Już tylko podpis prezydenta dzieli ustawę antyterrorystyczną od wejścia w życie
Senat nie wniósł poprawek do rządowego projektu ustawy o działaniach antyterrorystycznych. Oznacza to, że czeka ona już tylko na podpis prezydenta.
Czytaj również: Obowiązkowa rejestracja kart SIM - kompendium wiedzy
16 czerwca Senat zakończył prace na ustawą antyterrorystyczną. Izba nie zajęła się poprawkami zgłoszonymi przez senatorów i przegłosowała przyjęcie projektu. To bardzo ważne dla szybkości procedowania, bo projekt nie wróci już do Sejmu, ale zostanie przedłożony prezydentowi przez marszałka niższej izby. Ten ostatni ma teoretycznie 21 dni na złożenie podpisu. W praktyce możemy spodziewać się, że zrobi to szybciej.
Ustawa budzi wiele kontrowersji. Fundacja Panoptykon nie zostawia na niej suchej nitki nazywając ją „antywolnościową, antyobywatelską i antydemokratyczną”. Wśród głosów krytycznych pojawiają się też takie, że partia rządząca chce wykorzystać okazję, jaką są m.in. Światowe Dni Młodzieży, by przepchnąć niekorzystne dla obywateli rozwiązania.
Co oznacza wprowadzenie ustawy o działaniach antyterrorystycznych dla zwykłego obywatela?
Najprostszą z niedogodności jest konieczność rejestracji kart prepaid i podania we wniosku imienia i nazwiska (lub nazwy firmy w przypadku przedsiębiorcy), PESEL-u (lub REGON-u bądź NIP-u). Co ciekawe ustawa precyzuje, że „Dostawca usług rozpoczyna świadczenie usług telekomunikacyjnych: nie wcześniej niż po potwierdzeniu zgodności podanych przez abonenta danych z danymi określonymi w ust. I”. Ustawodawca wprowadził możliwość pisemnej i elektronicznej rejestracji.
Ważniejsze jednak są inne zapisy. Sąd na wniosek prokuratora może dokonać tymczasowego aresztowania na 14 dni bez postawienia zarzutów. Wystarczającą przesłanką ma być „uprawdopodobnienie popełnienia, usiłowania lub przygotowania do popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym”.
Nowe prawo może być szczególnie brzemienne w skutkach dla cudzoziemców. Szefowie policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Służby Kontrwywiadu Wojskowego mogą wnioskować do ministra spraw wewnętrznych o natychmiastowe i przymusowe wydalenie cudzoziemca z terytorium RP. Osoba, która nie jest obywatelem naszego kraju może być inwigilowana za zgodą szefa ABW jeżeli „istnieje obawa co do możliwości prowadzenia przez nią działalności terrorystycznej”. Jakie formy mogą mieć takie czynności? Służby będą mogły rejestrować rozmowy, nagrywać obraz i dźwięk, kontrolować korespondencję i przesyłki, prowadzić inwigilację drogą elektroniczną. Taka kontrola może być prowadzona przez trzy miesiące. Nie będzie potrzebna do tego zgoda sądu.
W drodze rozporządzenia wprowadzony zostanie katalog incydentów o charakterze terrorystycznym. Budzi on ogromne zastrzeżenia wśród organizacji walczących o prawa człowieka. Zdaniem Amnesty International twórcy ustawy dopuszczają profilowanie na podstawie wyznania, pochodzenia etnicznego lub rasowego. „Zamiast tego środki muszą być skierowane na osoby i opierać się na uzasadnionym podejrzeniu o udział w konkretnym czynie przestępczym” – twierdzi organizacja.
Co jeszcze przewiduje ustawa?
Między innymi zamknięcie granic RP na określonych przejściach granicznych. Wprowadzone zostaną też cztery stopnie zagrożenia terrorystycznego (Alfa, Bravo, Charlie i Delta). W przypadku ogłoszenia alarmu trzeciego lub czwartego stopnia, minister spraw wewnętrznych może wprowadzić zakaz zgromadzeń i imprez masowych. Kod Charlie i Delta dają też możliwość użycia wojska jeżeli policja i inne służby nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa.
Co ciekawe ustawodawca przewidział też możliwość unieszkodliwienia lub zniszczenia dronów. W tym przypadku również wystarczy podejrzenie, że bezzałogowy statek powietrzny może zostać wykorzystany w celu ataku.
Szczególny sprzeciw budzi jeszcze jeden zapis. Dotyczy on blokady dostępu do – jak wyraził się ustawodawca – „określonych danych informatycznych”. Wystarczy, że szef ABW wykaże, że miały związek „ze zdarzeniem o charakterze terrorystycznym”. Co oznacza ten prawniczy żargon? Że sąd na wniosek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego będzie mógł blokować np. strony internetowe czy całe serwisy. Co gorsza blokada może zostać nałożona de facto bez zgody sądu, bo służby w oczekiwaniu na nią mają prawo zwrócić się do dostawcy o ograniczenie dostępu.
Ustawa liczy 60 stron i zakłada wprowadzenie zmian w wielu innych aktach prawnych. Oczywiście nie da się w krótkim tekście wymienić wszystkich jej aspektów. Zarzutów przeciwko niej pojawiło się wiele. Oprócz wymienionych na początku komentatorzy wypominają m.in. stronie rządowej, że zapisy ustawy są zbyt restrykcyjne.
Rząd i służby dostają potężne narzędzie, które można wykorzystać do doraźnych celów.
Najprostszy przykład podaje Amnesty International. Według organizacji władze mogą wprowadzić wysoki stopień zagrożenia terrorystycznego, by zapobiec protestom społecznym.
W działaniach rządu widać też niekonsekwencję. Z jednej strony obywatele otrzymali sygnał, że wprowadzenie rozwiązań prawnych jest konieczne ze względu na wzrost zagrożenia terrorystycznego w Europie. Z drugiej, po komunikacie amerykańskiego Departamentu Stanu dotyczącym „wiarygodnych” – jak się wyraził tamtejszy resort – informacji o wzroście zagrożenia, minister Błaszczak wydał oświadczenie, że polskie służby takiego zagrożenia nie wskazują.
Po 11 września 2001 r. Amerykanie wprowadzili tzw. Patriot Act. Był to zbiór regulacji, które dawały służbom narzędzia do walki z terroryzmem. Początkowo ten akt prawny miał obowiązywać do 2005 r. Ostatecznie funkcjonował do 2015 r., a Senat USA chciał jeszcze wydłużyć czas jego trwania. Podobne zapisy przede wszystkim w obszarach, które dotyczą cudzoziemców nasz Sejm uchwalił w swojej ustawie.
Dyskusja nad ustawą antyterrorystyczną toczyła się od lat. Po jednej stronie znaleźli się krytycy, którzy zwracali uwagę na to, że ogranicza ona prawa człowieka i wolności obywatelskie. Z drugiej jej zwolennicy podnosili argument, że władze muszą mieć narzędzia, by zapewnić bezpieczeństwo obywatelom. Obie strony mają swoje racje. Niestety akt prawny uchwalony przez nasz parlament daje władzy i służbom nie tylko narzędzia kontroli, ale też możliwość wpływu na społeczeństwo. To zbyt duża pokusa, by - każdy w zasadzie - rząd jej nie uległ.
Czytaj również: Obowiązkowa rejestracja kart SIM - kompendium wiedzy