REKLAMA

Trzeba było tak od razu. Moto G5s Plus - recenzja Spider's Web

W ostatnich działaniach Motoroli na rynku mobilnym można się pogubić. Raz jest Moto, raz Lenovo Moto, potem znów Motorola. Pół roku temu do sprzedaży weszła Moto G5 Plus, a teraz… w sklepach zagościła Moto G5s Plus. Nadążacie?

Moto G5s Plus
REKLAMA
REKLAMA

Pod względem brandingowym Lenovo, czy też obecnie – Motoroli – sporo można zarzucić. Nie można im jednak odmówić, że ostatnio prezentowane przez nich smartfony to naprawdę dobre urządzenia mobilne.

Pół roku temu pisałem, ze Moto G piątej generacji to smartfon dla każdego. Bo taka jest prawda, to urządzenie spisuje się w większości zastosowań i robi to po prostu OK. Pisząc recenzję Moto G5s Plus, mógłbym w zasadzie przekleić większość wypowiedzi z tamtego tekstu, bo odświeżona wersja budżetowej Motki też jest OK.

Zainteresowanych odsyłam do poprzedniego artykułu. Tutaj skupimy się na tym, co się zmieniło.

Co nowego w Motoroli Moto G5s Plus?

Tak naprawdę… bardzo niewiele.

Specyfikacja jest identyczna. Nadal patrzymy na sprzęt napędzany Snapdragonem 625, 3 GB RAM-u i akumulatorem o pojemności 3000 mAh. Miejsca na dane nadal jest 32 GB. Nadal patrzymy na 5,2-calowy wyświetlacz Full HD i nadal mamy do czynienia z czystą, niemalże pozbawioną ingerencji producenta wersją Androida 7.1 Nougat. Wszystko po staremu.

 class="wp-image-627925"

Nie zmieniły się przeciętne głośniki i nieco za ciemny wyświetlacz, który za to oferuje doskonałe kąty patrzenia i całkiem niezłe jak na LCD kolory. Nie zmieniła się też fenomenalna jakość rozmów telefonicznych. Podstawy pozostały bez zmian.

Nie zmienił się również super-szybki czytnik linii papilarnych, którego możemy używać nie tylko do odblokowywania smartfona, ale też zastąpić nim przyciski nawigacji, stosując zamiast nich odpowiednie gesty.

 class="wp-image-627928"

Nie zmieniła się wydajność, czas pracy na jednym ładowaniu i ogólna przyjemność użytkowania. Te będą więcej niż zadowalające dla znakomitej większości użytkowników. Można spokojnie liczyć na cały dzień pracy na jednym ładowaniu (a może nawet i dwa, przy oszczędnym użyciu) i płynną pracę oprogramowania.

Moto G5s Plus jest równie dobrym urządzeniem co Moto G5 Plus.

Subtelne różnice widać jednak w obudowie urządzenia.

Moto G5 Plus była dość ładna, aluminiowa, ale… nieco toporna. Brak jej było szyku. Moto G5s Plus za to może już śmiało nazywać się smartfonem eleganckim.

 class="wp-image-627919"

Z tyłu obudowy zniknęła dziwna „nadstawka” u szczytu, a logo z literką „M” nie jest już nadrukowanym elementem, a znanym ze starych smartfonów Motoroli wgłębieniem na palec. Krawędzie zostały oszlifowane, a całość jest po prostu ładniejsza. Na Moto G5s Plus przyjemnie się patrzy i przyjemnie trzyma się ją w dłoni.

 class="wp-image-627934"

Innymi słowy, Moto G5s Plus prezentuje sobą jakość, jakiej oczekujemy po smartfonie kosztującym 1300 zł w 2017 roku. Powiem więcej, Moto G5 od początku powinna była tak wyglądać.

 class="wp-image-627931"

Największa zmiana – przynajmniej pozornie – zaszła w optyce.

Aparat był bezsprzecznie najsłabszym ogniwem Moto G5 Plus. W odświeżonej wersji producent postanowił nieco wstrząsnąć rynkiem i w niewielkiej cenie zaoferować nam podwójny aparat główny.

 class="wp-image-627916"

Z tyłu patrzą więc na nas dwa obiektywy, o takiej samej ogniskowej, za którymi znajdują się matryce o tej samej rozdzielczości – 13 Mpix. Jeśli zadajecie sobie w tym momencie pytanie, dlaczego Motorola to zrobiła, to… sam nie wiem.

Podwójny aparat służy wyłącznie temu, by wzbogacić Moto G5s Plus o sztuczny „bokeh”, czyli rozmycie soczewkowe. Niestety, mówiąc wprost i bez ogródek, symulacja głębi ostrości w Moto G5s Plus jest fatalna. Dramatycznie zła. Nieużywalna.

 class="wp-image-627946"

Tak wygląda „Włączenie głębi” na najniższym poziomie:

 class="wp-image-627967"

A tak na najwyższym:

 class="wp-image-627970"

Jak wyraźnie widać, oprogramowanie kompletnie nie radzi sobie z separacją fotografowanego obiektu od tła, co skutkuje bardziej jego zamgleniem, niż rozmyciem. Dodatek, który niczego nie wnosi i którego obecności nie potrafię usprawiedliwić niczym, jak tylko chęcią wpisania sloganu do reklam.

 class="wp-image-627973"
Nie wiem, co straszniejsze. Czy ten domalowany uśmiech, czy efekt głębi.

Fatalne rozmycie może jakoś dałoby się wybronić, gdyby jakość zdjęć była w porządku, ale… nie jest. Tutaj też, niestety, nic się nie zmieniło względem Moto G5 Plus. Fotografie, zależnie od oświetlenia, są w najlepszym razie poprawne, w najgorszym po prostu złe:

Przedni aparat z matrycą 8 Mpix również nie powala:

 class="wp-image-627976"

A szkoda, bo bardzo lubię ten telefon.

Jeśli wyjmiemy aparat z równania, Moto G5s Plus jest jednym z moich ulubionych średniaków. Działa szybko, płynnie, długo trzyma na jednym ładowaniu – dla 99% użytkowników będzie wspaniałym wyborem.

Do tego muszę raz jeszcze podkreślić to, jak dobre oprogramowanie ładuje Motorola do swoich smartfonów. To czysty Android z kilkoma bardzo użytecznymi dodatkami. Najważniejsze z nich to Moto Display, czyli wyświetlanie informacji na wygaszonym ekranie (szkoda tylko, że ten nie aktywuje się po machnięciu ręką, jak niegdyś w Moto X Style):

 class="wp-image-627940"

Oraz akcje gestów. Pokręcenie nadgarstka uruchamia aparat, podwójne machnięcie włącza latarkę. To super-użyteczne dodatki, które najbardziej docenia się chwytając za inny telefon, który nie jest w nie wyposażony.

 class="wp-image-627955"

Konkurencja nie śpi. I to jest bardzo zła wiadomość dla Motoroli.

Moto G5s Plus jest smartfonem, który wszystko (prócz zdjęć) robi po prostu OK. I przy cenie 1300 zł mogę go z czystym sumieniem polecić praktycznie każdemu, prócz tych, którym zależy na dobrych zdjęciach.

Sęk w tym, że w tym segmencie nigdy nie było tak tłoczno i wcale nie jestem przekonany, czy Motorola ma do zaoferowania dostatecznie dużo, by się przebić.

 class="wp-image-627943"

Za 1300 zł możemy kupić np. Samsunga Galaxy A3 2017, który ma znacznie lepszy aparat. Możemy kupić LG Q6 z ekranem 18:9. Nieco drożej nabędziemy fantastycznego Huawei’a Mate 10 Lite, a nieco taniej Huawei P10 Lite, który w niczym nie ustępuje Motoroli prócz oprogramowania.

I nawet nie wspominam tutaj o produktach Xiaomi, które w tej cenie łoją dowolną konkurencję stosunkiem ceny do jakości.

 class="wp-image-627958"

Moto G5s Plus to bardzo dobry smartfon w swojej klasie. Dziś jeszcze warto go kupić, szczególnie jeśli załapiemy się na wyprzedaż i uda nam się go wyrwać nieco taniej, lub dostać dobrą ofertę u operatora.

To jednak dziś. Jutro może być zupełnie inaczej, w miarę jak kolejni producenci będą wypuszczać kolejne, świetne smartfony ze średniej półki.

REKLAMA
 class="wp-image-627964"

Wiem jedno – przed następcą Moto G5s Plus stoi naprawdę trudne wyzwanie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA