Gmail i Facebook znalazły w dokumentach „wirusa”? To nie tylko twój problem
Jak donosi nam Wojtek, jeden z naszych Czytelników, systemy antywirusowe wbudowane w pocztę Gmail i Facebooka „zwariowały”. Nie przepuszczają plików .docx zapisanych w polskiej wersji językowej Worda. Na szczęście nie jest to nieuczciwe zwalczanie konkurencji, a zwykły problem techniczny.
Nie ma doskonałych rozwiązań antywirusowych, a o lukach w zabezpieczeniach słyszymy właściwie co chwila. Zazwyczaj jednak słyszymy o problemach, w wyniku których złośliwy kod przedostaje się na nasze urządzenia. Dużo rzadziej informuje się o zjawisku, które jest równie powszechne. A więc o nadgorliwości pewnych rozwiązań zabezpieczających.
W żargonie technicznym mówi się na to false positives, a więc określa się tym wyrażeniem zdarzenia, kiedy to system zabezpieczeń widzi zagrożenie w kodzie, który złośliwy nie jest.
Antywirus ClamAV, który działa na serwerach Google’a i Facebooka, uznał za złośliwy kod znacznik „akapitzlist” w pliku Worda, a więc znacznik określający akapity z listą. Co ciekawe, to wyrażenie jest blokowane również w innych plikach, nawet tekstowych.
Wojtek zgłosił już problem do Google’a, i najprawdopodobniej będzie on wkrótce rozwiązany. No dobrze, ale co jeśli musimy prędko wysłać komuś ten plik Worda? No cóż, tymczasowo musimy albo skorzystać z innego dostawcy pocztowego, albo też zarchiwizować ów plik mniej popularnym formatem niż .zip (na przykład .rar, którego Gmail i ClamAV rozpakować nie umieją), możemy też tymczasowo szyfrować pliki i wysyłać odbiorcy je w tej formie wraz z odpowiednią metodą dostępu.
Poprosiliśmy firmę Google o komentarz. Jak tylko się odezwie, uaktualnimy tę notkę o dodatkowe wyjaśnienia firmy.