Głupio wyszło. Twórcy Facebooka zrozumieli, że nie chcemy korzystać z ich Snapchata
Facebook wprowadził niedawno nową funkcję do swojej aplikacji, która jest niczym innym, jak kolejną kopią Snapchata. Programiści właśnie usprawnili moduł relacji z nadzieją, że użytkownicy zaczną z niego korzystać. Nie wróżę jednak temu rozwiązaniu świetlanej przyszłości.
Snapchat jest jednym z rywali Facebooka, który wbrew wszelkiej logice stale się rozwija. Ekipa Marka Zuckerberga zdecydowała się nie patrzeć na to z założonymi rękami. Aktywnie walczy o dusze, uwagę i pakiety danych internautów. Zamiast kupić Snapchata (tak jak kiedyś Instagram i WhatsApp) bezczelnie skopiowała rywala. I to kilka razy.
Nic dziwnego, że nikt nie ekscytuje się sekcją Twoja relacja w aplikacji Facebook.
Funkcja przypominająca do złudzenia Snapchata trafiła kilka dni temu do aplikacji Facebooka, ale to nie pierwsze miejsce gdzie jego twórcy romansowali z ideą postów znikających po 24 godzinach. Wcześniej identyczne rozwiązanie wprowadzono do Instagramu oraz do komunikatorów: WhatsApp i Facebook Messenger.
Mamy więc teraz nie jedno, a pięć różnych miejsc - Snapchat, Instagram, Messenger, WhatsApp i Facebook - gdzie możemy dzielić się ulotnymi chwilami. Nie jestem pewien, co twórcy chcieli tym osiągnąć. Jak na razie skutecznie zniechęcają użytkowników do tej nowej formy dzielenia się treściami.
Nie pomoże w tym nawet drobne usprawnieniu wiersza pełnego okrągłych ikon składających się na Relacje w aplikacji.
Zaledwie w kilka dni po premierze Relacji - a zarazem kolejnego komunikatora opartego o zdjęcia o nazwie Facebook Direct - nowa funkcja doczekała się usprawnienia. Nowość zobaczą przede wszystkim osoby, których znajomi nie zaczęli udostępniać zdjęć i filmów w ten sposób.
Facebook zrozumiał, że jeśli znajomi użytkownika nie będą udostępniali treści w ramach swoich relacji, to górny rząd ikon byłby pusty. Aby zapełnić to puste miejsce dodano tam wygaszone ikony z awatarami. Po kliknięciu w nie pojawia się komunikat, że znajomy "nie dodał ostatnio żadnych zdarzeń".
Ta mała zmiana unaocznia problem, jaki ma Facebook.
Jeśli tylko użytkownicy rzuciliby się na relacje, to wprowadzanie komunikatu o tym, że znajomi nie udostępniali od dawna treści... w ogóle nie byłoby potrzebne. Nie zdziwiłbym się, jeśli użytkownicy zignorowali ten pasek bo są już po prostu zmęczeni wciskaniem im na siłę de facto tego samego dodatku w czwartej z rzędu aplikacji.
Nie wiem jak wygląda to w ujęciu globalnym, ale szybki rzut oka na mój profil uświadomił mi, że przynajmniej moi znajomi nie zachwycili się nową funkcją. Skorzystało z niej w ciągu ostatnich 24 godzin zaledwie 6 osób z ponad tysiąca moich kontaktów. Znacznie więcej ludzi zdecydowało się korzystać z kolorowych statusów...
Mam nadzieję, że Facebook się w tym kopiowaniu Snapchata pójdzie wreszcie po rozum do głowy.
W obecnej formie nie ma to większego sensu. Domyślam się, że Facebook może po prostu testować różne wersje tej samej usługi, ale nachalne promowanie raczej nie zachęci do korzystania z tego dodatku. Jeśli użytkownicy Facebooka odbili się od Snapchata, to najwyraźniej nie są takim sposobem relacjonowania swojego życia zainteresowani.
Sensownym rozwiązaniem byłoby zostawienie Relacji w tylko jednej aplikacji lub połączenie wszystkich relacji w jedną. Jeśli Facebook pozwoliłby publikować i oglądać klipy i zdjęcia z tej samej listy przechowywanej w chmurze niezależnie od aplikacji klienckiej, to Relacje mogłyby zacząć być użyteczne. Na to się jednak, przynajmniej na razie, nie zanosi.