Przyzwyczaj się, że właśnie tak będą niedługo wyglądały wnętrza samochodów
Bezlusterkowce - do tej pory określenie to dotyczyło niemal wyłącznie określonej kategorii aparatów fotograficznych. Przyzwyczajmy się, że od teraz dotyczyć będzie również... samochodów.
Jeszcze niedawno wydawało się, że układ lusterek w samochodach osobowych jest stały i zbyt szybko się nie zmieni. Niemal każde auto miało trzy, ewentualnie cztery lusterka - dwa boczne i jedno wsteczne, uzupełnione czasem o czwarte, dedykowane wyjątkowo zasłużonym beneficjentom programu Rodzina 500+. Teraz przyszedł czas, żeby zacząć te lusterka powoli żegnać.
Czas na co? Na kamery
Kamery zamiast lusterek, które producenci coraz częściej stosowali w pojazdach koncepcyjnych i które, mogło się wydawać, jeszcze długo nie trafią do pojazdów poruszających się po normalnych drogach. A jednak stało się - pierwszy kraj na świecie dopuścił do ruchu auta, które zamiast lusterek zaoferują kierowcom komplet kamer i wyświetlaczy.
Pionierem w tej kwestii okazała się być Japonia. Jeszcze w tym roku do klientów będą mogły trafić pierwsze pojazdy wyposażone w taki właśnie dodatek, choć na starcie nie będzie on aż tak futurystyczny, jak mogłoby się wydawać. Początkowo bowiem nie będzie się zastępować lusterek bocznych, ani nawet wstecznego, a jedynie rozszerzać funkcjonalność tego ostatniego. Takie hybrydowe lusterko będzie działało jak normalne lusterko, do momentu wciśnięcia odpowiedniego przycisku - wtedy wyświetlony zostanie na nim obraz z tylnej, umieszczonej odpowiednio wysoko, kamery.
Co nie zmienia faktu, że skoro prawo weszło w życie, możemy spodziewać się, że producenci samochodów i podzespołów motoryzacyjnych pójdą szybko o krok dalej. Spekuluje się, że następna w dopuszczeniu bezlusterkowych samochodów do ruchu może być Unia Europejska. Warto więc przyjrzeć się temu, jak mogą funkcjonować i wyglądać takie samochody - i od wewnątrz, i od zewnątrz.
Koncepcyjne lusterko Nissana - identyczne z tym, co trafi niedługo na japoński rynek. Pozornie zwykłe lusterko, po kliknięciu zmienia się w ekran dla kamery. Widać więcej i lepiej, no i pasażerowie nie zasłaniają nam widoku.
Przy czym kamera dla takiego lusterka jest oczywiście umieszczona w innym miejscu, niż większość tradycyjnych kamer cofania.
A przykłady nie-koncepcyjne? Podobne rozwiązanie stosuje chociażby GM w Cadillacu CT6, posiadając odpowiednią zgodę od NHTSA. Zalety? Regulacja pola widzenia - możemy widzieć w lusterku albo bardzo duży obszar, albo bardzo mały. Przydatne.
Ale najciekawsze są lusterka boczne. Czy tak nie jest ładniej? Zamiast wielkiego "ucha" - malutka "płetwa". Zyski mają być nie tylko estetyczne - zmniejszony zostanie opór powietrza, a więc i spalanie. Choć rewelacji nie oczekujmy.
W koncepcyjnej, bezlusterkowej wersji BMW i8 wygląda to nawet jeszcze lepiej. W końcu kamerę można umieścić na czymkolwiek. Będzie pole do popisu dla projektantów.
Niemcy zmieścili tu nawet ostrzeżenie o pojeździe w martwym polu. Tylko czy nadal będziemy jeszcze odruchowo zerkać w tamtym kierunku?
Można zresztą dać ponieść się fantazji jeszcze bardziej, tak jak zrobił to Volkswagen. Widzicie lusterka?
A gdzie zobaczymy obraz z tych luterek? Lokalizacja wybrana przez Volkswagena już jakiś czas temu wydaje się być dość oczywista, zwłaszcza na początek. Trzeba patrzeć tam, gdzie zwykle, tylko trochę niżej.
Obraz ze wszystkich kamer składany jest w jeden i wyświetlany wyłącznie na lusterku środkowym. Środkowym, bo już chyba niekoniecznie tylko wstecznym. W sumie to nawet nie jest lusterko - to po prostu ekran.
Jak to wszystko będzie wyglądało poza studyjnymi projektami - o tym, miejmy nadzieję, przekonamy się już bardzo niedługo. I tak samo powinniśmy mieć nadzieję, że nie jest to wyłącznie gadżet tworzony przez producentów tylko po to, żeby móc klientom zaoferować jeszcze jedną, drogą opcję, a po to, żeby faktycznie poprawić bezpieczeństwo na drogach.