REKLAMA

Wiem, jak poradzić sobie z post-prawdą. Facebooku, Twitterze, łapcie gotowe rozwiązanie

W niemieckich mediach można wyczytać, że niebawem zostanie przeforsowane prawo pozwalające na pociągnięcie do odpowiedzialności serwisów społecznościowych za publikowanie na nich nieprawdziwych informacji. 

Jaka rada na Fake news?
REKLAMA
REKLAMA

Z jednej strony ma to swoje zalety, ponieważ prawda w mediach nie ma dziś już właściwie żadnego znaczenia. Część serwisów internetowych nie jest w stanie skonstruować już przekazu prasowego nie przez pryzmat własnej ideologii, część lubuje się w publikacji takich treści, które jeszcze kilka lat temu były zarejestrowane tylko dla gości przesiadujących przed komputerem w czapce zrobionej ze "sreberka", by rząd nie mógł przeczytać ich myśli.

Z drugiej strony, szczególnie w Stanach Zjednoczonych i na zachodzie Europy, niestety powszechny i przerażający jest trend, w którym pomija się pewne wydarzenia, nie mówi się o nich, lub serwuje przekaz niekompletny, pozbawiony informacji o narodowości czy wyznaniu, w imię frazesów stanowiących ubarwione wersje cenzury: "poprawności politycznej" i "ochrony interesów mniejszości". Mariuszowi Max Kolonko często mylą się własne wyobrażenia z rzeczywistością, ale w jednym ma rację - media na zachodzie bardzo często nie mówią "jak jest".

W rezultacie w ostatnim roku stworzyło nam to nurt dwóch gatunków mediów. Z tej pierwszej strony - profesjonalnych, liberalnych wydawnictw, które jednak zniewolone ideologiami nie mówią społeczeństwom całej prawdy, starając się nie grać w interesie radykałów. To serwisy, które słyną z nowomowy i tworzenia pojęć tylko po to, by nie nazywać rzeczy po imieniu. Mieli już "multikulturalizm", "wzbogacanie kulturowe", a ostatnim faworytem jest "fake news". Z tej drugiej strony - półamatorskich, czasami wręcz redagowanych przez chorych ludzi, które czasem piszą kompletne bzdury, a czasem jednak odkrywają to, co ci pierwsi zdecydowali się z sobie tylko zrozumiałych powodów przemilczeć.

I bądź tu teraz mądry, człowieku. Czym jest prawda?

Abstrahuję już nawet od prawnych aspektów tego typu, planowanych regulacji. Przecież już teraz, zarówno w Polsce, jak i w Niemczech, istnieje przynajmniej kilkanaście różnych przepisów, które wiążą się z odpowiedzialnością za rozpowszechnianie i wygłaszanie nieprawdziwych informacji.

A jednak Niemieccy politycy chcą pójść o krok dalej, zrzucić na social media ryzyko i obowiązek prowadzenia zakrojonej na szeroką skalę cenzury, całość warunkując karą nawet do 500 000 euro za "niewygaszonego" newsa. Cenzury prewencyjnej, bo bo przecież w jaki sposób moderator Facebooka, student albo osoba niewiele lat po studiach, przeważnie siedząca gdzieś w Irlandii, nie dysponująca żadnym materiałem dowodowym, może ocenić czym doszło do rozpowszechnienia nieprawdy? Notice and takedown w dotychczasowym kształcie zapewne by wystarczył, ale wydaje się, że tutaj istnieje wola o wiele szerszego kształtowania rzeczywistości medialno-społecznościowej.

Czym jest prawda? Czy Coca-Cola powoduje bezpłodność czy też odpowiednio dawkowana nie ma wpływu na nasze zdrowie? Bo naukowcy przedstawiają takie i takie wyniki badań. Kto bardziej smrodzi w powietrzu - Polacy czy Niemcy? Bo co instytut, to inna opinia. Czy nieprawdę napisał dziennik, który stwierdził, że poczynania rządu są zgodne z Konstytucją? Bo tak twierdzi rząd, prezydent i kilku konstytucjonalistów, choć zdecydowana większość prawników, w tym autor niniejszego artykułu, jest zdania, że politycy PiS-u od roku nie tyle uprawiają gwałt na normach prawa konstytucyjnego, co jest to już po prostu ordynarny gangbang.

Czy prawdą jest stwierdzenie, że uchodźcy szkodzą Europie, skoro z jednej strony od czasu do czasu trafiają się jakieś zamachy, zamieszki i napaści, ale przecież z drugiej strony sporo z nich chodzi sobie spokojnie do szkoły i jest wdzięczna za pomoc?

Dlatego uważam, że należy walczyć z fake news, ale nie przez cenzurę.

Jak? Racjonalnie, nie radykalnie - medium społecznościowe powinno w wyraźny sposób wskazywać na fakt, iż prawdziwość lub wiarygodność danej informacji została zakwestionowana.

Być może linkując nawet w ramach tego samego posta sprostowanie, zdanie odrębne czy wyjaśnienia. Następnie, zainteresowane strony będą mogły rozstrzygnąć spór klasycznie, tak jak się to robi od lat - przed sądem - i następnie w drodze wyroku na przykład zostać zobowiązanym do publikacji sprostowania o zasięgu zbliżonym do oryginalnego posta. Może nawet media społecznościowe powinny wypracować mechanizm pozwalający na dotarcie do dokładnie tych samych ludzi. I jeszcze na tym zarobią, zaś osoba, która będzie musiała płacić za tego typu zasięgi, zastanowi się następnym razem nad sprawdzaniem swoich źródeł.

REKLAMA

Brzmi skomplikowanie, ale to rozwiązanie kompromisowe. Zuckerbergu i kto tam teraz próbuje wreszcie zacząć zarabiać na Twitterze - daję je wam w prezencie, za darmo, dla lepszego jutra.

Być może jesteście w stanie rozegrać to lepiej niż zachodni politycy i dziennikarze, którzy już od kilku lat pędzą na czołowe zderzenie z rzeczywistością i nadal niczego się jeszcze nie nauczyli. A fake news przestały być domeną serwisów tylko dla czubków, ponieważ sami wspólnie spowodowali kryzys wiarygodności mediów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA