Google ma w rękach wszystko, by wprowadzić VR pod strzechy. Daydream View - pierwsze wrażenia Spider's Web
Nie jestem fanem VR. Nie ciągnie mnie w jego kierunku, nie widzę w tym rewolucji, nie potrafię się do tego przekonać i głosić tej ewangelii. I nie zmieniły tego dla mnie gogle Google Daydream View, choć mogą zmienić to dla wielu innych osób.
Więcej o projekcie Daydream VR i goglach Daydream View możecie przeczytać we wpisie Piotrka Grabca, który dokładnie opisał, czego możemy spodziewać się po nowym projekcie Google.
W czasie londyńskiej premiery nowych gogli Google miałem okazję spędzić chwilkę z urządzeniem i ograć kilka minut dema ekskluzywnej produkcji na Daydream VR - Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć.
Jako największy fan Harry’ego Pottera na świecie cieszyłem się jak małe dziecko, kiedy pracownik Google założył mi gogle na głowę i nagle trzymałem w dłoni różdżkę, mogłem nią czarować, i siedziałem w pieczarze czarodzieja, który prosił mnie o opiekę nad swoimi magicznymi stworzeniami. Ale po kolei.
Te gogle są pieruńsko wygodne.
Zastosowanie filcowej konstrukcji wyszło konstruktorom na dobre. Daydream View są niesamowicie komfortowe, czego nie mogę powiedzieć np. o Samsung Gear VR. Nic się tutaj nie wrzyna, konstrukcja ciasno przylega do twarzy, a regulacja sprowadza się do pociągnięcia dwóch elementów na pasku z tyłu głowy.
Również rozpoczęcie zabawy jest bajecznie proste - wkładamy smartfon na przód konstrukcji, kalibrujemy dołączony do zestawu pilot i już przenosimy się do świata wirtualnej rzeczywistości.
No właśnie… pilot. Przyznam szczerze, że obsługa wirtualnej rzeczywistości dedykowanym pilotem przypadła mi do gustu, ale też idealnie pasowała do charakteru medium, w którym mogłem się zanurzyć. Demo „Fanstastycznych Zwierząt…” sprowadza się do machania różdżką i celowania nią w odpowiednie elementy, tudzież rzucania zaklęć poprzez malowanie wzorów w powietrzu. Jak pilot sprawdzi się w innych produkcjach - trudno powiedzieć.
Sam pilot jest bardzo przyjemny w obsłudze. U góry mamy touchpad, który jest też przyciskiem. Służy zarówno do nawigacji, jak i akceptowania wyborów. Poniżej mamy przycisk Home, a na boku przyciski regulacji głośności słuchawek podłączanych do headsetu.
Do tego tak jak gogle są bardzo przyjemne w dotyku, taki też jest pilot - wykonany z miłego w dotyku tworzywa, bardzo dobrze trzyma się dłoni, choć wolałbym, żeby był choć ciutkę większy. W tej chwili urządzenie ginie w większych dłoniach.
Dajcie już te ekrany 4K w smartfonach!
Największa bolączka Daydream View? Niskie PPI oglądanego obrazka. Co prawda Pixel XL ma rozdzielczość ekranu 2560x1440, ale po włożeniu go do gogli VR obraz nadal jest straszliwie rozpikselizowany, co bardzo psuje ogólne wrażenie.
Bo grafika generowana wewnątrz Daydream View w przypadku „Fantastycznych Zwierząt…” była po prostu cudowna. Gdy zobaczyłem magiczne stworzenie, którym miałem się opiekować, czy lokum czarodzieja, pełne zwojów, ksiąg i dziwnych przedmiotów, to na moment zaniemówiłem. Gdybym obejrzał taki obrazek w wyższej rozdzielczości, zbierałbym szczękę z podłogi.
Immersja jest niesamowita, ale… to nie dla mnie.
Mając założone gogle Daydream View naprawdę można poczuć się „wewnątrz” produkcji. „Fantastyczne Zwierzęta…” dodatkowo są produkcją bardzo narracyjną, więc wrażenie immersji jest tym bardziej potężne.
Tym niemniej, gdy obserwowałem z boku innych uczestników premiery, jak obracali się na stołkach z goglami na głowie… sami wiecie. Wygląda to absurdalnie.
Nadal nie jestem przekonany, choć VR przyciąga mnie w kilku aspektach, o których napiszę przy innej okazji. Tutaj nadmienię tylko, że wszystko zależy od tworzonych na Daydream VR treści. Google ma w swoim portfolio proste w obsłudze, wygodne urządzenie, które pozwoli wejść VR-owi pod strzechy.
Jeśli tylko wraz z urządzeniem dostarczą odpowiednią treść, będą mieli szansę przekonać do wirtualnej rzeczywistości szerokie grono ludzi, które nie będzie się przejmowało tym, że nakładając gogle wygląda się jak… no, niezbyt poważnie.
Czekam na moment, aż Daydream na dobre się rozhula i - co dla nas najważniejsze - trafi do Polski, co jak na razie nie wiadomo, kiedy nastąpi.
Wtedy może będę mógł się przekonać, spędzając nieco więcej czasu z tym urządzeniem i całą koncepcją. Pierwsze wrażenia są takie, że sceptyka, jak ja, Daydream View nie przekonuje.
Ale kogoś, kto podchodzi do VR bardziej optymistycznie, mają sporą szansę skutecznie zachęcić.