Apple przestrzelił. Użytkownicy nadal chcą gniazda słuchawkowego a konkurencja nie chce go usuwać
Gdy niespełna rok temu Apple zaprezentował pozbawionego jacka iPhone’a, wielu z nas podejrzewało, że to przyszłość telefonów komórkowych. Konkurencja jednak nie tylko nie poszła w ślady Apple’a. Jest znacznie gorzej.
Po co właściwie pozbywać się złącza słuchawkowego? Przecież to takie wygodne. Nie każdy korzysta z bezprzewodowych słuchawek, nie wszędzie jest to dozwolone a na dodatek akumulator w bezprzewodowych słuchawkach zazwyczaj wyczerpuje się dokładnie w momencie, jak mamy ochotę na naszą ulubioną piosenkę.
Powodów jest kilka. Po pierwsze, dużo łatwiej zaprojektować wodo- i pyłoodporny telefon bez dodatkowego złącza do izolowania. Po drugie, złącze jack jest prymitywne, analogowe i monofunkcyjne. A więc marnuje miejsce, bo – po trzecie – cyfrowe USB-C czy autorskie złącze możemy wykorzystać również do innych celów.
Apple pozbywając się tego złącza z iPhone’a podjął przy tym dodatkowe ryzyko. Zamiast zastosować proponowany przez branżę standard USB-C zdecydował się na autorskie złącze Lightning. Innymi słowy, słuchawki przewodowe dla iPhone’a nie będą zgodne z innymi urządzeniami, a przynajmniej bez odpowiedniego adaptera.
Czy inni producenci poszli w ślady Apple’a? No, powiedzmy…
Wydawać by się mogło, że – do czego przywykliśmy – po premierze iPhone’a konkurencja uruchomi swoje metaforyczne kserokopiarki i pozbędzie się złącza 3,5 mm jack na rzecz wykorzystania do tego celu USB-C. Tymczasem na razie są to głównie eksperymenty.
Złącza słuchawkowego nie znajdziemy w najdroższych telefonach marki HTC. Próżno go też szukać w sztandarowym telefonie Xiaomi Mi 6. Nie podłączymy też w tradycyjny sposób słuchawek do telefonów Moto Z, oraz wybranych urządzeń mało znanych u nas Oppo i LeEco. I… to tyle. Wieść niesie, że złącza słuchawkowego ma się pozbyć też nowy Google Pixel 2, ale trudno tym pogłoskom dać wiarę, skoro w ubiegłym roku gniazdo jack 3,5 mm było jedną z kluczowych szpil wbitych Apple'owi przez Google'a.
Producenci dalej produkują telefony zgodne z dziesiątkami milionów dostępnych na rynku zestawach słuchawkowych. Bynajmniej z powodu braku zaradności względem Apple’a, bo producentom pozbycie się tego złącza jest na rękę. Najwyraźniej ci producenci zbadali rynek i wyszło na to, że jednak wolimy szybsze powozy konne od automobili (kto nie rozumie genezy tego zestawienia, zapraszam do działu komentarzy). Bo są wygodniejsze i tańsze.
Aż 73 proc. posiadaczy telefonów z Androidem porzuciło myśl o przesiadce na iPhone’a.
No dobrze, może nie tyle porzuciło, co – używając dokładnego określenia z badania zleconego przez Yahoo – jest mniej przekonanych do takowej przesiadki po tym, jak z iPhone'a zniknął jack. Preferują swoje urządzenia z Androidem, które przecież od dawna nie są tanimi klonami iPhone’a, a urządzeniami przewyższającymi urządzenie Apple’a w wielu aspektach.
Załóżmy jednak na chwilę, w ramach eksperymentu myślowego, że użytkownicy Androida próbują sobie racjonalizować swoje wybory zakupowe i z zalatującą fanbojstwem niechęcią patrzą na produkty Apple’a. Wątpliwe, bowiem mówimy o kliencie masowym a nie technicznym geeku, ale przyjmijmy na chwilę to założenie. Według tego samego badania 71 proc. posiadaczy iPhone’a uważa decyzję Apple’a za błędną.
No i cóż…
To nie jest tak, że Apple nie ma racji.
Złącze 3,5 mm to prawdopodobnie jedyny moduł telefonu komórkowego, który nie zmienił się od dekad. Jego wskazane na początku tego tekstu wady nie są wyssane z palca, a podjęcie działań na rzecz jego wymiany na coś nowocześniejszego jest słuszne. Jakie jednak odczuwamy realne skutki w telefonach bez jacka?
Ankietowani narzekają na brak możliwości jednoczesnego ładowania telefonu i słuchania muzyki, brak zgodności z samochodowymi zestawami, dużo słabszy czas pracy na akumulatorze przy ciągłym użytkowaniu Bluetootha i irytującą konieczność noszenia przy sobie przejściówki. Tylko 40 proc. ankietowanych nie rozważa wymiany swojego bezjackowego iPhone’a na telefon z takowym złączem. 69 proc. posiadaczy starszych iPhone’ów nie chce kupować nowych z uwagi na brak jacka.
Apple ma problem?
Nagłówki takie, jak poprzedzający to zdanie pisaliśmy wielokrotnie na przestrzeni lat, a iPhone i tak jest absolutnym rynkowym hitem i głównym motorem napędowym jednej z najpotężniejszych w świecie elektroniki użytkowej firm. Nie ma więc co przesadzać.
Z drugiej jednak strony iOS kontroluje już tylko 14,7 proc. rynku i jest mu on dalej stopniowo odbierany przez producentów sprzętu z Androidem. Nie, Apple z całą pewnością się nie kończy. Trudno jednak nie zauważyć, że jego wpływ na rynek urządzeń mobilnych nieustannie maleje.