Tookapic, czyli kapitalna przeciwwaga dla Instagrama. Prosto z Polski
Tookapic to polski serwis fotograficzny, który jest dla mnie odkryciem roku. Jeśli masz dość idealnej, cukierkowej wizji życia rodem z Instagrama, w Tookapic poczujesz się jak w domu.
Instagram, jak i inne największe serwisy fotograficzne, pozwalają dotrzeć do szerokiego grona odbiorców, ale często są puste w środku. Mogą zapewniać poklask, ale czy przyczyniają się do rozwoju fotografa?
Popularność to przecież nie to samo, co umiejętności. No chyba, że za miarę sukcesu przyjmiemy liczbę polubień pod fotką kawy w modnej knajpce.
Jedno zdjęcie dziennie. Codziennie. Na tym polega Tookapic.
Tookapic to alternatywa taniego poklasku. To serwis, który ma wszelkie predyspozycje do tego, by rozwijać fotografów. Trzeba dać dużo od siebie, ale jeszcze więcej można wyciągnąć.
Założenia Tookapic są banalnie proste. Codziennie trzeba opublikować jedno i tylko jedno zdjęcie. Musi to być zdjęcie wykonane w tym konkretnym dniu, a więc projekt wymaga codziennego fotografowania.
Opuszczony dzień? Game over.
Ktoś mógłby zapytać - po co ta systematyczność? Czy nie lepiej publikować tylko najlepsze zdjęcia? W końcu nie codziennie ma się czas, chęci i wenę. Po co zmuszać się do fotografowania?
Na te wszystkie pytania odpowiedział mi Paweł Kadysz, twórca Tookapic. Spotkałem się z nim, żeby porozmawiać o fotografii i o trudnych początkach serwisu.
"Projekt 365 bez zdjęcia nr 271 nie jest projektem 365."
Historia Pawła, założyciela Tookapic, jest naprawdę inspirująca. Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy Paweł przeprowadzał się do nowego mieszkania. W jednym z kartonów znalazł starego Canona i pomyślał, że to dobra okazja, żeby udokumentować nowy etap w życiu.
Paweł wiedział o aparacie tylko tyle, że zdjęcie robi się wciskając okrągły przycisk u góry. Fotografia była czarną magią.
Tymczasem po ukończeniu projektu 365 Paweł wie o zdjęciach bardzo dużo. Poznał aparat na wylot i zna zasady kadrowania oraz ekspozycji. Jego seria zdjęć z Darthem Vaderem była swego czasu pokazywana na całym świecie. Od serwisów Bored Panda i Mashable, poprzez prasę (m.in. Newsweek), aż po telewizje śniadaniowe.
Pomysł na Tookapic zrodził się... z braku społeczności
Fotograficzny projekt 365 można tworzyć tak naprawdę wszędzie. Tak też zaczynał Paweł, który swoje codzienne fotki publikował na amatorskim blogu na Tumblrze.
Po roku fotografowania powstał pierwszy projekt 365. Pawłowi udało się go zakończyć, ale czuł, że Tumblr nie jest najlepszym miejscem dla takiego projektu.
Brakowało społeczności. Brakowało zrozumienia, nawet wśród najbliższych. Nie wszyscy rozumieli, że zdjęcie trzeba zrobić, choćby się waliło i paliło. Nie było motywacji z zewnątrz.
Tak właśnie zrodził się pomysł na Tookapic.
"W czerwcu 2014 powstała pierwsza linijka kodu, a w październiku uruchomiliśmy wersję beta serwisu. Uczyliśmy się programować na żywym organizmie."
Był pomysł, były chęci, były wstępne grafiki Pawła, który zajmuje się zawodowo projektowaniem serwisów internetowych. Pojawiła się pomoc ze strony front-endowca. Brakowało jednak programisty, który mógłby zając się całym zapleczem. Nie było też funduszy na taką osobę.
Kasper - front-endowiec - stwierdził, że nauczy się programować na żywym organizmie. Wersja beta Tookapic powstała w 4 miesiące, choć z perspektywy czasu do tej wersji lepiej pasowałoby określenie "pre-alfa".
"W wersji beta nie działała najważniejsza funkcja - dodawania zdjęć przez użytkowników. Musieliśmy zatwierdzać ręcznie każde zdjęcie."
Pierwszego dnia w serwisie pojawiło się siedem zdjęć.
Początki były trudne, ale z biegiem czasu wszystkie problemy były sukcesywnie naprawiane. W maju 2015 roku serwis wyszedł z fazy beta. Od tego czasu nieustannie rośnie.
W pierwszym roku w serwisie zaczęto 740 projektów, w trakcie których użytkownicy dodali ponad 28 tys. zdjęć. Po dwóch latach jest już 18 tys. użytkowników, a zdjęć przeszło 170 tys.
Tookapic od początku był nastawiony na międzynarodowego odbiorcę. W pierwszym roku zarejestrowały się osoby ze... 184 krajów. Teraz już 70 proc. użytkowników to osoby spoza Polski.
Co przyniesie przyszłość?
Tookapic z pobocznego projektu stał się bardzo czasochłonnym zajęciem. Rosną koszty związane z serwisem, dlatego Paweł wprowadza kolejne sposoby jego finansowania. Dziś serwis zarabia na siebie, ale jeszcze nie na Pawła.
Tookapic zarabia obecnie głównie na reklamach i na opcjonalnym abonamencie. Można wykupić konto Hero w cenie 6 dol./mies. lub 59 dol./rocznie. Daje to możliwość podpięcia własnej domeny do profilu w Tookapic i zastosowania nowych szablonów strony. Do tego można śledzić statystyki profilu, a zdjęcia grupować w galerie tematyczne. Z abonamentu obecnie korzysta ok. 1/3 użytkowników.
Serwis umożliwia też zamawianie fotoksiążek z własnymi zdjęciami. Do tego prowadzi sprzedaż koszulek.
Plany na przyszłość? Rozwój serwisu stockowego działającego w ramach Tookapic, a także współpraca z producentami sprzętu foto.
"Moje najbardziej kreatywne zdjęcia były zrobione po godz. 23."
Obecnie Tookapic to przede wszystkim duża społeczność, która wspiera każdego nowego fotografa. Jeśli jest godzina 22, a ty jeszcze nie wrzuciłeś dzisiejszego zdjęcia, możesz liczyć na to, że ktoś da ci solidnego kopa do działania. Użytkownicy spotykają się też na zlotach i meetupach.
Są użytkownicy, którzy po ukończeniu pierwszego projektu 365 rozwinęli się na tyle, że zaczęli zarabiać na fotografii.
Do tego serwis zawiera pewną formę gamifikacji, do której zaliczają się m.in. odznaki, które można zdobyć poprzez wykonywanie konkretnych zadań (np. wykonanie zdjęcia innym aparatem niż dotychczas). Do tego pojawiają się tematy tygodnia, czyli cotygodniowe konkursy na zadany temat.
Paweł twierdzi, że po kilkudziesięciu dniach ciągłego fotografowania ma się dużą motywację, by nie przerwać serii. Jeśli jest wieczór a ty nie masz zdjęcia, zaczynasz rozglądać się po mieszkaniu i tworzyć coś z niczego. Próbujesz różnych ustawień światła, tła. Zastanawiasz się nad kadrem. Włączasz kreatywne myślenie.
"Ansel Adams powiedział kiedyś, że jeśli w ciągu roku zrobiłeś 12 dobrych zdjęć, to był to dobry rok."
Taki cytat przywołał podczas naszej rozmowy Paweł i myślę, że jest to najlepsze podsumowanie całej idei projektu 365.
Sam uważam podobnie. Podczas wyboru fotografa ślubnego uświadomiłem sobie, że portfolio nic mi nie mówi o fotografie.
Tak naprawdę nie wiem, czy wszystkie te piękne zdjęcia z portfolio powstały na przestrzeni miesiąca, roku, czy pięciu lat. A co jeśli fotograf robi jedną dobrą klatkę na sezon, a reszta materiału jest przeciętna i niewarta pokazywania?
To dlatego po pewnym czasie zacząłem oglądać blogi fotografów. Wpisy zawierały przekrój zdjęć z danej imprezy, co dało mi szeroki pogląd na umiejętności fotografa. Nie każde zdjęcie z reportażu jest idealne, ale jeśli cały materiał trzyma poziom, wiem, że fotograf jest godny zaufania.
Projekt 365 działa podobnie. To jak fotograficzny benchmark. Początkujący fotografowie mogą nauczyć się fotografii, a ci bardziej doświadczeni mogą się przekonać, ile są warci.
Projekt 365 kończy na Tookapic ok. 8,5 - 9 proc. użytkowników
Jeśli szukasz postanowienia noworocznego, albo chcesz udowodnić samemu sobie, że potrafisz być systematyczny, Tookapic może być miejscem dla ciebie.
Bardzo kibicuję rozwojowi tej inicjatywy, tym bardziej, że jest to polski projekt, który już teraz odnosi sukcesy za granicą.
Tydzień temu postanowiłem dołączyć do serwisu i już po tak krótkim czasie widzę, że projekt zmienia coś w sposobie myślenia. Wykonywanie zdjęć zajmuje dużo mniej czasu niż się spodziewałem, ale za to dużo więcej zajmuje myślenie o fotografii i o kadrach, jakie tego dnia można złapać.