Prosto z premiery! Google Pixel 2 i Google Pixel 2 XL - pierwsze wrażenia
Po oficjalnej premierze smartfonów Google Pixel 2 i Pixel 2 XL miałem okazję przyjrzeć się urządzenim z bliska. Zapraszam na wycieczkę po najważniejszych cechach tych produktów.
To była walka. Trzy lub cztery sztuki każdego ze smartfonów i około setka chętnych osób do sprawdzenia, co przygotował Google. Nie było łatwo, ale wracam z tarczą, a konkretnie z materiałem, w którym możecie przyjrzeć się z bliska najważniejszym cechom nowych Pikseli.
Jeśli Google Pixel 2, to tylko w wersji XL. Ekran o przekątnej 6 cali i proporcjach 18:9 wygląda bardzo świeżo i nowocześnie.
Tego samego nie można powiedzieć o mniejszym smartfonie, czyli o Google Pixel 2. Ramki wokół ekranu wyglądają jak w budżetowym smartfonie sprzed dwóch lat.
Tylko spójrzcie. Taki wygląd w urządzeniu wycenionym na 650-750 dol. jest niedopuszczalny.
Choć większy model ma znacznie cieńsze ramki, to znalazło się w nich miejsce na spore głośniki stereo.
Zaokrąglenia ekranu nie wszystkim przypadną do gustu, ale na pewno nie będą zasłaniać żadnych istotnych elementów interfejsu. A jeśli mowa o interfejsie, na ekranie głównym pasek wyszukiwarki znajduje się teraz u dołu.
Niestety Google Chrome - sztandarowa przeglądarka Google'a! - wyświetla czarne elementy interfejsu na górze i na dole. I to by było na tyle z cienkich ramek.
Oba smartfony mają ekrany OLED (Pixel 2 XL w technologii P-OLED), dzięki czemu korzystają z funkcji always-on-display.
A tak prezentuje się Google Pixel 2 XL z tyłu. Charakterystyczny szklany panel to już znak rozpoznawczy Pikseli.
Zupełnie się tego nie spodziewałem, ale biały wariant smartfona dużo bardziej przypadł mi do gustu. We wszystkich opcjach front jest czarny.
Mniejszy smartfon ma jeszcze trzeci wariant kolorystyczny: kinda blue. I faktycznie, jest jakby niebieski.
Zarówno w Pikselu 2 jak i w Pikselu 2 XL oczko aparatu wystaje ponad obudowę. Szkoda, bo poprzednik był całkowicie płaski.
Nie wiem, jak Google to zrobił, ale tryb portretowy wykrywa krawędzie lepiej, niż w smartfonach z dwoma obiektywami. Tło możemy rozmywać także przy korzystaniu z przedniej kamerki.
Na obudowie nie znajdziemy żadnego logo producenta (HTC/LG). Jest tylko minimalistyczne "G", jak Google.
Pogłoski o zastosowaniu e-SIM i braku slotu na fizyczne karty SIM były nieprawdziwe. Kartę nano SIM włożymy do tacki widocznej poniżej.
Na obudowie nie znajdziecie gniazdka słuchawkowego. Żaden z nowych smartfonów Google'a nie ma złącza mini jack.
Ściśnięcie obudowy w sposób pokazany na zdjęciu aktywuje Asystenta Google. Trzeba uważać, żeby przy okazji nie wcisnąć przycisku głośności. Gest działa w obu smartfonach.
Z Asystentem nadal nie dogadamy się w języku polskim. Wielka szkoda!
Zdecydowanie bardziej przekonująco wypada Google Pixel 2 XL, natomiast trudno nazwać go smartfonem bezramkowym.
Od lewej: iPhone 7 Plus, Samsung Galaxy Note 8, Google Pixel 2 XL.
Z nowymi smartfonami Google'a mogłem spędzić zaledwie kilkanaście minut, dlatego na obszerniejszą relację musimy poczekać do momentu, aż otrzymamy egzemplarze recenzenckie. Pierwsze wrażenia odnośnie działania Pikseli są bardzo pozytywne. Oba pracowały idealnie płynnie i bardzo szybko. Odświeżony Pixel Launcher na Androidzie Oreo zapowiada się obiecująco.
Bardzo przypadł mi do gustu widżet pokazujący najważniejsze powiadomienia z kalendarza, choć jest on ściśle zintegrowany z Asystentem Google, a więc najpewniej nie zadziała w Polsce. Brak dostępności smartfonów w Polsce i niedziałająca w języku polskim usługa Asystenta to największe wady Pikseli. Na pierwszy rzut oka są to rewelacyjne, dopracowane urządzenia, które nad Wisłą będą wybrakowane w stosunku do tego, co oferują na zachodnich rynkach.