć do czynienia z produktem wyjątkowym. W cenie 999 złotych Razer oferuje dźwiękowe doświadczenie najwyższej możliwej klasy, stworzone pod scenę pełną wybuchów, wystrzałów, dialogów i jęków pokonywanych przeciwników. Test tego headsetu był dla mnie wspaniałą przygodą.
Razer Thresher Ultimate spisuje się doskonale w roli salonowych słuchawek.
Nareszcie! Szelkowa konstrukcja pałąka w bezprzewodowym headsecie z najwyższej półki. Czekałem na taką kombinację kilka ostatnich lat. Nawet rewelacyjne Siberie 840 posiadają plastikowy pałąk. Razer jest pierwszą firmą, która używa szelek w topowym zestawie i chwała mu za to. Dzięki temu słuchawki doskonale dostosowują się do kształtu każdej głowy. Jasne, nieco cierpi na tym elegancja oraz spójność konstrukcyjna, ale przypominam - przez 95 proc. czasu z headsetem masz go na głowie. Komfort jest ważniejszy niż wygląd. Z kolei pod względem komfortu Razer Thresher Ultimate to kosmiczne 10/10.
Razer zastosował optymalną mieszankę składników wchodzących w bezpośredni kontakt ze skórą gracza. Obicia nauszników zostały wyłożone klasyczną pianką memory foam. Jej ubicie oceniam jako lekkie. Czyli takie, jakie powinno być. Co świetne, spód pałąka został wyłożony sportową siatką, która jest bardziej odporna na ścieranie i lepiej przepuszcza powietrze. Kolejna dobra decyzja. Czasami zdarza się, że producenci decydują się na odwrotną kolejność - siatka na nausznikach, pianka na pałąku - co jest grzechem śmiertelnym każdego headsetu.
Nie da się ukryć, że nauszniki są wielkie. Gigantyczne wręcz. To nie są słuchawki, które weźmiesz ze sobą w miasto, założone wokół szyi. Za to muszle kapitalnie odseparowują gracza od zakłóceń z otoczenia. Nawet, jeżeli posiadasz sporych rozmiarów uszy, te bez problemu zostaną odizolowane od zewnętrznych dźwięków. Bierna redukcja spisuje się doskonale. Co zaskakujące, pomimo swoich rozmiarów, Razer Thresher Ultimate jest stosunkowo lekkim headsetem. Kilkugodzinne maratony nie są żadnym problemem. Nic nie dociska, nie odciska się, nie grzeje.
Niestety, nawet Razer Thresher Ultimate ma wady konstrukcyjne, których można było uniknąć.
Za największą z nich uznaję brak gniazda 3,5 mm. Rozumiem, że Razer promuje swój model jako totalne doświadczenie bezprzewodowe, ale alternatywna metoda „na kabel“ w niczym nie umniejszałaby temu zestawowi. Gracz nie zawsze ma pod ręką łącze miniUSB. Gdy bezprzewodowe słuchawki rozładowują się, świetnie byłoby podłączyć je jackiem do kontrolera DualShock 4. Niestety, nie ma takiej możliwości. Pozostaje kabel USB wsadzany do zewnętrznej karty dźwiękowej/gniazda konsoli.
Razer Thresher Ultimate jest sprzedawany razem z zewnętrzną kartą dźwiękowa/adapterem Bluetooth, a także stojakiem. Szkoda tylko, że tzn. wieszak na słuchawki prezentuje się dosyć tanio. Jest pusty w środku i nie ma solidnych zaczepów. Na tle słuchawek wydaje się bardzo tani. Jak gdyby robiony przez zupełnie inną firmę. Dziwna sprawa. Na tyle, że wieszak trafił do szuflady, w zaszczytne miejsce pod telewizorem w salonie zajmuje sama zewnętrzna karta dźwiękowa. Nie chciałem psuć sobie dobrego wrażenia.
Dziwną decyzją jest również osadzenie przełącznika Surround/Stereo na obudowie zewnętrznej karty. Niby to tylko kilka kroków z kanapy w kierunku telewizora, ale mimo wszystko wolałbym mieć tę władzę zainstalowaną bezpośrednio w obudowę nausznika.
Najwyższy czas porozmawiać o najważniejszym - o dźwięku. Na Kratosa, ależ jest cudowny.
Technologia stojąca za Tresherem to Dolby Headphone 7.1. Muszę przyznać, że chociaż osobiście o wiele bardziej wolę format DTS Surround Sound, tym razem nie byłem w stanie wyczuć zasadniczej różnicy między standardami. Najprawdopodobniej wielka w tym zasługa Razera, który jest znany z bardzo dobrej kalibracji produktów. Cyfrowy dźwięk przestrzenny w ich headsecie nie tylko gra. Czuć, że ktoś się przyłożył, aby grał odpowiednio.
Wirtualna scena przestrzenna jest przyjemnie szeroka i głęboka. Szersza i głębsza niż w większości headsetów, z jakimi miałem do czynienia. Już nie chodzi o to, że słyszę, z której strony nadbiega mój przeciwnik. Dzisiaj to norma. W Trasherach czuję, jak daleko zagrożenie znajduje się ode mnie. Chociaż dynamiczna odległość to raczej domena 3D Sound niż Dolby Headphone, produkt Razera dawał mi ułudę kontrolowania wirtualnych metrów. Kapitalne uczucie, które wyróżnia słuchawki na tle konkurentów.
Razer Thresher Ultimate to headset dostosowany do tonów charakterystycznych dla gier wideo. Wybuchy, dialogi, naturalne dźwięki otoczenia, wystrzały - zieloni świetnie podkręcili swój produkt pod takie grupy bodźców. Gry brzmią fantastycznie, a Tresher zapewnia prawdziwie kinowe doświadczenie, z charakterystycznym ziemistym, donośnym, rozciągniętym dźwiękiem a'la IMAX. Pasmo przenoszenia powyżej 28000 Hz gwarantuje dobre rozchodzenie się dźwięku. Tony mają dodatkowe miejsce na rozwinięcie naturalnych kształtów, wychodząc poza zakres słyszalny przez ludzkie ucho.
Oczywiście Razer Thresher Ultimate nie jest zestawem dedykowanym słuchaniu muzyki. Gry, filmy, seriale - tutaj sprzęt nie ma sobie równych. Jeżeli jednak chcecie posłuchać ulubionej płyty, sprzęt prezentuje się niewiele lepiej niż przeciętny, znacznie tańszy zestaw słuchawkowy. Nie rozumiem jednak, dlaczego ktokolwiek chciałby użyć Trehserów w ten sposób. Nie bez powodu urządzenia od odsłuchu muzyki znajdują się w innym miejscu niż zestawy do gier wideo. To odrębne kategorie produktów. Z inaczej wyregulowaną sceną. Szkoda, że wciąż nie każdy to rozumie.
Razer ma w rękawie kilka dodatkowych asów, które doceni każdy posiadacz PS4.
Bardzo praktycznym dodatkiem jest osobne pokrętło głośności czatu. Grasz na PS4, rozmawiasz ze znajomymi na Imprezie, a do tego w czasie rzeczywistym regulujesz głośność obu kanałów. Lewe pokrętło jest od czatu, prawe od gry wideo. Kapitalnie działa to w praktyce, chociaż przez kilka pierwszych godzin łatwo pomylić oba kółeczka. Kwestia przyzwyczajenia.
Posiadacze PlayStation 4 docenią również pełne systemowe wsparcie po stronie konsoli. W przeciwieństwie do headsetu SteelSeries Siberia 840, Razer Thresher Ultimate jest doskonale widoczny przez oprogramowanie. Zamiast nienazwanego urządzenia podłączanego przez wejście optyczne od razu widzimy produkt Razera. Nie musimy stosować dziwnych sztuczek jak w przypadku konkurencyjnego headsetu. Wszystko od razu działa tak, jak ma działać. Banał? Uwierzcie, nie na konsolach.
Solidny jest również czas pracy na akumulatorze. Producent chwali się aż 16 godzinami ciągłego grania. Mnie wychodziło od 13 do 15 godzin, co wciąż jest bardzo, bardzo dobrym wynikiem. Szkoda tylko, że headset nie ma zamiennych baterii. Po rozładowaniu jesteśmy skazani na kabel. Nie ma możliwości przełączenia akumulatorka w locie. Szkoda. SteelSeries lepiej to rozegrało.
Największe zalety:
- Kapitalne cyfrowe 7.1
- Szelkowa konstrukcja!
- Jeden z najwygodniejszych zestawów na rynku
- Świetna współpraca z PS4
- Długi czas działania na akumulatorze
- Dodatkowe pokrętło głośności czatu
Największe wady:
- Brak gniazda 3,5 mm
- Niskiej jakości wieszak w zestawie
- Mikrofon jest "tylko" bardzo dobry
Minusy nie zmieniają faktu, że Razer Thresher Ultimate jest rozwiązaniem totalnym dla każdego gracza. Taki zestaw słuchawkowy to prawdziwy skarb. Sprzęt, który wynosi doświadczenia z gier offline i online na zupełnie nowy poziom. Headset nie tylko odkrywa przez graczami nową głębie i bogactwo dźwięków, ale również daje realną przewagę na serwerach. Sprzęt na pewno nie jest idealny, ale do doskonałości niewiele mu brakuje.