REKLAMA

24 gry w świecie Śródziemia na 125. urodziny J.R.R. Tolkiena. O wielu mogłeś nie słyszeć

Można nie lubić jego twórczości, ale trudno o niej nie słyszeć. Legendarna saga o historii Śródziemia odcisnęła niesamowite piętno na popkulturze. W tym również i w świecie gier wideo.

Tolkien 125 urodziny.
REKLAMA
REKLAMA

Kto nie słyszał o Hobbicie albo o Władcy Pierścieni, ręka do góry? Nikt? Oj, ty tam z tyłu, wiem, że się wygłupiasz. Książki Tolkiena to już legenda i ważny etap w historii literatury, i wie o nich właściwie każdy. Zaryzykowałbym twierdzenie, że to właśnie Tolkien sformalizował nowy gatunek opowieści, jakim jest fantastyka.

Zabijcie mnie, obedrzyjcie ze skóry i nazwijcie ignorantem, ale należę do tej grupy sympatyków twórczości Tolkiena, która… preferuje jej adaptacje od oryginału. Hobbit, być może, spodobałby mi się, gdybym go przeczytał w szkole podstawowej, zamiast pod koniec liceum. Władca Pierścieni wciągał i fascynował, ale dużo chętniej wracam do jego genialnej ekranizacji. Przez książkowy Silmarillion nie przebrnąłem mimo kilku prób, a filmową adaptację Hobbita chciałbym jak najszybciej zapomnieć, tak jak resztę szmir.

A co z grami wideo? Tolkien urodził się 125 lat temu, a więc wykreowanym przez niego wspaniałym światem Śródziemia fascynujemy się znacznie dłużej, niż elektroniczną rozrywką.

Pierwsza gra, która powstała na skutek inspiracji twórczością Tolkiena powstała dwa lata przed moimi narodzinami, a gry o Śródziemiu tworzone są po dziś dzień.

Dlatego też, z okazji okrągłej rocznicy urodzin wizjonera, chciałbym przypomnieć wam wszystkie gry, jakie powstały na licencji twórczości pisarza. Pozwoliłem sobie ominąć gry na telefony komórkowe i przeglądarki internetowe, koncentrując się wyłącznie na pecetach i konsolach do gier. Gotowi? No to zaczynamy. Z góry przepraszam za jakość niektórych zrzutów ekranowych, ale niektóre z tych gier to już rzadkie antyki, do których trudno znaleźć wolny od praw autorskich materiał.

The Hobbit (1982 rok)

the-hobbit-1982 class="wp-image-537058"

Pierwsza licencjonowana w historii gier produkcja to… tekstowa przygodówka. Co więcej, niektóre jej wersje nie posiadały oprawy graficznej, operując wyłącznie na tekście. W grze wydawaliśmy klawiaturą tekstowo polecenia, a gra tekstem odpisywała nam co się w tym czasie wydarzyło. Sama gra jednaj, jak na tamte czasy, była bardzo złożona, posiadając nawet… prosty silnik symulujący fizykę.

Lord of the Rings: Game One (1985 rok)

lord-of-the-rings-game-one class="wp-image-537059"

Gra jest bezpośrednią kontynuacją wyżej wspomnianego The Hobbit. Nie doczekała się jednak uznania ze strony fanów. Była stworzona naprędce, a przez to znacząco uproszczona i pozbawiona uroku oryginału.

The Shadows of Mordor: Game Two of Lord of the Rings (1987 rok)

the-shadows-of-mordor-game-two class="wp-image-537060"

Twórcy Game One wzięli się tym razem do pracy i stworzyli sequel, któremu znacznie bliżej do kultowego The Hobbit. Nadal jednak to pierwowzór uznawany jest za wybitną kreację, a Game Two za niewartą dłuższej uwagi ciekawostkę.

War in Middle-earth (1988 rok)

war-in-middle-earth class="wp-image-537061"

Hurra! Pierwsza gra, która nie jest tekstową przygodówką. I, co więcej, ponoć była całkiem przyzwoita. To strategia czasu rzeczywistego, uwzględniająca zarówno strategiczne zarządzanie całymi armiami, jak i taktyczne rozgrywanie „na żywo” poszczególnych bitew. Oprócz zwykłych jednostek bojowych mogliśmy też zatrudniać herosów – taki Gandalf bez problemu mógł położyć nawet i sto orków. Gra nie była innowacyjna, ale przypadła do gustu fanom Tolkiena.

The Crack of Doom (1989 rok)

the-crack-of-doom class="wp-image-537062"

Nie znalazłem na ten temat jakichkolwiek informacji poza faktem, że to kolejna tekstowa przygodówka od tego samego dewelopera. Brak tych informacji sugeruje jednak, że wszyscy zdecydowali się o niej jak najszybciej zapomnieć…

The Lord of the Rings Volume 1 (1990 rok)

the-lord-of-the-rings-vol-i class="wp-image-537063"

Pierwsza gra, która nie pochodzi od wydawnictwa Melbourne House, w przeciwieństwie do wszystkich wyżej wymienionych. Interplay zaprezentował światu pierwsze poważne RPG w świecie Tolkiena. Wcielamy suę w nim we Froda, który musi zebrać drużynę i w zasadzie odtworzyć wydarzenia z książki, a konkretniej, z Drużyny Pierścienia. W grze nie brakowało dodatkowych questów, a całość została ciepło przyjęta przez fanów.

Riders of Rohan (1991 rok)

riders-of-rohan class="wp-image-537064"

Gra jest kontynuacją wspomnianej wyżej strategii War in Middle-Earth. Różni się jednak od pierwowzoru skalą. Mniejsza mapa i skala opowieści (Rohirrimowie i Drużyna Pierścienia kontra Saruman, a później Sauron) pozwalała na większe skupienie się na detalach. Przeglądając archiwalne recenzje można ją określić jako „lekką, przyjemną, odprężającą strategię”.

The Lord of the Rings Volume 2 (1992 rok)

the-lord-of-the-rings-vol-ii-the-two-towers class="wp-image-537065"

Pierwsza część wzięła na warsztat Drużynę Pierścienia, więc druga musiała, rzecz jasna, być adaptacją Dwóch Wież. Jednak poza nową fabuła w samej grze nie zmieniło się w zasadzie nic. Nikomu to jednak nie przeszkadzało, bowiem pierwowzór graczom bardzo przypadł do gustu.

The Lord of the Rings: The Fellowship of the Ring (2002 rok)

fellowship_of_the_ring-2002 class="wp-image-537066"

Tak, musieliśmy czekać aż dekadę na kolejną grę. Czy było warto? Niestety, nie bardzo. Ten prosty Slasher, w którym mogliśmy się wcielić we Froda, Gandalfa i Aragorna powstał tylko po to, by wydoić z fanów dodatkowe monety na fali popularności filmu. Produkcja okazała się ordynarnie prostacka, pozbawiona jakiejkolwiek głębi, czy to fabularnej, czy też w samej mechanice. Nudna, bezsensowna rozgrywka. Szkoda…

The Lord of the Rings: The Two Towers (2002 rok)

two_towers_2002 class="wp-image-537067"

Na szczęście druga z gier tworzonych na fali popularności filmów okazała się znacznie lepsza. Co prawda trudno ją nazwać czymś wybitnym, ale grało się w tego slashera całkiem przyjemne. Była dość krótka, ale za to dynamiczny system walki bardzo wciągał. To pierwsza z „nowoczesnych” gier, w które warto zagrać. Choć mało kto już posiada PlayStation 2 czy Xboxa.

The Lord of the Rings: The Return of the King (2003 rok)

return-of-the-king-2003 class="wp-image-537068"

Na szczęście growy Powrót Króla czerpie więcej od poprzednika niż od lichej adaptacji Drużyny Pierścienia. W porównaniu do poprzedniej części oferowała nieliniową fabułę, większy stopień interakcji z otoczeniem oraz tryb współpracy dla dwóch graczy. Tak jak poprzedniczka, zebrała ciepłe recenzje, choć, ponownie jak poprzedniczka, krytykowana była za to, że oferowała raptem kilka godzin zabawy.

The Lord of the Rings: War of the Ring (2003 rok)

war-of-the-ring class="wp-image-537069"

Choć gra ta pojawiła się w czasie, gdy Władca Pierścieni triumfował w kinach, nie ma ona z tymi filmami nic wspólnego. To gra typu RTS od twórców Battle Realms, całkiem podobna w swojej mechanice do kultowego Warcrafta III. Pozwalała również na granie przez Internet, zarówno w sojuszach przeciwko komputerowi, jak i w trybie PVP. Krytykowana była za brak zgodności z książką oraz za brak jakiejkolwiek innowacyjności w rozrywce. Niestety, kolejny średniak.

The Hobbit (2003 rok)

the-hobbit-2003 class="wp-image-537070"

Ciekawostka, o której się dowiedziałem dopiero zbierając materiały do tej notki. Hobbit był prostą, łatwą i przyjemną platformówką dla całej rodziny. Gra co prawda nie była zbyt innowacyjna (a miejscami ponoć wręcz nudna), ale rzekomo była  też bardzo wierna książce. Miły retro-przerywnik w przerwie od poważniejszych gier.

The Lord of the Rings: The Third Age (2004 rok)

third_age class="wp-image-537072"

Pierwsze poważne RPG, które powstało na licencji filmów kinowych. Sama gra bardzo inspirowała się serią Final Fantasy, prezentując w zasadzie identyczny system walk i mechanikę. Była też chwalona za bardzo dobrą oprawę audiowizualną. Większość z graczy i recenzentów przymknęła oko na fakt bycia plagiatem japońskiej legendy gier RPG. Nie dziwię się, to pierwsze dobre, nowoczesne, tolkienowske RPG w historii.

The Lord of the Rings: The Battle for Middle-Earth (2004 rok)

battle_for_middle_earth class="wp-image-537073"

Bardzo dobra strategia czasu rzeczywistego, która co prawda nie była specjalnie innowacyjna, ale za to całkiem grywalna, dynamiczna i rozbudowana. Świetna, jak na tamte czasy, oprawa audiowizualna i całkiem rozsądnie napisana pod kątem mechaniki. No i te bitwy na gigantyczną, jak na tamte czasy, skalę…

The Lord of the Rings: Tactics (2005 rok)

the-lord-of-the-rings-tactics class="wp-image-537074"

Ciekawa i prosta w swojej konstrukcji taktyczna gra RPG, która została stworzona z myślą o konsolach przenośnych. Była intrygująca z uwagi na połączenie mechanik znanych z „turówek”, takich jak pierwsze gry Fallout, i czasu rzeczywistego. Umożliwiała też zabawę z innymi posiadaczami konsol. Przeszła jednak bez echa.

The Lord of the Rings: The Battle for Middle-Earth II (2006 rok)

battle_for_middle_earth-ii class="wp-image-537075"

Dobra gra, droga licencja, więc sequel był nieunikniony. Na szczęście była jeszcze lepsza od poprzedniczki… dopóki nie włączyliśmy trybu multiplayer, który był krytykowany za beznadziejne zbalansowanie stron konfliktu. Warto się jednak zapoznać z trybem dla pojedynczego gracza, bo był to znakomity, rozbudowany i prześliczny RTS, nad którym można było zarwać wiele nocy. I bardzo wierny źródłowemu materiałowi.

The Lord of the Rings Online (2007 rok)

lotr-online class="wp-image-537076"

Ojej. Ktoś chciał zrobić MMORPG w czasach, gdy w Sieci królował World of Warcraft. Może by się i udało, gdyby ta gra była wybitnie dobra. Ale niestety - nie była, choć zebrała raczej pozytywne opinie. Szkoda, ale król może być tylko jeden, a tym pozostało studio Blizzard. Była to ponoć bardzo dopracowana gra (choć nie wszystkim podobał się tryb PvP), a zdaniem niektórych, było to jedyne MMORPG, które poziomem narracji dorównywało typowym grom dla pojedynczego gracza.

The Lord of the Rings: Aragorn’s Quest (2010 rok)

aragorns_quest class="wp-image-537077"

Prosty slasher dla nieco młodszej publiczności, opowiadający losy Aragorna i przedstawiający jego rolę w historii Śródziemia. Niestety, nic ciekawego. Oprócz brutalnej przemocy zabrakło w niej wciągającej mechaniki, ładnej grafiki czy właściwie czegokolwiek, co pchałoby gracza do przodu. Zdecydowanie szkoda czasu.

The Lord of the Rings: War in the North (2011 rok)

lotr-_war_in_the_north class="wp-image-537078"

Ciekawa adaptacja książek, która nie trzyma się kurczowo pierwowzoru. Niestety, odwaga twórców pozostaje jedyną ciekawostką. Ta zręcznościowa gra RPG okazała się wyjątkowo nudna, opowieść nieciekawa, a silnik gry był tak dziurawy, że często uniemożliwiał jej ukończenie. Gra wyszła na 10 dni przed Skyrimem, co pomogło nam szybko o niej zapomnieć.

Guardians of Middle-Earth (2012 rok)

guardians_of_middle-earth class="wp-image-537079"

Tak, to musiało się wydarzyć. Władca Pierścieni trafił do gatunku gier MOBA, a więc reprezentowanych między innymi przez DOTA 2 czy League of Legends. To była prosta, mało ambitna produkcja, i jako taka się nawet ponoć broniła. Niestety, spora ilość błędów w silniku sieciowym gry uniemożliwiła jej zdobycie większej popularności. Serwery gry już nie działają, więc nie możemy do niej w jakikolwiek sposób wrócić.

Lego The Lord of the Rings (2012 rok)

lego-lord class="wp-image-537081"

No, nareszcie coś fajnego. Twórcy gier z serii Lego są bezbłędni w swoich pastiszach, nie inaczej jest z ich adaptacją Władcy Pierścieni. Prosta, wesoła platformówka z nastawieniem na wspólną zabawę na wiele padów na kanapie. Starsi będą ryli ze śmiechu, a młodsi, dzięki przystępności tej produkcji i braku przemocy, również powinni się dobrze bawić. Dużo ciekawych zagadek, fajna grafika… po prostu fajna gra!

Lego The Hobbit (2014 rok)

lego-the-hobbit class="wp-image-537082"

Podobnie jak swój poprzednik, to prosta platformówka wypełniona po brzegi humorem i fajnymi zagadkami zręcznościowo-logicznymi. Podobnie jak poprzednia odsłona, pozbawiona jest brutalnej przemocy, więc nadaje się również i dla dzieci. W przeciwieństwie do poprzednika, oferuje znacznie wyższy poziom wszystkiego niż film, na którym bazuje.

Middle-Earth: Shadow of Mordor (2014 rok)

middle-earth_shadow_of_mordor class="wp-image-537083"
REKLAMA

Licencjonowana oficjalnie gra akcji, która jest w miarę nowa, która stara się być wierna oryginałowi, a zarazem nie boi się opowiedzieć własnej, całkiem niezłej historii? Gra, która ma całkiem fajną mechanikę i bardzo dobrą oprawę audiowizualną? Tak, to możliwe. Nadal się nie zapoznałem z tą produkcją, ale czytając recenzje na potrzeby tego materiału zdecydowanie żałuję i chcę to nadrobić.

Najnowsza pozycja ze świata Tolkiena to ponoć bardzo solidna gra akcji, od której bardzo trudno się oderwać. Mroczna, ciekawa i grywalna. Ponoć naprawdę warto! Choć wersje na konsole poprzedniej generacji ponoć technicznie pozostawiają dużo do życzenia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA