Powrót na stare śmieci dawno nie był tak przyjemny. Call of Duty: Modern Warfare Remastered - recenzja Spider's Web
Call of Duty: Modern Warfare Remastered to jedna z najbardziej oczekiwanych gier tego roku. Posiadacze PlayStation 4 dostali możliwość uruchomienia reedycji kultowego Call of Duty 4 z 2007 roku na miesiąc przed premierą. Sprawdziliśmy, czy fabuła ciągle trzyma w napięciu, czy mechanika nie zdążyła się zestarzeć i czy oprawa graficzna zrzuca hełmy z głów.
Activision przygotowało w tym roku dla graczy niespodziankę. 4 listopada do sprzedaży trafi nie jedna, a dwie gry z serii Call of Duty. Obok zupełnie nowego Call of Duty: Infinite Warfare gracze dostali Call of Duty: Modern Warfare Remastered, czyli odświeżoną grę sprzed 9 lat z poprawioną grafiką.
Sprawdziliśmy kampanię w Call of Duty: Modern Warfare Remastered.
Kultowa gra studia Infinite Ward została zremasterowana przez Raven Software i zadebiutuje oficjalnie 4 listopada. Będzie częścią edycji Legacy i Digital Deluxe gry Call of Duty: Infinite Warfare - gracze, którzy zdecydują się dopłacić do nich dostaną więc tak naprawdę nie jedną, a dwie gry.
W dniu premiery zostaną uruchomione serwery pozwalające na grę multiplayer na 10-ciu oryginalnych mapach, a pozostałe zostaną udostępnione za darmo do końca roku. Tryb wieloosobowy Call of Duty: Modern Warfare Remastered testowałem już jednak podczas imprezy Call of Duty: XP w Los Angeles.
Teraz przyszła kolej na kampanię.
W ramach wczesnego dostępu miałem możliwość uruchomienia gry na miesiąc przed premierą i sprawdzenia trybu dla jednego gracza. Zgodnie z obietnicami dostaliśmy od względem mechaniki dokładnie tę samą porywającą kampanię fabularną, co w 2007 roku.
Poprawiono w niej jedynie warstwę graficzną: gra uruchamia się na PlayStation 4 w rozdzielczości 1080p, a do tego jak chwalą się sami twórcy ulepszono tekstury, renderowanie zostało oparte o fizykę i pojawiło się nowe, dynamiczne oświetlenie.
Czy wojna jest zawsze taka sama?
Gra jest tak samo wciągająca, jak w 2007 roku. Starsi stażem gracze pamiętają, że Call of Duty 4 było przełomem w serii i wprowadzono mechanikę, która jest obecna w niej po dziś dzień. Nie można jednak zapominać, że ta gra powstała 9 lat temu - z perspektywy gracza, który ma już za sobą Call of Duty: Advanced Warfare i Call of Duty: Black Ops III to oczywiście krok wstecz.
Nie jest to jednak w żadnym razie wada, a wręcz można to nazwać… powiewem świeżości. Najnowsze odsłony Call of Duty są miejscami przekombinowane. Drony, haki pozwalające przeskakiwać pół mapy, wspomagane pancerze - urozmaica to rozgrywkę, ale odbiera poczucie bycia zwykłym żołnierzem na wojnie zdanym tylko na karabin.
Call of Duty: Modern Warfare Remastered pozwala wrócić do czasów, gdy wojna była… prostsza.
Klasyczne bronie i mniejsza ilość wyposażenia sprawiły, że poczułem się sterując awatarem żołnierza pewniej, mimo znacznie mniejszej siły ognia, niż w ostatnich grach z tej serii. Gra wbrew pozorom nie jest zresztą wcale tak archaiczna jak można byłoby się obawiać patrząc tylko i wyłącznie na datę premiery.
Wróciły też czasy bycia zwykłym żołnierzem. W najnowszych odsłonach serii jesteśmy w centrum akcji, a wedle zapowiedzi w Call of Duty: Infinite Warfare nie będzie inne. W starszych częściach byliśmy zaledwie trybikiem w wojennej machinie - żółtodziobem, który zostaje rzucony na pole walki.
Edycja Remastered jednej z kultowych gier przypomina, że to ma swój urok.
W 2007 roku dostaliśmy grę, której naprawdę było blisko do interaktywnego filmu akcji. Nie dane nam jednak było poczuć ciężaru świata na swoich barkach, bo postaci kontrolowane przez gracza są tylko członkami oddziałów - brytyjskiego SAS i amerykańskich Marines - bliżej im do mięsa armatniego, niż dowódcy.
Podczas szturmu nawet nie ma opcji wyważenia drzwi, a jedynie można ustawić się w kolejce. Wiele misji sprowadza się do parcia do przodu wśród wojennej zawieruchy, a żołnierze w armii gracza wykonują własne rozkazy. Gracz oczywiście dostaje zadania i jest istotny w kilku kluczowych momentach.
To w końcu gra wideo i film akcji w jednym, a nie symulator życia piechura w armii
Call of Duty: Modern Warfare Remastered to też dowód na to, że idea odnawiania starych gier nie jest zła. Mało kto wróciłby dzisiaj do strzelaniny z 2007 roku, a młodsi gracze tylko dzięki tej edycji będą mogli zapoznać się z klasykiem gatunku, który zmienił na zawsze oblicze gatunku FPS i do dziś jest uznawany za jedną z najlepszych odsłon serii.
Uderzający jest fakt, że Call of Duty: Modern Warfare Remastered tak naprawdę nie ma się czego wstydzić w zestawieniu z wieloma wydawanymi współcześnie grami. To jedna z tych pozycji, które pod względem mechaniki zestarzały się bardzo ładnie. Wrzucenie jej w nową oprawę graficzną sprawia, że pomimo 9 lat od premiery nadal można się przy niej fenomenalnie bawić.
Duża w tym zaleta tego, że gra nigdzie nas nie goni.
Kolejne gry akcji muszą być szybsze i intensywniejsze od poprzednich. Po odpaleniu Call of Duty: Modern Warfare Remastered z radością przywitałem nadal zawrotne, ale jednak spokojniejsze tempo, klasyczne bronie. Cieszył nawet mniejszy zestaw gadżetów i… brak możliwości wybierania ekwipunku przed misją.
W grze wcielamy się w końcu w żołnierza, któremu przydzielane jest wyposażenie, a nie najemnika robiącego zakupy na czarnym rynku. Misji nie przerywa mozolne przedzieranie się przez menu i wybieranie modyfikacji broni, a akcja goni akcję. Na szczęście poradzono sobie tutaj z problemem powtarzalności, a wiele poziomów zaskakuje różnorodnością rozgrywki.
Nie ma też chodzenia po tych samych mapach w te i we wte, i sztucznego przedłużania rozgrywki jak w serii Halo.
Raz pod osłoną nocy szukamy osoby, którą musimy porwać, a chwilę później trafiamy na ogromne pole bitwy, po którym jeżdżą czołgi. Zaraz potem sceneria się zmienia i naparzamy z nieba pociskami we wrogów chroniąc nasz konwój, by po chwili cofnąć się w czasie i jako snajper w kamuflażu wziąć udział w zabójstwie innego oślizgłego typa.
Niestety, tempo narracji sprawia, że to gra na… jedną noc. Dokładnie tyle zajęło mi przejście kampanii w Call of Duty: Modern Warfare Remastered - koło północy wziąłem pada do ręki, a gdy wzeszło słońce oglądałem już napisy końcowe. Wolę jednak krótkie gry, które nie są monotonne, niż wykonywanie w kółko tych samych aktywności do znudzenia.
Oczywiście trzeba pamiętać, że w serii Call of Duty rozgrywka jest oskryptowana.
Kilkukrotnie złapałem się na tym, że próbowałem pójść pod prąd, a wrogowie robili ze mnie sito raz za razem. Nie dlatego, że nagle moje umiejętności spadły, tylko dlatego, że twórcy gry mało subtelnie sugerowali, że mam skręcić w prawo, a nie w lewo. Jeśli się jednak z tym pogodzić, to można z rozgrywki czerpać mnóstwo radochy.
Po przejściu kampanii z zabawy byłem bardzo zadowolony i spędzonych przy grze kilku godzin nie żałuję. Podoba mi się to, że gra przypomina nam o tym, że na wojnie nie zawsze danie z siebie wszystkiego wystarcza. Oczywiście nie ma tutaj miejsca na żadne głębsze przesłanie - tak jak uwielbianych przeze mnie filmach akcji z lat 80.
Zlecenie Raven Software przez studio Infinite Ward przygotowania Call of Duty: Modern Warfare Remastered okazało się strzałem w dziesiątkę.
Minęło już na tyle dużo czasu, że ten remaster był uzasadniony i z pewnością w grę chętnie zagrają fani oryginału - zarówno ta grupa akceptująca nowe odsłony serii, jak i gracze rozgoryczeni kierunkiem, jaki obrało Activision. To również szansa na to, by gracze, którzy dopiero przy tej generacji konsol rozpoczęli przygodę z grami wideo mogli zapoznać się z klasykiem, z którego seria Call of Duty czerpie garściami do dziś.
Obawiam się tylko, że studio może nie być zadowolone, jeśli się okaże, że siedmioletnie Call of Duty: Modern Warfare Remastered zbierze znacznie lepsze noty, niż tegoroczna odsłona serii - mam jednak nadzieję, że Call of Duty: Infinite Warfare okaże się lepszą produkcją, niż poprzednie dwie odsłony, które nie zostały tak ciepło przyjęte, jak chociażby Call of Duty 4: Modern Warfare.